Rozdział 26

606 33 45
                                    

Teleportowałam się do jego pokoju ale go tam nie zastałam więc pomyślałam że musi być na dachu. Teleportowałam się na dach i zobaczyłam... śpiącego Piątkę tak ten idiota zasnął na dachu.

Jak można zasnąć na dachu na szczęście był lipiec więc nie było zimno ale serio jak można zasnąć na dachu...

Podeszłam do niego i nim potrząsnęłam

-Idioto wstawaj zasnąłeś na dachu - powiedziałam oschle

-Co co już wstaję - powiedział zaspanym głosem

-No to wstawaj bo dostaniesz karę od ojca - na te słowa w trybie natychmiastowym wstał i teleportował się a ja sekundę po nim.

-Numerze pięć gdzie byłeś? - spytał ojciec

-Ojcze ten idiota zasnął na dachu - powiedziałam lekceważąco

-Pięć i Dziewięć po treningu do mojego gabinetu dostaniecie karę - powiedział ojciec i stanął pod ścianą

Czekaj czekaj co?!... Za co ja mam niby dostać karę?...

-Ojcze za co ja dostaję karę? - spytałam nie pewnie

-Za nazwanie swojego brata idiotą i to nie pierwszy raz się tak wypowiadasz od teraz każde z was bez wyjątków za takie słownictwo będzie katanę - powiedział ojciec i zmierzyła każde z nas wzrokiem od góry do dołu

-Zajebiście idiotko - powiedział Pięć ale tak żebym tylko ja to usłyszała i stanęliśmy obok siebie pod ścianą

-Dla twojej wiadomości ty kocie dachowy to nie ja spałam na dachu - powiedziałam tak aby tylko on to usłyszał na szczęście mi się nie odgryzł bo na środek sali wszedł Pogo

-Do szeregu - podział a my grzecznie ustawiliśmy się w szeregu.

-Więc numer 1 z 2, 3 z 9, 4 z 7, 5 z 10 a numer 6 trening na dole - powiedział Pogo i dołączył do ojca który stał pod ścianą.

Na materace wszedł Luther a za nim Diego.

To będzie ciekawe Luther z Diego znając życie nie skończy się to z byt dobrze... Zauważyłam że ojciec zapomniał chyba o mojej i Diega karze ale to dobrze...

-Eh oni się tam po zabijają - powiedział Klaus który stanął obok mnie

-Lepiej tak nie mów bo wykraczesz - powiedziała zmartwiona Allison

-No właśnie - powiedziałam

-Można zaczynać - powiedział ojciec a Diego i Luther zaczęli.

Luther chciał staranować Diega ale ten go uniknął i kopnął w plecy. Luther szybo się otrząsnął i uderzył Diega w nos a Diego go w brzuch. Bili się tak aż Luther powalił Diega i w ten sposób wygrał walkę. Diego się zdenerwował i rzucił nożem w stronę Luthera ale ja się szybko teleportowałam i złapałam nóż

-Powaliło cię Diego!? - krzyknęłam do brata a ten się nie odezwał tylko usiadł na ławce

-Numerze 2 nie toleruję takiego zachowania ostatni raz ci to daruję - powiedział ojciec.

Teraz moja walka z Allison. Strasznie nie chcę z nią walczyć ale niestety muszę. Weszłyśmy na materace i zaczęłyśmy walkę. Teleportowałam się za nią i kopnęła ja w plecy. Mulatka się wywróciła. Stwierdziłam że nie chcę z nią walczyć więc podałam jej rękę i pomogłam wstać.

-Walka się jeszcze nie skończyła - powiedział ojciec

-Dla mnie się skończyła nie będę bić osób na których mi zależy tylko temu że ty tak chcesz gdzieś mam to że jesteś naszym "ojcem" (mówiąc to zrobiłam cudzysłów palcami) jesteś oschłym staruchem który nienawidzi dzieci i je wykorzystuje do własnych potrzeb! - krzyknęłam po prostu coś we mnie pękło

Czy na pewno? ~ Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz