Rozdział 28

40 2 0
                                    


- Hej - mówię po wejściu do kawiarni, witając się z Lucasem. Od kiedy moja firma wykonywała zlecenie dla niego, mamy bardzo dobry kontakt. Wsparcie, jakie mi okazał po zakończeniu tej relacji łączącej mnie i Willa, było nieocenione. Naprawdę jestem mu wdzięczna za to, że przy mnie był.

- Hej, piękna - całuje mnie w policzek - Co tam u ciebie ? 

- Pytasz się mnie tylko dlatego, żeby nie czuć wyrzutów sumienia, że znów mnie wykorzystujesz - stwierdzam ze śmiechem.

- Nie, pytam dlatego, że wyglądasz do dupy, delikatnie mówiąc.

- Dzięki, każda kobieta chciałaby usłyszeć taki komplement z ust mężczyzny - rzucam.

- Wiem, dlatego opowiadaj. Co się stało ?

- Czy to nie tak, że spotkaliśmy się tutaj, ponieważ miałeś do mnie sprawę, a nie żeby rozmawiać o moich problemach - próbuję odwrócić jego uwagę ode mnie.

- To nie działa. Mów co się stało, albo wyciągnę to z ciebie siłą. 

- Nic po prostu... na tej imprezie zaręczynowej Megan spotkałam Willa.

- To nic dziwnego biorąc pod uwagę, że to jej brat - bierze łyk kawy - Nie wiem, czego się spodziewałaś.

- Dzięki, za twoje wsparcie. - piję gorącą czekoladę, którą dla mnie zamówił - Chodzi o to, że ze wstępnych ustaleń miało go nie być z najprawdopodobniej powodów służbowych.

- Ale to w końcu jego siostra nic dziwnego, że zrobił wszystko co w jego mocy, aby tam być.

- Rozumiem to, tylko od rana miałam beznadziejny dzień, a gdy zobaczyłam go tam wtedy zrozumiałam, że wszechświat się na mnie uwziął.

- Nie możesz mówić, że wszechświat się na ciebie uwziął, gdy stawia na twojej drodze mężczyznę twoich snów, a do tego robi to po raz drugi. Nie każdy ma tyle szczęścia, co ty.

- Ale ze mnie szczęściara, no pozazdrościć. Po za tym jak to mówią, było minęło.

- Nie w waszym przypadku.

- Skąd w ogóle możesz wiedzieć, jaki jest nasz przypadek. A po za tym nie ma żadnych nas.

- Mniejsza o to. Rozmawiałaś z im ?

- Tak, zamieniliśmy kilka słów. 

- I ?

- Nic. Przeprosiłam go za to w jaki sposób zakończyłam tą relację i jak go potraktowałam.

- A on ? - dopytuje - Dlaczego przez ciebie mam ochoty na plotki ? - wzdycha po czym piję kawę.

- Nie wiem, może wyzwalam w tobie twoją prawdziwą naturę ? - żartuję.

- A może trudno cos z ciebie wyciągnąć, więc muszę zadawać dociekliwe pytania. Po za tym nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

- Po prostu uznał, że to nie było konieczne  rozumie, dlaczego go tak potraktowałam i, że na to zasłużył - rzucam nonszalancko, maczając usta w tym napoju bogów.

- Widzisz to znaczy, że mu na tobie zależy.

- Skoro jesteś takim specem od związków, dlaczego sam nie zajmiesz się swoim życiem uczuciowym i nie wprowadzisz w nie swoich cennych uwag ?

- Jeżeli chodzi o to, wszystko skończone - mówi, a jego spięte ramiona mówią mi, że wkroczyliśmy na bardzo niebezpieczne wody.

- Co się stało ? 

- Postanowiłem wreszcie wprowadzić jedną ze swoich cennych rad w życie i zaprosić Emilii na randkę. Nim udało mi się to zrobić spotkałem jej chłopaka, który postanowił zrobić jej niespodziankę i odebrać ja z pracy. Wiem, że w CV nie piszę się takich rzeczy ani nie mówi się o tym publicznie tylko...

- Fajnie byliby wiedzieć - kończę za niego.

- Tak. Jak widzisz nie każdy ma szczęście jeżeli chodzi o związki - mówi zapatrzony w jeden punkt.

- Uważasz, że ja je mam ? - pytam nie mogąc uwierzyć.

- Los dał ci drugą szansę, aby zacząć wszystko od nowa, ale ty jesteś na tyle uparta, aby to wszystko ignorować. Jeżeli tak dalej będziesz się zachowywać, to przegapisz swoją szansę na szczęście.

Przez resztę spotkania nie rozmawiamy o niczym istotny, a ja w głowie wciąż przetwarzam jego słowa na temat mojej szansy na szczęście. Czy Will jest tym szczęściem i czy naprawdę usilnie staram się odepchnąć coś dobrego w moim życiu ?

Tak pogrążona w myślach nawet nie zauważam, kiedy jestem pod drzwiami mojego mieszkania. Chyba jest ze mną naprawdę źle. Bez większego entuzjazmu wchodzę do środka, rzucając torebkę na szafkę znajdującą się w przedpokoju wraz z kluczami, a następnie przechodzę do aneksu kuchennego połączonego z salonem.  W głowie wciąż huczą mi słowa Lucasa. Wiem, że życie uczuciowe to rosyjska ruletka albo ci się uda albo nie.  Albo będziesz szczęśliwy albo na siłę będziesz się starał to szczęście stworzyć mimo ciągłych porażek. Nawet jeżeli coś wydaje się proste ty i tak to skomplikujesz, bo taka jest twoja natura. Może tak było ze mną i Willem ? Może to było proste tylko ja niepotrzebnie wszystko skomplikowałam w swojej głowie. Może znalazłam jakiś nieistotny problem, którego się tak uczepiłam, bo nie mogłam uwierzyć w to, jak to się wszystko zaczęło i do czego nas zaprowadziło.  Może po prostu nie mogłam uwierzyć w swoje własne szczęście, że komuś naprawdę by na mnie zależało.  

Wow, jestem do dupy i najwidoczniej mam małą samoocenę. Nie spodziewałabym się tego po sobie, ale prawda wygląda inaczej. Jeżeli chodzi o sprawy uczuciowe jestem beznadziejna, a myślałam, że idzie mi całkiem nieźle.  

Jak na automacie zaczynam gotować ryż z kurczakiem w sosie śmietanowo ziołowym, uświadamiając sobie, że być może to, że go teraz spotkałam to moja druga szansa. Być może dorosłam do związku, tylko czy Will będzie chciał spróbować. Może już dawno wszystko przekreślił, a teraz po prostu, chce abyśmy byli koleżeństwem, by nie robić trudności Megan. To byłaby bardzo rozsądna decyzja, patrząc na to, że nie możemy bez końca siebie unikać a tym zachowaniem sprawiać jej dodatkowych problemów. Powinniśmy zachowywać się jak dorośli, a jedyne co robię przez te dwa lata to zachowuję się jak dziecko.  Czasu nie cofnę, ale mogę spróbować naprawić to, co już zepsułam. Lucas ma rację, nie każdy może sobie pozwolić na ten przywilej, a istnieje możliwość choćby niewielka, że ja go dostałam. 

Z tą myślą kończę jeść obiad i szybko po sobie sprzątam nim się rozmyślę i zrezygnuję. Czas wreszcie zająć się nie tylko sprawami zawodowymi, ale także i sercowymi, żebym mogła ruszyć dalej, w którym kierunku to się już okażę. Szybko poprawiam swój wygląd, zbieram rzeczy i wychodzę z mieszkania, po drodze zamawiając taksówkę.  Gdy przyjeżdża, podaję adres kierowcy i zastanawiam się, co ja mu powiem. Przecież nie mogę tak po prostu zapukać do drzwi i wejść, a może mogę tylko sama niepotrzebnie znów wszystko komplikuję w swojej głowię. Nim zdążę dojść do jakieś sensownej myśli, jestem już na miejscu. Płacę za kurs , a potem staję przed tym dobrze mi już znanym domem. Wykorzystuję szansę, że  jest otwarta furtka i wchodzę na posesje. Kiedy stoję pod drzwiami, łapię mnie chwila zwątpienia, ale nie daje jej się opanować i dzwonie dzwonkiem. Raz kozie śmierć. 

Kiedy po dłuższej chwili nikt nie odpowiada, odwracam się z zamiarem powrotu do siebie i myślą, że tym razem się nie udało, ale co ja sobie myślałam. Przecież nie uprzedzałam go, że mam zamiar przyjechać. Sama tego nie planowałam, po prostu tak wyszło. Ale drzwi się otwierają, a ja jak ten głupek mówię zwykłe:

- Hej, mogę wejść ?

Not my debtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz