Dominika
Jest godzina pierwsza nad ranem, a Kendalla nie ma w domu odkąd wyszedł stąd późnym wieczorem. Siedzę roztrzęsiona na kanapie z telefonem przy uchu, próbując dodzwonić się do Schmidta, ale od kilku godzin jego numer nie odpowiada. Z chłopakami dzwonimy do niego na zmianę, mając nadzieję, że w końcu włączy komórkę, ale nie zapowiada się na to.
Monika i Kamila pojechały za to poszukać go w mieście, a ja zawiadomiłam też Browna. Początkowo chciałam, żeby po mnie przyjechał, ale stwierdził, że w takim stanie i tak nie dałabym rady pomóc Kendallowi na wypadek napadu. Mike poprosił mnie więc, żebym została w domu i obiecał, że da mi znać, jak tylko czegoś się dowie, ale ja nie potrafię usiedzieć w miejscu, wiedząc że Schmidtowi w każdej chwili może stać się krzywda.— Domi, trzymasz się jakoś? — pyta niepewnie Alexa, siadając na kanapie.
— Nie — odpowiadam zgodnie z prawdą, ocierając wierzchem dłoni płynące z moich oczu łzy.
— Ej, spokojnie. Wiem, że się martwisz, ale Kendall jest dorosły, poradzi sobie. — Lexi podaje mi chusteczki.
— A co, jeśli dojdzie do kolejnego napadu? — Głos zaczyna mi się łamać.
— Nie dojdzie, nie możesz tak myśleć. — Vega patrzy na mnie ze zmartwieniem. — Poza tym, chłopaki dzwonią już do rodziny i znajomych Kendalla, na pewno znajdzie się cały i zdrowy.
— A co, jeśli nie? — Do moich oczu napływa coraz więcej łez. — To wszystko moja wina!
— Co? Dlaczego tak myślisz? — Alexa marszczy ze zdziwieniem brwi.
— Zraniłam go, ale nie chciałam, żeby tak wyszło. Po prostu mnie zaskoczył. — Chowam twarz w dłonie, całkowicie się rozklejając.
— Domi, nikt z nas się tego nie spodziewał, nie możesz się obwiniać. — Vega wzdycha ciężko.
Próbuję uspokoić płacz i wziąć się w garść, ale nie wychodzi mi to. Niezależnie od słów Lexi, ja wiem, że zniknięcie Kendalla to moja wina. Gdybym zareagowała inaczej, może udałoby się nam porozmawiać na spokojnie. Po prostu nigdy nie przypuszczałabym, że kiedykolwiek usłyszę od Kendalla, że coś do mnie czuje. Jego słowa zaskoczyły mnie do tego stopnia, że naprawdę mnie zatkało. Dotychczas byłam dla niego przecież tylko przyjaciółką. Kiedy to się zmieniło? Od jak dawna Kend patrzy na mnie inaczej?
Tak bardzo chciałabym znać odpowiedzi na te pytania. Marzę o tym, żeby zadać je Kendallowi i żeby móc powiedzieć mu też o swoich uczuciach. Wbrew pozorom, ten chłopak nigdy nie był mi obojętny. Najpierw był moim najlepszym przyjacielem, a kiedy przyjechałam do Los Angeles, udało nam zbliżyć się do tego stopnia, że zaczęłam czuć do niego coś więcej. Każde jego spojrzenie przyprawiało mnie o dreszcze, a jego uśmiech był jak promyk, który potrafił rozświetlić każdy mój dzień, niezależnie od tego jak bardzo byłam zmęczona czy zmartwiona. Jeszcze przy nikim nie czułam się tak, jak przy Kendallu. Żałuję tylko, że nie zdążyłam powiedzieć mu o tym zanim wyszedł te kilka godzin temu.Pociągam nosem, a następnie biorę do ręki telefon i raz jeszcze wybieram numer Schmidta, modląc się w duchu, żeby przynajmniej usłyszeć sygnał, a nie komunikat o tym, że jego komórka jest wyłączona. O dziwo, tym razem pojawia się kilka sygnałów, a moje serce podskakuje mi do gardła. Zszokowana wstrzymuję oddech, czekając aż usłyszę głos Kendalla.
— Halo? — W telefonie słyszę co prawda znajomy, męski głos, ale nie należy on do Kenda.
— M-Michael? — pytam cicho, nie dowierzając. — Z-znalazłeś telefon Kendalla?
CZYTASZ
Przeszłość nigdy nie znika: Dwa światy - jedna historia
FanfictionDomi jest uważana przez wszystkich za przeciętną dziewczynę, prowadzącą zwyczajne życie. Nikt nie wie o nietypowej pracy Dominiki, która wymaga od niej o wiele więcej niż przeciętny zawód. Kiedy jednak sławnemu mężczyźnie, jednemu z członków zespołu...