— Celine!
— Marie-Alecia!
Moja wychowawczyni i kierowniczka obozu ,,Złoty Świerk" (który znajdował się w lesie, gdzie według Wikipedii nawet nie ma świerków) ciągle wykrzykiwały swoje imiona, biegnąc do siebie, żeby na koniec próbować udusić się nawzajem. Czyli to kolejny powód, dla którego tu jesteśmy.
— One kiedyś skończą? — zapytała Alya.
Do grupowego uścisku dołączyła jeszcze pani Roux, która pociągnęła za sobą panią Mendeleiev. To nie mogło się szybko skończyć.
— Typowy uścisk powitalny trwa między dziesięcioma a piętnastoma sekundami. Ten trwa już cztery minuty — oznajmił Max, po czym rzucił się do swojej torby, którą próbował otworzyć od środka Marcov. Pani Mendeleiev wyraźnie zaznaczyła, że nie wolno mu zabierać robota.
— Dajcie znać, jak skończą — rzucił Kim i poszedł w las. I nikt nie widział go przez następny tydzień. Żartowałam! Nawet nie wiem, co się wydarzy za kilka sekund, więc jak mogę być aż taką wróżbitką?
Dziesięć minut później Marie-Alecia Le Blanc powitała nas z szerokim uśmiechem, podczas gdy niewiele starszy od nas Charles rozdawał nam czerwone czapki z daszkiem, na których było logo obozu. Z jakiegoś powodu była to wiewiórka, której piana leciała z pyska, ale mniejsza z tym. Ciekawsza była mina Nino, gdy dowiedział się, że ma założyć inną czapkę niż swoją własną.
Przejdźmy jednak do powitania.
— Witam was, droga młodzieży! Bardzo się cieszę, że postanowiliście spędzić jedne z waszych ostatnich licealnych chwil właśnie tutaj, w obozie ,,Złoty Świerk"! Czeka was mnóstwo atrakcji! Razem z Charles'em, Bastienem, Claire i resztą naszego zespołu zaplanowaliśmy dla was wspaniały tydzień, który zapamiętacie do końca życia!
Błagam, nie. Oby nie. Nie chcę tego pamiętać, gdy wsadzą mnie do trumny.
— Gry terenowe, spływy kajakowe, wycieczki, ogniska i wszystko, o czym możecie tylko pomarzyć! Charles rozdał wam właśnie nasze obozowe czapki, a ja przydzielę was teraz do waszych domków zgodnie z preferencjami, które podaliście na listach zgłoszeniowych.
Zamarłam. Jakie preferencje? Ja o niczym nie wiem! Błagam, nie wsadźcie mnie do domku z Lilą... Albo z Aurore. Albo z Mayumi lub Alix. Albo ze wszystkimi czterema!
Dostałam kluczyk od domku numer trzynaście. Wspaniale, domek Hadesa i miejscówka do randkowania Nika i Willa. Czyli szykują dla mnie grobowiec, gdybym tu umarła na zawał, kiedy w nocy spadnie mi pająk na twarz.
— Jeszcze zanim pójdziecie robić to, co młodzież w tych czasach robi, gdy jest wolna, Charles przeczyta wam jeszcze regulamin.
Charles przez kilka dobrych sekund wyglądał, jakby nie do końca rozumiał, że o niego chodzi, i że to on ma coś zrobić. Załapał dopiero wtedy, gdy Marie-Alice rzuciła w niego szyszką i wepchnęła do rąk podkładkę z toną papierów.
— Ekhm. No to ten... Ja pier... Czemu tu jest tyle do czytania?!
— Żebyś się pytał — warknęła Marie-Alice. Sądząc po informacjach, jakie udało mi się zebrać, kobieta była w wieku pani Bustier. Zachowywała się jednak bardziej jak ciocia Emilie, która przecież była jeszcze starsza od mojej nauczycielki.
— No to... Dobra, sprawa jest taka. Śniadanie podawane jest codziennie o wpół do dziewiątej, jak wstaniecie później, to żarcia nie dostaniecie. Jeśli popsujecie łóżko, telewizor lub resztę wyposażenia z domku, to wasz problem, my tego wam nie wymienimy. Nie chodzicie sami do lasu, bo zjedzą was niedźwiedzie. Nie wskakujecie sami do jeziora, bo tak szczerze to nikt z obsługi nie umie tu pływać, naściemnialiśmy w podaniu o pracę. Chłopaki i dziewczyny śpią osobno, ale wszyscy dobrze wiemy, że nikt tego nie przestrzega, więc przynajmniej postarajcie się, żeby dziewczyny nie wyjechały z brzuchem, i żeby inni mogli spać. Nie wolno ruszać chipsów pani kierownik. Sklepik obozowy jest otwarty, jak Claire wstanie, czyli o losowej porze, a zamyka go, kiedy już się znudzi. Światła gasimy o dwudziestej drugiej, ale nikt nie powiedział, że nie możecie używać latarek. To tyle.
CZYTASZ
Szczęśliwa gwiazda || Miraculous ff ||
FanficGdy widmo niebezpieczeństwa i ataku nowego wroga zawisają nad Paryżem, nasza bohaterka z pewnością jest w gotowości i tylko czeka na... Ach, no tak - to nie ta historia! Mary nie ma na co narzekać - w końcu żyje normalnie. Wreszcie może się wyspać...