Rozdział 21

48 2 0
                                    


- Tak się cieszę, że udało mi się podpisać kontrakt z Panem Civello. Bez wątpienia jest on niezastąpionym klientem w naszej firmie - świergocze Clara - Ostatnio widziałam go u nas na podpisywaniu kontraktu. Rozmawiałam z nim nawet, ale niestety przyszła Alex... - moje imię wypowiada, jakbym była jakąś chorobą weneryczną.

- Jak myślisz powinnyśmy tam wejść i powiedzieć jaka była prawda ? - pyta Jade, przysłuchując się tej wymianie zdań.

- A opłaca się ?

Zastanawia się przez chwile, a potem potrząsa głową - Masz rację. Ona jest naprawdę okropna i ten jej głos - robi gest jakby miała ciarki na ciele - Jak ty z nią wytrzymujesz ?

- Unikam jej, jak tylko się da.

- Jakie ty katusze, musiałaś z nią przeżywać, gdy wspólnie pracowałyście nad tym projektem.

- Tak, a teraz unikam wszystkich pomieszczeń, gdzie mogę ją znaleźć.

- To po co tu przyszłyśmy ? - dziwi się.

- Aby na koniec mojej zmiany pokazać ci, jak wkurzającą osobą jest Clara i jak bardzo chce się wywyższyć.

- Wystarczająco dużo wiedziałam już z twoich opowieści. Nie musiałam przeżywać tego na własnej skórze - narzeka.

- Owszem musiałaś. A teraz chodź ze mną, mam tam jogurt, który chciałabym zjeść.

- Raz kozie śmierć - robi znak krzyża, a potem wchodzi.

- A ty kim jesteś ? Nie widziałam cię tu jeszcze - ugh czemu ja to robię.

- Nie twój biznes - czuję, że Clara chce się wtrącić, lecz nie ma na to szansy - Na twoim miejscu bardziej skupiłabym się na tym pryszczu, co ci na nosie wyskoczył. Jest tak wielki, że to przerażające.

- Ty... - przerywam jej wypowiedź, wchodząc.

- Oj, Clara, już słów ci brakuje ? Szybko - robi się czerwona ze złości, ale to nie robi na mnie wrażenia -Wpadłyśmy tu tylko posłuchać o tym, jak wzdychasz do naszego nowego klienta, a i po mój jogurt tak przy okazji - mrugam. Podchodzę do lodówki, biorę to po, co przyszłam,a potem wychodzę, wołając - Ciao.

- Jak ja nie znoszę tej kobiety - wzdycha Jade.

- Ciesz się, że z nią nie pracujesz - klaszczę w dłonie i wchodzę do windy - Dobra koniec użalania, idziemy coś zjeść.

Postanawiam nie informować, żadnego z chłopaków, że wychodzę wcześniej z pracy. Potrzebuję chwili luzu, normalnego życia - mojego dawnego życia. Decydujemy się na naszą ulubioną knajpę "Talbi". Zamawiam potrawkę z kurczaka w sosie śmietanowo - ziołowym z ryżem, a Jade lasagne. Rozmawiamy o moim ostatnim sukcesie w pracy i o tym, jak moje relacje z Lucasem z pracy weszły także na koleżeńskie.

- Cóż jestem pod wrażeniem. Zamiast rozkochać w sobie mężczyznę, ty postanowiłaś się z nim zaprzyjaźnić. Dlaczego ? - mówi lekko załamana.

- Nie czuję nic do niego. Pod względem fizycznym mi się podoba ale tylko tyle. A po za tym on czuje coś do kogoś innego i mam nadzieję, że im się uda.

- Ja bym go nie wypuściła z rąk - bierze łyk herbaty - Z drugiej strony masz Willa, który muszę przyznać wygląda zabójczo.
A do tego mieszkasz z nim.

- Chcę zaznaczyć, że to wszystko zaczęło się bez mojej zgody.

- Tak, ale teraz nie jesteś tak na nie, jak na początku. W ogóle wspominałaś mu o tym zjeździe absolwentów ?

Not my debtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz