Ponad dwa tygodnie później plan wobec Agrestów był już dopieszczony do granic możliwości i mogliśmy wkroczyć do akcji.
Adrien był strasznie zawiedziony, że wszyscy zapomnieli o jego urodzinach. No dobra, Marinette nie miała serca, żeby nie życzyć mu sto lat, ale reszta grała jak z nut. O dziwo nie był na nikogo obrażony, choć według jego brata płakał w poduszkę. Félix był na tyle inteligentny, że wiedział, że coś kombinujemy, ale nie wiedział, że kombinujemy też coś dla niego.
Na szczęście dla Adriena, jego rodzina pamiętała, że chłoptaś wkracza w dorosłość i płacenie podatków, więc nie załamał się całkowicie i nie położył na ulicy.
W komisję ,,Agrestowych urodzin" wchodziło dość sporo osób, a każda w jakiś sposób była mocno związana z Adrienem lub Félixem: ja, Marinette, Nino, Alya z nim w pakiecie, Chloé oraz Kagami.
Ja ogarniałam chłopaków i ich dom — na dzień przed niespodziewaną balangą (czyli właśnie w tym momencie, gdy odtwarzałam w głowie cały plan, żeby mieć pewność, że niczego nie przeoczyliśmy) miałam przenocować u chłopaków, dać łapówkę Nathalie, Gorylowi (który podobno miał na imię Greg) i sprzątaczkom, żeby jutro nie przeszkadzali i ogarnąć miejscówkę, jaką był dom Agrestów.
Marinette dogadała się z kucharzem w kwestii cateringu i załatwiła dwa wielkie torty dla chłopaków u swoich rodziców, którym zapłaciła po kryjomu z funduszy komisji. Składki z czasów mafii ,,Adrienette" nie poszły na marne, czyli na kebaby dla Alix (mówiłam Alyi, że w końcu dojdę do tego, kto podbiera kasę ze świnki-skarbonki, którą opiekowała się Rose).
Alya była... jest na to fachowe określenie? Ach, tak! Alya była nadzorcą niewolników. Chciałam jej kupić taką śmieszną, czarną peruczkę, ale pogroziła mi wtedy temperówką, która w jej rękach zamienia się w śmiercionośne narzędzie.
Nino zajmował się muzyką i organizacją alkoholu. Nie mogliśmy pozwolić, żeby Alix dostała tę fuchę... jakąkolwiek fuchę.
Chloé zajęła się organizacją gości: zaproszeniami, powiedzeniem im powoli i zrozumiale, żeby do nich dotarło, że to ma być niespodzianka, no i listą prezentów, żeby nie było powtórki z urodzin Marinette w tamtym roku — pięć osób kupiło jej tę samą grę na konsolę, przez co wszyscy potrzebowali pocieszyciela, bo ich to zdołowało.
Kagami z kolei zajmowała się dekoracjami. Gdybym nie rozmawiała z Félixem, nawet nie wiedziałabym, jak bardzo dziewczyna się dzięki niemu rozwinęła. Zaczęła rysować i nie słuchać matki, że idzie jej koszmarnie (ciekawa opinia, zważając na to, że ta kobieta nie widziała). Jej zdolności plastyczne łączyły się również ze zmysłem estetycznym i innymi bzdetami, na których kompletnie się nie znałam. Po prostu była idealną osobą do ogarnięcia dekoracji.
Według wspólnie ustalonej listy, na imprezie miało pojawić się wiele osobistości, z których niektórzy nawet nie znali braci, ale byli osobami towarzyszącymi: Komisja Organizacyjna (czyli my), Alix, Rose, Juleka, Kim, Max, jego dziewczyna, Monique, Luka, Nathaniel, Ondine, Colin, Camilla (na którą wręcz się uparłam, żeby ją zaprosić), Jean (tak, na niego też się uparłam), Nora (która zakolegowała się ze starszym z braci), jej narzeczony, Daniel, Jalil i jego dziewczyna, Emmanuelle, żeby było zabawnie, Wayhem, bo było pewne, że sam tam wbije, no i dwoje znajomych mojego starszego ,,brata".
To było dość sporo osób, ale i tak powstrzymałam się przed zaproszeniem słynnego lodziarza, Mayumi i Marca w zestawie z nią (zostałam przegłosowana w tej sprawie), Pana Banana, pani Roux (nikt nie chciał prawdziwych dorosłych na imprezie, ale byłam pewna, że nauczycielka odczyta moją tajną wiadomość na czas), przyszłych teściów Adriena, moich rodziców... i tych dziwnych sześcioraczków.
CZYTASZ
Szczęśliwa gwiazda || Miraculous ff ||
FanfictionGdy widmo niebezpieczeństwa i ataku nowego wroga zawisają nad Paryżem, nasza bohaterka z pewnością jest w gotowości i tylko czeka na... Ach, no tak - to nie ta historia! Mary nie ma na co narzekać - w końcu żyje normalnie. Wreszcie może się wyspać...