Bonus 4. Gdyby Mary była w serialu vol. 2

73 5 47
                                    

Co by było, gdyby Mary występowała w...

Spełniaczu Marzeń/Wishmakerze

Zaczęło się od tego, że rodzice wysłali mnie na Tydzień Kariery, bo podobno YouTuber to nie zawód. Phi! A potem wpadłam na Marinette i Lukę. Odkąd ze sobą zerwali (połowa mnie chciała wtedy urządzić dziką imprezę, a druga pocieszać moją drogą przyjaciółkę od siedmiu boleś... radości) patrzyłam na chłopaka zupełnie inaczej. Prawdę mówiąc, stał się moim dobrym kumplem i udzielał mi korepetycji z gry na gitarze (całkiem nieźle opanowałam podstawy, ale wszystkie lekcje z moimi rodzicami kończyły się głośną dyskusją i wojną na talerze, a potem kupowaniem nowej zastawy). A jeszcze motem wpadliśmy na mojego kolejnego przyjaciela (niezwykle durnego przyjaciela), którego inicjały mogą oznaczać Adrien Agreste lub Anonimowy Alkoholik. Nikt nie mógł mieć pewności, że młody nie podkradał staremu bocianowi wina z piwniczki po prapradziadku Vincencie. W każdym razie Adrien był załamany, bo nie wiedział, kim chce być. Na to ja przypomniałam mu, że kiedyś chciał być Supermanem (a ja Batmanem, żeby załatwić go kryptonitem), a potem odkrywcą dżungli, weterynarzem zajmującym się dzikimi zwierzętami, dentystą, magikiem, hodowcą owiec, pracownikiem zoo w sekcji gadów, ale olał to. Zareagował dopiero wtedy, gdy pod nosem mruknęłam, że w takim razie skończy w KFC albo innym fast-foodzie, na co chłopak omal się nie popłakał. Ale przecież miałby burgery i nuggetsy za darmo! Albo prawie za darmo, nigdy nie pracowałam w fast-foodach. Co najwyżej dorabiałam w lodziarni przez wakacje.

Luka pochwalił się jeszcze grą na skrzypcach (coraz bardziej byłam skłonna oddać mu serce i duszę, ale potem przypominałam sobie słowa tej wróżbitki przy wózku z kebabami, że mogę wybrać swój ideał lub przeciwieństwo, które będzie mnie kochać jeszcze bardziej), a chwilę zaatakowała akuma, Jagged Stone omal nie utonął, Pan Banan został Panem Ogórkiem i w ogóle to Luka znowu dostał miraculum.

— Wilczyco, za tobą! — Serpention odepchnął mnie na bok, ratując przed pociskiem Spełniacza Marzeń.

— Mną się nie martw, Smerfik, zawsze chciałam nosić maskę — zaśmiałam się.

Wciąż walczyliśmy z zaakumizowanym, ale coś mi mówiło, że to nie pierwszy raz. Dotąd Luka zachowywał się bardzo pewnie, jakby już wcześniej widział to wszystko, a w dodatku dziwnie patrzył na moich przyjaciół. Byłam niemal pewna, że już użył Drugiej Szansy, a to znaczyło, że... On był Joey'em, ja Rachel, Adrien Chandlerem, a Marinette Monicą. Wiedzieliśmy coś, o czym nie wiedzieli inni... poza Alyą, ale ona znała tylko połowę prawdy. Nareszcie miałam z kim o tym rozmawiać!

Jednak gdy Serpention spuścił mnie z oka, oberwałam mocą złoczyńcy. Ale wiedziałam, że nikt nowy nie pozna mojej tożsamości... a przynajmniej nie teraz.

— Kiedy byłam dzieckiem, zawsze chciałam być Batmanem — powiedziałam niskim, gardłowym głosem.

Byłam wyższa, bardziej napakowana i miałam kostium nietoperza. Spełniaczowi Życzeń zaczęła drgać powieka, gdy spojrzałam na niego groźnie, Biedronka spojrzała ze zdradą w oczach na pluszową zabawkę, Czarny Kot zaczął bić brawo, a Serpention drapał się po głowie zdziwiony.

W kilka sekund rozprawiłam się ze Spełniaczem Życzeń, a gdy akuma została uwolniona, Biedronka przerzucała spojrzenie z zabawki na mnie.

— Jak... jak ty to...?

— Bo jestem Batman — powiedziałam głosem bohatera. Nachyliłam się w stronę Serpentiona. — Hej, chcesz poznać moją tajną tożsamość?

— Chyba podziękuję — powiedział Luka, wskazując na pikające miraculum.

Wkrótce potem było po wszystkim, a Targi ponownie ruszyły. Luka, pracujący przy swoim stanowisku, zdawał się wyjątkowo oderwany od rzeczywistości.

Szczęśliwa gwiazda || Miraculous ff ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz