Znacie to powiedzenie, że jedna decyzja może zmienić wasze życie na zawsze. Cóż ja poznałam i to dobitnie. Niespodziewanie mój świat obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, w jednej chwili byłam w drodze na wakacje, a w następnej stałam się zabezpieczeniem spłaty długu. Nie uwierzycie, ale ten dług nawet nie należał do bliskiej mi osoby, tylko przypadkowej dziewczyny, której postanowiłam pomoc z bagażami. Może zaczniemy od początku, tak abyście zrozumieli o co mi chodzi.
Kilka godzin wcześniej
- O matko, zaraz się spóźnię, nie ma mowy, abym przegapiła ten autobus- skupiona wyłącznie, aby dotrzeć na przystanek na czas, nie zauważam młodej dziewczyny, która już tam czeka z walizką-Przepraszam, nie zauważyłam pani-mówię podając jej rękę, aby wstała.
- Nic się nie stało naprawdę, nie tylko ja dziś jestem roztargniona.
Nie zrozumiałam, o co jej chodzi dopóki nie skupiłam się na mówię jej ciała. Dziewczyna była ewidentnie podenerwowana, ale nie wiedziałam czemu.
- Wszystko okej ? - pytam z nadzieją, że może zechce się zwierzyć.
- Tak, tylko trochę dziwnie mnie ciebie o to prosić nawet się nie znamy...
- Alex - przerywam jej, wyciągając jednocześnie rękę.
- Anna.
- A więc Anno, o co chciałabyś mnie poprosić ?
- Mogłabyś dla mnie coś przechować ?
- Jasne, jeżeli to nie są żądne narkotyki czy coś w tym stylu, co doprowadzi mnie do szybkiego pozbawienia wolności.
- Nie, to nic z tych rzeczy. Chciałam tylko, abyś przechowała dla mnie ten notes. Nie mam za bardzo gdzie go schować, a ty masz dużą torbę, chyba że to sprawi ci problem.
- Jasne, daj odbierzesz go, gdy będziemy na miejscu, bo chyba jedziemy w tą samą stronę ? - spoglądam na nią i zauważam, że notorycznie zerka na zegarek, rozglądając się jednocześnie - Nie martw się, zaraz przyjedzie, co prawda nie zdarza mu się spóźniać, ale minuta w tą czy w tamtą to jeszcze nie koniec świata.
- Tak, pewnie masz rację, niepotrzebnie się denerwuję.
- Wiem, że już wcześniej cię o to pytałam, ale czy na pewno wszystko okej, wydajesz się blada i to w taki dosyć przerażający sposób.
- Tak, tylko miałam kiepską noc, to pewnie od tego, a dodatkowo z natury jestem bladziochem.
- Przepraszam, że tak wypytuje ale to tylko z troski.
- Rozumiem, też pewnie bym się ciebie zapytała czy wszystko w porządku, gdybyś wyglądała jak trup tak jak ja teraz.
- Masz rację, sądzę że każdy mógł się zaniepokoić. Skoro i tak czekamy to jaki jest twój cel podróży ?
- Może to zabrzmi banalnie, ale po prostu chciałabym zacząć wszystko od nowa, z czystą kartą.
- Okej, rozumiem, zobacz już jest nasz autobu... - urywam, gdy zauważam, że dziewczyna wpatruje się w jakiś punkt za mną, a jej oczu robią się nienaturalnie duże.
Potem już czuję, jak ciągnie mnie za sobą w kierunku autobusu, ale gdy jesteśmy już przy nim i mamy zamiar wsiąść, słyszę za sobą męski głos.
- A więc San Francisco, nie spodziewałem się. A teraz wybaczą mi panie, że muszę przerwać waszą wycieczkę, nim się zaczęła, ale muszę odzyskać moją własność.
W pierwszej chwili pomyślałam, że dziewczyna po prostu ucieka od swojego byłego, który nie chce dać jej spokoju. Tak by to przynajmniej wyglądało w książkach, ona mówi, że chce zacząć wszystko od nowa, dlatego postanawia wyjechać i chłopak, który ją zatrzymuje mówiąc, że chce odzyskać to, co należy jego. No niestety to nie chodziło o żaden związek, żadna miłość nie wchodzi w grę, zwłaszcza jak się odwróciłam i zauważyłam kto przede mną stoi. I nie, tak naprawdę nie znam tego faceta, przysięgam, nigdy o nim nie słyszałam, ale to co poczułam jak go zobaczyłam, mówiło mi, że gościu jest jak z książek. W tamtym momencie zastanawiałam się, czy przypadkiem mi się to nie śni. A potem złapał mnie za rękę, a jego towarzysz moją nową znajomą i poprowadzili nas do wyjścia. Jeszcze większym szokiem było dla mnie to, że on obejmował mnie, jakbym była jego własnością. To dodatkowy argument za tym, że pewnie usnęłam w autobusie i rozmyślam nad tym "co by było gdyby...". Szedł dumnie niczym paw i obejmował mnie zaborczo, dopóki nie znaleźliśmy się przy samochodzie.
- Gdzie to jest ? - odzywa się wreszcie i ogarniam, że to jednak nie jest sen.
- Nie wiem - odpowiada płaczliwie dziewczyna.
- Nie płacz, to nic nie da. Jeszcze raz pytam, gdzie to jest ?
- Nie wiem, nie mam go, przysięgam.
- Dobra, to nie ma sensu. Steve zabierz ją stąd i znajdź tą drugą. Może ona będzie bardziej skłonna do rozmowy. A ty - mówi, wreszcie zwracając wzrok na mnie - jedziesz ze mną.
- Ale ja nie mam z tym nic wspólnego, przysięgam, pierwszy raz ją na oczy widzę - dziewczyna patrzy na mnie z wyrzutem - Sorry, ale nie mam zamiaru być wplątana w jakieś chore sytuację, mówiłam ci.
- Za późno - odpowiada mężczyzna, wciąż trzymając mnie za rękę, a ja postanawiam mu się przyjrzeć.
Stał obok mnie ciemnowłosy, dobrze zbudowany mężczyzna ubrany w bardzo drogi garnitur, a ja uświadamiam sobie, że dziewczyna najprawdopodobniej pożyczyła od niego pieniądze, a teraz chce uciec przed odpowiedzialnością. Ja na jej miejscu od razu zrezygnowałbym z tej pożyczki, gdy tylko bym na niego spojrzała. No bądźmy szczerzy, ktoś kto tak wygląda na pewno wie, czym jest windykacja długów. Jego spojrzenie mówi samo za siebie, ciemno brązowe wpadjące w czerń oczy i te rzęsy, no proszę was, ja to bym nawet jak sobie sztuczne przykleiła, to nie były by tak długie i gęste jak jego. Cóż matka natura to suka, trzeba jej to przyznać. Gość wygląda jak wyrzeźbiony przez Michała Anioła, a ja cóż nie wyglądam też jakoś tragicznie, jestem szczupła raczej niska i na pewno daleko mi do modelki Victoria Secret. Moje średniej długości brązowe włosy związałam w koka, a ciemne leginsy podkreślają moje nogi i tyłek, który dzięki Bogu wygląda przyzwoicie po tych wszystkich ćwiczeniach, jakie wykonałam w ostatnim czasie. Co prawda efekt trochę psuje oversizowa bluza, która jest na mnie za duża o kilka rozmiarów. Ups, on coś mówił, wiedziałam, że tak będzie, podświadomie czułam, że jak się skupie na jego wyglądzie stracę kontakt z rzeczywistością.
- Wszystko jasne ? - pyta.
- Nie,mógłbyś powtórzyć, bo kompletnie straciłam zainteresowanie tym, co mówisz, a jeżeli było to coś istotnego, chciałabym wiedzieć.
- Dobrze, w takim razie spotkamy się na miejscu - mówi do swojego kolegi, potem spogląda na mnie - a ty wsiadaj do samochodu, zapowiadają się ciekawe dwa tygodnie.
Cóż wtedy jeszcze nie wiedziałam, ile tak naprawdę znaczą dla niego dwa tygodnie.
CZYTASZ
Not my debt
RomanceŻycie lubi zaskakiwać , czasami nawet nie wiemy jak bardzo. Pierwsze wrażenie bywa mylne, ale czy aż tak ? To, co daje szczęście przychodzi nagle, tylko od nas zależy czy będziemy się tego trzymać, czy pozwolimy odejść tak szybko, jak się pojawiło. ...