Tydzień w posiadłości Willa minął mi naprawdę szybko. Oboje wpadliśmy w przyjemną rutynę, która nam odpowiadała. Przeważnie to on robi śniadanie, ja obiad a z kolacją różnie bywa. Wieczory spędzamy tak samo, odkąd obejrzeliśmy "Iron Mana", ponieważ postanowiliśmy obejrzeć po kolei wszystkie części Marvela o Avengersach. Udało mi się nawet zrobić kilka zdjęć zachodu słońca odbijającego się w stawie w ogrodzie.
- O czym tak myślisz ? - mówi Will, zwracając moją uwagę.
- W sumie o niczym ważnym, tylko chyba spotkam się z Jade , moją przyjaciółką. Muszę wreszcie spędzić czas z kimś innym, kto nie jest tobą, twoim kierowcą albo Bobbym.
- Co zamierzasz je powiedzieć ? Chodzi mi o to, że jeszcze powinnaś przez kilka dni smażyć się na plaży.
- Prawdę... - przerywam, widząc jego zdziwioną minę - no co, nie mamy przed sobą tajemnic, dlaczego miałabym to zmienić ze względu na ciebie ?
- Nie sądzisz, że może ona może różnie zareagować na taką informację ?
- Sądzę, że jak na standardy normalnego człowieka tak, ale my jesteśmy dosyć specyficzne i dopóki nie wyrządzisz mi żadnej krzywdy, wszystko rozejdzie się po kościach - odpowiadam ze śmiechem.
- Okej, czyli mam się jej obawiać ? Chce tylko ostrzec, że przez pewien czas chodziłem na zajęcia z kickboxingu i karate - również się śmieje.
- Przekaże jej, że będzie miała godnego przeciwnika - moja mina jest bardzo poważna, gdy wypowiadam te słowa.
Już po chwili oboje płaczemy ze śmiechu. Ktoś patrząc na nas z boku mógłby uznać to za dziwne, ale przez ten tydzień zbliżyliśmy się do siebie. Co prawda nie wiemy na swój temat wielu rzeczy, lecz nie zwracamy na to uwagi.
- Dobra, już przestań się śmiać - mówię przez śmiech, ocierając łzy.
- Jak ty też przestaniesz.
- Nie mogę.
Dopiero po kilku minutach mogę wziąć oddech bez obawy, że znów wybuchnę śmiechem.
- To, o której się spotykacie ? - przerywa ciszę brunet, gdy również się uspokoił.
- Nie wiem, pewnie koło dwunastej.
- Okej, muszę lecieć. Widzimy się wieczorem - zbiera swoje rzeczy, wychodząc.
- No to co Bobby zostajemy sami. Co powiesz na spacer po okolicy ?
Pies w odpowiedzi macha ogonem, wskazując na smycz.
- Wiedziałam, że ten pomysł przypadnie ci do gustu.
Zabieram smycz, zakładam buty, a potem wychodzę z domu, pamiętając o jego zamknięciu. Pogoda jest naprawdę ładna, dlatego chcę ją wykorzystać w pełni, a po za tym spacer dobrze mi zrobi. Wychodzimy na ulicę i pierwsze, co mi się rzuca w oczy, to przepych, który mnie otacza.
- Cóż, misiaku, widać, że twojemu panu się powodzi. Dom w takiej ulicy, nie jest najtańszy- stwierdzam, głaszcząc zwierzaka za uchem- Co powiesz na to, abyśmy przebiegli mały odcinek i proszę nie szarżuj, nie mam jakieś wspaniałej kondycji - uśmiecham się do niego.
Truchtem przebiegam jakiś kilometr do skrzyżowania, a potem kieruje się w stronę parku, według wskazówek nawigacji. Kiedy jestem na miejscu wyjmuję telefon i piszę SMS-a doJade.
Ja: "Ty, ja o 13 w Talbi"
Już po sekundzie dostaje wiadomość zwrotną.
CZYTASZ
Not my debt
RomanceŻycie lubi zaskakiwać , czasami nawet nie wiemy jak bardzo. Pierwsze wrażenie bywa mylne, ale czy aż tak ? To, co daje szczęście przychodzi nagle, tylko od nas zależy czy będziemy się tego trzymać, czy pozwolimy odejść tak szybko, jak się pojawiło. ...