Rozdział 5

52 3 0
                                    


Z każdym dniem jestem coraz bliżej końca mojego urlopu, a także dniem wyprowadzki od Willa. Na początku tego wszystkiego byłabym wniebowzięta, gdyby ten dzień nadszedł, ale teraz nie jestem tego taka pewna. Zbliżyliśmy się do siebie i ciężko mi go opuszczać. Na pewno będziemy utrzymywać ze sobą kontakt, tylko że brunet przez ostatnie kilka dni zachowuję się naprawdę dziwnie. Coraz rzadziej się do siebie odzywamy , a także mało czasu spędza w swoim dom. Z początku myślałam, że jest to może spowodowane pracą, ale im dłużej to trwa, tym coraz mniej w to wierzę. Nie wiem też, czym jest to związane z tym, o co rozchodzi się to wszystko i jak bardzo cenne jest to dla niego, ale nie chcę się w to mieszać. To jego prywatna sprawa, która mam nadzieję skończy się pozytywnie.

Decyduję cieszyć się ostatnimi dniami wakacji, nim będę musiała wracać do biura i podejmować te wszystkie trudne decyzję związane z projektem, którym się zajmuję. Chciałam, też odwiedzić kilka miejsc wraz z nim, jako przyjacielski wypad, ale nie wyszło. Will jest zbyt zajęty sprawą, o której nie ma zamiaru wspominać.

Po przebudzeniu postanawiam zebrać swoje rzeczy i wreszcie się spakować. Jutro o tej porze będę już w pracy. Zawsze powroty do niej po urlopie są najmniej przyjemne i chciane. Zdejmuję wszystkie starannie poukładane rzeczy na półkach i wkładam je do walizki. Zostawiam sobie jedynie czerwony kombinezon z krótkimi nogawkami i koszulką na cienkich ramiączkach. Zabieram to i idę wziąć szybki prysznic, następnie skupiam się na pielęgnacji twarzy i nakładam tusz do rzęs. W miedzy czasie wysyłam Jade SMS-a:

Ja:"Co powiesz na babski dzień ? Chcę w pełni wykorzystać mój ostatni dzień wolności."

Po chwili dostaję wiadomość zwrotną.

Wariatka: "Daj mi chwilę muszę wstać z łóżka i wszystko zarezerwować. "

Ja: " Daj znać, jak będziesz gotowa."

Wariatka: "OK"

Po tej krótkie rozmowie schodzę na dół, gdzie czeka na mnie Will ze śniadaniem. Jestem w szoku zwykle o tej porze był w drodze do pracy lub gdzieś indziej, gdzie się udawał.

- Ty jeszcze tutaj ? - pytam, wyrywając go z zamyślenia.

- Hm ? A tak, dziś mam trochę luźniejszy dzień, dlatego zdecydowałem się, że później pójdę do pracy. Plusy bycia własnym szefem - uśmiecha się, a ja wiem, że jest coś nie tak.

Nie ma zamiaru na niego naciskać, ani nic w tym stylu jeżeli będzie chciał, to sam mi powie. Nie ma sensu na niego naciskać.

- Okej, ja niedługo spotykam się z Jade.

- Babski dzień ?

- Tak, muszę jakoś uczcić mój ostatni dzień wakacji.

- Może pogadam z moją znajomą ma własne centrum odnowy połączone ze spa. Załatwię wam wizytę na dziś. Oczywiście wszystko na mój koszt, taki mały prezent . Wiem, jak niechętnie się wraca do pracy po takiej przerwie.

- Nie musisz, Jade miała wszystko załatwić, a po za tym to kosztowny prezent.

- Drobiazg daj jej znać, że wszystko załatwiłaś i żebyście się spotkały w "Marina Spa".

- Ale...

- Nie ma żadnego, ale - przerywa mi brunet, czym kończy rozmowę

Wychodzi z kuchni, a ja zostaję sama z omletem francuskim na słodko.Piszę przyjaciółce szybkiego SMS-a:

Ja: "Nie załatwiaj nic, idziemy do "Marina Spa""

Wariatka: "Jakim cudem udało ci się załatwić tam wizytę i to w ostatniej chwili ?"

Not my debtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz