- Kim ty jesteś ? - pytam, jak się okazało kobietę, która obecnie nie ma nic na sobie - I dlaczego jesteś naga ?
- Mogłabym zadać ci to samo pytanie. Co robisz u mojego Williamka w domu ?
- Zapytałam pierwsza i od kiedy jest to TWÓJ Williamek ? W ogóle jak możesz go tak nazywać ? - krzyżuję ręce na klatce piersiowej i taksuję dziewczynę wzrokiem. Jest to wysoka blondynka, figura modelki i sztuczne cycki - Odpowiesz łaskawie na moje pytanie, czy będziemy tu tak stać ?
- To ja czekam na odpowiedź. Dlaczego wchodzisz do domu mojego chłopaka, jak do siebie ?
- Dobra może najpierw załóż coś na siebie. Nie jarają mnie twoje sztuczne cycki, a po za tym jestem zmęczona i nie mam siły się użerać z jakąś psychofanką MOJEGO chłopaka - specjalnie podkreślam słowo "mojego", aby to do niej dotarło.
Zakłada na siebie bardzo skromny szlafrok, który ledwie zakrywa jej tyłek i cycki. Ona raczej nie wie, co to skromność.
- Zejdźmy do salonu, porozmawiamy. Wyjaśnisz mi jakim cudem się tu dostałaś, a ja postaram się nie wzywać policji.
Puszczam ją pierwszą, aby mieć ją na oku. W ogóle gdzie jest Will, powinien już być. A może spodziewał się takiej akcji, dlatego się nawet nie pokazał. Moje myślenie idzie w złą stronę muszę przestać.
W salonie zajmujemy miejsce na kanapie, a ja proponuję jej coś do picia. Wiem, że w takiej sytuacji większość osób zareagowałaby inaczej, ale ja nie mam na to siły. Najchętniej wzięłabym długą kąpiel i zapomniała o otaczającym mnie świecie. Czemu nie mogę wrócić do swojego nudnego życia i pogrążyć się w niezwykle fascynujących mnie historiach, które pozostają tylko fikcją.
- A więc, zechcesz mi wyjaśnić, co tu robisz i jak się tu dostałaś ?
- To ja powinnam zadać ci pytanie, co robisz w mieszkaniu mojego chłopaka.
- Słuchaj ... - czekam, aż powie swoje imię.
- Sydney.
- Tak więc,Sydney, nie wiem skąd ci się wzięło to, że ty i Will jesteście razem, a tym bardziej nie wiem, jakim cudem się tu dostałaś i gdzie jest Bobby, ale bardzo chętnie o tym wszystkim zapomnę, gdy jak najszybciej stąd wyjdziesz i już nie wrócisz.
- Chyba mnie nie zrozumiałaś, to ja czekam, aż wreszcie stąd wyjdziesz i przestaniesz napastować mojego misiaczka - zakłada nogę na nogę, a ja mam ochotę ją rozszarpać. Czy ta laska jest już do reszty popierdolona i nic nie rozumie. Te wszystkie kawały o blondynkach powstały chyba na jej przykładzie.
- Dobra to może inaczej, jak poznałaś Willa ? - uśmiecham się sztucznie.
- W pracy. Byłam jedną z jego klientek. Tak się cieszę, że zdecydowałam się na współpracę właśnie z nim. Mogłabym tak to stracić możliwość poznania miłości mojego życia.
- Widzę, że bardzo ci na nim zależy. Od jak dawna jesteście razem ? - ledwie powstrzymuję się przed wzdrygnięciem. Nie zrozumcie mnie źle, gdyby naprawdę miał dziewczynę, na której tak mu zależy, nie mieszałby mnie w tą całą akcję, a przynajmniej nie udawalibyśmy związku.
- Oh, jesteśmy już ze sobą dokładnie sto sześćdziesiąt dwa dni, siedem godzin, czterdzieści trzy minuty i dziesięć sekund, jedenaście...
- Okej, widzę, że jesteś bardzo dokładna - przerywam jej, bo to ciągnęłoby się w nieskończoność.
- Tak wiem, że to może być dla ciebie trudne, bo myślałaś, że jesteś tą jedyną, ale tak nie jest - widząc jej kolejny uśmiech moje zdenerwowanie sięga zenitu.
CZYTASZ
Not my debt
RomanceŻycie lubi zaskakiwać , czasami nawet nie wiemy jak bardzo. Pierwsze wrażenie bywa mylne, ale czy aż tak ? To, co daje szczęście przychodzi nagle, tylko od nas zależy czy będziemy się tego trzymać, czy pozwolimy odejść tak szybko, jak się pojawiło. ...