Rozdział 14

49 3 0
                                    


- Kim ty jesteś ? - pytam, jak się okazało kobietę, która obecnie nie ma nic na sobie - I dlaczego jesteś naga ?

- Mogłabym zadać ci to samo pytanie. Co robisz u mojego Williamka w domu ?

- Zapytałam pierwsza i od kiedy jest to TWÓJ Williamek ? W ogóle jak możesz go tak nazywać ? - krzyżuję ręce na klatce piersiowej i taksuję dziewczynę wzrokiem. Jest to wysoka blondynka, figura modelki i sztuczne cycki - Odpowiesz łaskawie na moje pytanie, czy będziemy tu tak stać ?

- To ja czekam na odpowiedź. Dlaczego wchodzisz do domu mojego chłopaka, jak do siebie ?

- Dobra może najpierw załóż coś na siebie. Nie jarają mnie twoje sztuczne cycki, a po za tym jestem zmęczona i nie mam siły się użerać z jakąś psychofanką MOJEGO chłopaka - specjalnie podkreślam słowo "mojego", aby to do niej dotarło.

Zakłada na siebie bardzo skromny szlafrok, który ledwie zakrywa jej tyłek i cycki. Ona raczej nie wie, co to skromność.

- Zejdźmy do salonu, porozmawiamy. Wyjaśnisz mi jakim cudem się tu dostałaś, a ja postaram się nie wzywać policji.

Puszczam ją pierwszą, aby mieć ją na oku. W ogóle gdzie jest Will, powinien już być. A może spodziewał się takiej akcji, dlatego się nawet nie pokazał. Moje myślenie idzie w złą stronę muszę przestać.

W salonie zajmujemy miejsce na kanapie, a ja proponuję jej coś do picia. Wiem, że w takiej sytuacji większość osób zareagowałaby inaczej, ale ja nie mam na to siły. Najchętniej wzięłabym długą kąpiel i zapomniała o otaczającym mnie świecie. Czemu nie mogę wrócić do swojego nudnego życia i pogrążyć się w niezwykle fascynujących mnie historiach, które pozostają tylko fikcją.

- A więc, zechcesz mi wyjaśnić, co tu robisz  i jak się tu dostałaś ?

- To ja powinnam zadać ci  pytanie, co robisz w mieszkaniu mojego chłopaka.

- Słuchaj ... - czekam, aż powie swoje imię.

- Sydney.

- Tak więc,Sydney, nie wiem skąd ci się wzięło to, że ty i Will jesteście razem, a tym bardziej nie wiem, jakim cudem się tu dostałaś i gdzie jest Bobby, ale bardzo chętnie o tym wszystkim zapomnę, gdy jak najszybciej stąd wyjdziesz i już nie wrócisz.

- Chyba mnie nie zrozumiałaś, to ja czekam, aż wreszcie stąd wyjdziesz i przestaniesz napastować mojego misiaczka - zakłada nogę na nogę, a ja mam ochotę ją rozszarpać. Czy ta laska jest już do reszty popierdolona i nic nie rozumie. Te wszystkie kawały o blondynkach powstały chyba na jej przykładzie.

- Dobra to może inaczej, jak poznałaś Willa ? - uśmiecham się sztucznie.

- W pracy. Byłam jedną z jego klientek. Tak się cieszę, że zdecydowałam się na współpracę właśnie z nim. Mogłabym tak to stracić możliwość poznania miłości mojego życia.

- Widzę, że bardzo ci na nim zależy. Od jak dawna jesteście razem ? - ledwie powstrzymuję się przed wzdrygnięciem. Nie zrozumcie mnie źle, gdyby naprawdę miał dziewczynę, na której tak mu zależy, nie mieszałby mnie w tą całą akcję, a przynajmniej nie udawalibyśmy związku.

- Oh, jesteśmy już ze sobą dokładnie sto sześćdziesiąt dwa dni, siedem godzin, czterdzieści trzy minuty i dziesięć sekund, jedenaście...

- Okej, widzę, że jesteś bardzo dokładna - przerywam jej, bo to ciągnęłoby się w nieskończoność.

- Tak wiem, że to może być dla ciebie trudne, bo myślałaś, że jesteś tą jedyną, ale tak nie jest - widząc jej kolejny uśmiech moje zdenerwowanie sięga zenitu.

Not my debtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz