— Okay, co tu się dzieje? — zapytałam skołowana.
— Jesteśmy z przyszłości. Znamy przebieg bitwy, dlatego przyszliśmy na pomoc. Oczywiście nie mogło pójść tylko kilka osób... — powiedziała, patrząc na liczne towarzystwo.
— Mogłaś nic nam nie mówić, Clar — stwierdziła Mulatka w szarym stroju.
— To Ru się wygadała — odparowała rzekoma Clar.
— Nie zwalaj na mnie! — krzyknęła dziewczyna z miraculum feniksa, która wyjątkowo mnie przypominała.
— Hej! Ja tu wciąż jestem! — powiedziałam, machając ostentacyjnie. Kłócące się dziewczyny spojrzały na mnie. — Dzięki niech będą waćpannom. Czyli... wy jesteście z przyszłości?
— No raczej nie inaczej — odpowiedział ciemnowłosy chłopak w granatowym, ptasim stroju.
Czułam się jak pod mikroskopem. Miałam wrażenie, że wszyscy przyglądają mi się z fascynacją, jakbym była jednorożcem i to z podwójnym rogiem.
— Więc to wy zostawialiście te dziwne wiadomości?
— Tak mi się zdaje — powiedziała Clar. — Nie pamiętam za bardzo, żebym jakieś zostawiała, więc może przyszłość zmieniła się tak bardzo, że to już nie było potrzebne... Kiedy wrócimy, tego pewnie też nie będziemy pamiętać, bo już nie będzie musiało się zdarzyć. Co prowadzi nas do...
— Przynudzasz, Clara — powiedziała blondynka, której strój przypominał mi pandę. - A cio... znaczy jej zaraz mózg wyparuje.
Faktycznie. Mózg mi parował, był jak warzywo gotowane na parze, która z kolei gotowała się na innej parze.
— Kim. Wy. Jesteście? — zapytało moje kwami, które już od kilku minut miało aktualizację oprogramowania i postanowiło wyłączyć swój system.
Rzekoma Ru (nie miałam siły zgadywać, od jakiego imienia był to skrót) nachyliła się w stronę kwami z diabelskim uśmiechem na ustach.
— Twoim najgorszym koszmarem, Lem.
Przerażona Lemmy schowała się za moimi plecami.
— Złodzieje rodzynków?
— Nikt ich nie lubi — powiedział chłopak w ptasim stroju.
— No chyba ty — syknął w jego stronę pingwin, stając między nim a blond pandą, która przewróciła oczami.
— Jestem Clara, twoja córka — powiedziała liderka grupy. — Ten przygłup to mój brat, Thomas, a ta tutaj to Ruby.
Wiecie, jakie to uczucie, gdy psychopata o dziwnym imieniu z supermocami porywa twoich bliskich, jesteś kupką nieszczęścia i nagle w twoim domu otwiera się międzyczasowa królicza nora, z której wychodzi banda przybyszów z przyszłości, z czego troje z nich twierdzi, że są twoimi dziećmi i nie mówią nawet słowa o tym, kto jest ich ojcem.
— Aha — powiedziałam. To podsumowywało wszystko, co czułam, właśnie te konkretne trzy literki. Żeby się dobić, postanowiłam powiedzieć coś jeszcze. — A tamci to wasi kuzyni, czy jak?
Podróżnicy w czasie spojrzeli po sobie.
— Vincent Agreste — przedstawił się Królik.
— Emma Agreste — powiedziała blondynka. Nie mogła być siostrą Vincenta... Więc musiała być córką Adriena, a patrząc na chłopaka obok niej można było stwierdzić, że...
— Hugo Agreste — odezwał się złowrogi pingwin.
— Pauline Lahiffe.
— Éric Lahiffe.
CZYTASZ
Szczęśliwa gwiazda || Miraculous ff ||
FanficGdy widmo niebezpieczeństwa i ataku nowego wroga zawisają nad Paryżem, nasza bohaterka z pewnością jest w gotowości i tylko czeka na... Ach, no tak - to nie ta historia! Mary nie ma na co narzekać - w końcu żyje normalnie. Wreszcie może się wyspać...