Kolejne dni minęły mi w zastraszającym tępie. Przez ostatnie zaległości i nawał pracy nie zauważyłam, że to dziś muszę przedstawić ostateczną wersję projektu dla Pana Civello.
- Dobrze, wprowadzimy, kilka zmian zaproponowanych przez Clare. Dzięki nim nasz klient będzie bardziej zainteresowany ofertą, która wyda mu się korzystniejsza od poprzedniej - mówię na zebraniu, mojej grupy projektowej - Czy ma ktoś jeszcze jakieś propozycje ? - czekam chwilę, ale nie dostaje żadnej odpowiedzi - Dobrze, w takim razie mogę uznać spotkanie za zakończone. Dziękuję wszystkim za współpracę i energię, którą wnieśliście i obdarzyliście ten zespół. Dziś spotykam się z Panem Civello i przedstawię mu naszą ostateczną ofertę. O wynikach poinformuję was, jak najszybciej. A teraz dziękuję wszystkim i do widzenia - widzę, jak niektórzy pragną zapytać się o samego Civello, gdyż do tej pory jego tożsamość była nam nie znana, ponieważ kontaktowaliśmy się przez jego asystentkę.
Wychodzę szybkim i pewnym krokiem, podążam w stronę swojego gabinetu. Tak się cieszę, że już kończymy ten projekt. Włożyliśmy w niego wiele pracy i poświęciliśmy jeszcze więcej czasu, a dziś wieczorem będziemy z tego rozliczeni. Mam nadzieję, że zdecyduje się on na te współpracę bez większych komplikacji, a to co stworzyliśmy przykuje jego uwagę na tyle by utrzymać to na dłużej.
To było moje ostatnie zadanie na dziś, więc bez zbędnego przedłużenia zabieram rzeczy i wychodzę. Jak zwykle zaczepia mnie Janet, wypytując o pikantne szczegóły z mojego życia. Kiedy docieram do windy, oddycham z ulgą, że udało mi się jej uciec, zbyt wiele nie zdradzając.
- To był długi dzień - wzdycham sama do siebie.
- Tak, masz rację - wzdrygam się na te słowa. Nawet nie zauważyłam, że ktoś prócz mnie tutaj jest. Odwracam głowę by spojrzeć kim jest ten nieznajomy.
- Nie zauważyłam Pana. Przepraszam - tuż obok mnie znajduje się wysoki dobrze, zbudowany mężczyzna koło pięćdziestki. Ma na sobie ciemno - szary, skrojony idealnie garnitur. Jego blond włosy są lekko przypróżone siwizną, a oczy mają niesamowity odcień zieleni, coś pomiędzy szmaragdem, a świeżą trawą. Pierwszy raz go widzę. Bardzo prawdopodobne, że to jeden z naszych klientów lub inwestorów.
- Nic nie szkodzi. Była Pani tak skupiona na własnych myślach, że spodziewałem się tego.
- Jeszcze raz przepraszam. Mogłam na Pana wpaść. Byłam tak skoncentrowana, aby stąd wyjść, że nie zwróciłam uwagi na otoczenie.
- Nic nie szkodzi. W dzisiejszych czasach jesteśmy zapracowani, a każda chwila wytchnienia jest dobra.
- Tak, ma Pan rację - milczę przez chwilę, a potem pytam - Czy mogłabym zadać Panu pytanie ?
- Czy już tego Pani nie zrobiła ?
- Tak, ale zadałam je z grzeczności. Gdybym zapytała Pana o to wprost, mógłby Pan uznać mnie za osobę niekulturalną.
- Dobrze, a więc o co chodzi ?
- Pierwszy raz Pana tutaj widzę, co może nie być, aż tak dziwiące, ale nawet z inwestorami przynajmniej raz minęłam się na korytarzu. Więc jest Pan nowym inwestorem lub pracownikiem ? - milczy, a ja dodaję - Jeżeli uraziłam Pana tym pytaniem, to przepraszam. Nie to miałam na celu.
- Nie uraziłaś mnie, jedynie zastanawiam się nad odpowiedzią. Nie pracuję tutaj ani nie jestem inwestorem, a także nie planuję nim być, przynajmniej w najbliższej przyszłości. Ja tylko odwiedzałem pewną osobę.
- Mam nadzieję, że odwiedzimy się udały, a także, że udało się Panu ją zastać.
- Cóż w ostatniej chwili udało mi się ją spotkać - uśmiecha się.
CZYTASZ
Not my debt
RomanceŻycie lubi zaskakiwać , czasami nawet nie wiemy jak bardzo. Pierwsze wrażenie bywa mylne, ale czy aż tak ? To, co daje szczęście przychodzi nagle, tylko od nas zależy czy będziemy się tego trzymać, czy pozwolimy odejść tak szybko, jak się pojawiło. ...