Z okazji ostatniego dnia naszego kochanego 2020 roku podrzucam wam dodatkowy rozdział 😁
***
- Czekam - ponagla mnie Will - Gdzie byłaś ?
- Byłam u Jade. Jak wracałam zaczęło padać, a że byłam w okolicy to postanowiłam się tam schronić. Po za tym nie widziałam, gdzie jest Sam, a tym bardziej ty.
- Dlaczego wracałaś pieszo ? - wciąż ma tą przerażającą minę.
- Ponieważ Sama nie było, a także nie dawał znaku życia. Przecież ci pisałam.
- Powinnaś na niego poczekać. Jechał po ciebie.
- Czekałam ponad półgodziny, ale to nic nie dało.
- Wiesz, jak się poczułem, gdy dostałem wiadomość, że ciebie nie ma tam, gdzie powinnaś być. Byłem nawet w twoim mieszkaniu, co także nie przyniosło oczekiwanych efektów.
- Przecież się ciebie pytałam, czy nie wiesz, co się dzieje z Samem, ale nie dostałam żadnej wiadomości zwrotnej. W ogóle skąd wiesz, gdzie mieszkam ? - pytam oburzona.
- To teraz nie istotne. Idź do siebie jest już późno, porozmawiamy jutro - mówi, wstając z kanapy.
- A więc to tak, ty możesz zadawać mi niezliczoną serie pytań, przez co czuję się jakbym była przesłuchiwana. Ale jak ja zadam ci jedno proste pytanie to mnie odprawiasz, tak ?
- Nie mam siły ani ochoty się z tobą kłócić, więc idź łaskawie do siebie. Jutro dokończymy tą rozmowę - po tych słowach wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie tam zdezorientowaną i zdenerwowaną.
Jak on śmie mnie tak traktować. Chciałam mu powiedzieć o propozycji na jutrzejszy wieczór, ale stwierdzam, że to nie ma sensu. Nie chcę nigdzie wychodzić z tym człowiekiem. Nie dość, że przez jakąś głupią rzecz siedzę u niego w domu, mimo że ja nie mam z tym nic wspólnego. To traktuje mnie, jak dziecko, które trzeba ciągle pilnować. Zrezygnowana idę od razu do siłowni, którą brunet ma w swoim domu. Muszę ochłonąć, bo tak to nie ma szans, że usnę. Wybieram bieżnie i zaczynam od truchtu do szybkiego biegu.
Po godzinie ociekam potem i stwierdzam, że już jestem dużo spokojniejsza, dlatego idę wziąć szybki prysznic. Ubieram się w piżamę, a gdy przykładam głowę do poduszki, zasypiam momentalnie.
***
Następnego ranka schodzę na śniadanie dosyć późno, licząc na to, że Willa nie będzie w okolicy. Ale niestety mi się to nie udaję, siedzi przy wyspie jedząc swoją porcję, a na przeciwko niego jest moje śniadanie. Nie mam siły z nim rozmawiać, dlatego nieustanie ignoruję jego próby poruszenia tego, co się wczoraj stało.
Do pracy wiezie mnie on, co niekoniecznie mi się podoba. Gdy już mam wysiadać z samochodu zauważam Janet i przypominam sobie, że nie dałam jej znać, co z dzisiejszym spotkaniem. Brunet zauważając to, że się ociągam, postanawia wykorzystać moment.
- Jeżeli chodzi o wczoraj...
- Nie interesuje mnie to, co masz do powiedzenia na ten temat. Wczoraj powiedziałeś już wystarczająco - otwieram zamszycie drzwi, zapominając o idącej recepcjonistce. Will robi to samo.
- Musimy to sobie wyjaśnić.
- Tu nie ma nic do wyjaśnienia - próbuję zamknąć drzwi od jego samochodu.
- Oh, Alex, jak dobrze, że cię widzę. I jak z tym kinem ? Dacie radę pójść z nami ? - pyta, nie zauważając Willa.
- Z miłą chęcią się z wami wybierzemy - odpowiada, nie zwracając uwagi na moje mordercze spojrzenie.
CZYTASZ
Not my debt
RomanceŻycie lubi zaskakiwać , czasami nawet nie wiemy jak bardzo. Pierwsze wrażenie bywa mylne, ale czy aż tak ? To, co daje szczęście przychodzi nagle, tylko od nas zależy czy będziemy się tego trzymać, czy pozwolimy odejść tak szybko, jak się pojawiło. ...