13. Marinette VS drzwi

57 10 24
                                    

Nie można było ukryć, że przez tę wiadomość zawiało grozą. Dziadek cały czas wertował książki, szukając jakichś wskazówek. Nie powiedziałam mu nic o kolejnej notatce, którą znalazłam w środku zarwanej nocy:

Ostatni liścik mógł być dziwny, ona się nie nadaje na poetkę (serio). Mówię wprost: musicie wiedzieć, kto jest kim, bo inaczej Lila (tak ma na imię ta laska, którą c~~Alix  ogoliła na łyso w liceum, nie?) się dowie. A właściwie dowie się, że Nico (chyba) jest wojowniczym Żółwiem ninja, a Alya to Lisica, po czym opublikuje wszystko w internecie. W naszej linii czasowej (którą teraz zmieniamy, więc niech ta nowa będzie bardziej spoko) oni nie żyją; Kong ich zamordował, żeby zdobyć miracula i dowiedzieć się czegoś o was. Bardzo to przeżyłaś. A potem on was wezwał do walki. Adrien chciał zemsty i zginął. Pokonaliście go w końcu, ale... Więc lepiej, żebyście się przypadkiem nie wsypali nawzajem.

PS. Sorry za pogniecioną kartkę, ale R~~ chciała iść za mnie. Jest strasznie wkurzająca.

Nie pomagało czytanie tego listu w ciągu dnia. Nie pomagało czytanie go kilka razy. Miałam mętlik w głowie, a to ostatnie, czego potrzebuje człowiek, który ma na głowie walkę z psychopatycznym gangsterem z obsesją na punkcie ognia i gongów, wybór kierunku studiów i egzaminy końcowe.

Przerażała mnie wizja śmierci przyjaciół. Ten dziwny ktoś o chaotycznym, nieczytelnym piśmie ostrzegał mnie, że jeśli nie będziemy ostrożni i nie poznamy naszych tożsamości teraz, to Kong ich... zabije.

Nie skupiałam się na tym strachu, wystarczało mi, że siedział tam z tyłu głowy. Ważniejszy był tu dla mnie głos Jacka, mojego odwiecznego kompana myślowego — te ,,ktosie" wyraźnie mnie znały. W sensie mnie w przyszłości! Znały też Alix. I możliwe, że byli rodzeństwem — ten drugi ktoś zachowywał się jak ja w stosunku do Adriena. Kto to mógł być? Miałam się dowiedzieć dopiero za jakiś czas, ale chciałam wiedzieć już!

Wspominałam coś o zarwanej nocy? No więc wczoraj, znaczy w środę, Alya wracała od Nino (porozmawiali ze sobą, przyznali do wszystkiego, wybaczyli sobie i wszystko było po staremu) i akurat przechodziła obok piekarni. Pech chciał, że Marinette i Adrien byli wtedy na schadzce, a szanowny pan A.A nie mógł odejść jak porządny człowiek w gumowym kostiumie kota, tylko przed zeskoczeniem z balkonu musiał się jeszcze całować z panną M.DC.

Alya była wściekła. Nie na ludzi w gumowych kostiumach kotów, a na Marinette i Czarnego Kota. Jak tylko zobaczyły się dzisiaj w szkole, Alya zaczęła krzyczeć na Mari. Nie odzywały się do siebie przez cały dzień, a wieczorem na patrolu Lisica zbiła Czarnego Kota za uwodzenie jej przyjaciółki i zdradę Biedronki.

Najgorsze było jednak to, że od razu po udokumentowaniu tej zdrady zadzwoniła do mnie.

Obudziło mnie wściekłe warczenie Lemmy, która ciągle odrzucała przychodzące połączenia od Alyi. W zwolnionym tempie wyrwałam mojemu kwami telefon z łapek i przerwałam czołówkę z ,,Inspektora Gadżeta":

— Czego? — zapytałam zaspana. Miało to zabrzmieć groźniej, ale ziewnięcie zawaliło efekt.

— Dziewczyno, nie uwierzysz w to, co właśnie widziałam.

— Alya, jak nie możesz spać, to wbij sobie nóż w serce — sen wieczny gwarantowany.

— Mary, to poważna sprawa!

Przewróciłam oczami. Adrien też miewał ważne sprawy w środku nocy żołądkowe. Facet potrafił walić w okno tak długo, aż nie wpuściłam go do domu, żeby wyżerał nam z lodówki.

Szczęśliwa gwiazda || Miraculous ff ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz