#52 siła ponad wszystko

161 7 0
                                    

- skup się! Krzyknęłam do brunetki która była już zmęczona,

- próbuje, westhnęła,

- wiem widzę i tak jest lepiej niż było, uśmiechnęłam się,

- dobra dawaj, stanęła pewnie patrząc się na mnie,

- crucio! Dziewczyna stała twardo przez parę sekund poczym wydała z siebie krzyk i padła na ziemię,
- dobra koniec jest lepiej niż było, podeszłam do niej podając jej rękę,

- staram się, uśmiechnęła się do mnie,

- widzę teraz odpocznij, usiadła na kanapie a przedemną stanął Blaise,

- jestem gotowy, uśmiechnął się,

- pamiętaj skup się,
- crucio! Chłopak stał przez chwilę po czym upadł ale bez krzyku, przerwałam patrząc na niego,

- nie darłem ryja, podniósł się i otrzepał spodnie z okruchów,

- słyszałam chcesz jeszcze raz ? Zaśmiałam się,

- dawaj lecimy z tematem, przyjął pozycję bojową,

- teraz się postaraj żeby nie upaść bo widzę że dobrze Ci idzie,

- tak jest !

- crucio! Stał i patrzył na mnie uśmiechając się, po dłuższym czasie upadł na ziemię wydając z siebie cichy krzyk,

- już nie mogłem, zaśmiał się oddychając głęboko,

- było zajebiscie chłopie! Zaczęłam klaskać w dłonie,

- czemu mu to wyszło a mi nie ? Podniosła się brunetka do pozycji siedzącej,

- to zależy od danej osoby, lecz pamiętajcie teraz się skupiacie ale gdy przeciwnik rzuci na was to zaklęcie z nienacka musicie uważać, spojrzałam po nich chłopak się podniósł i usiadł na kanapie jednocześnie blondyn stanął przedemną,

- dawaj maleńka, zaśmiał się,

- nie mów do mnie maleńka, warknęłam,
- crucio! Stał i patrzył na mnie po czym upadł na podłogę zwijając się z bólu,

- Kurwa, rozłożył się na podłodze wzdychając,

- to nie dla Ciebie, zaśmiałam się,

- pierdolisz głupoty, warknął,

- pierdolić to mogę Ciebie, wybuchliśmy śmiechem,
- crucio! Wycelowałam w Blaisa który spojrzał na mnie wstając z kanapy i szczerząc się do mnie,

- coś ci nie wyszło, zaśmiał się,

- zajebiscie chłopie, opuściłam różdżkę i podeszłam do niego ściskając go mocno,

- ugh twój uścisk bardziej mnie bolał niż to zaklęcie, wybuchliśmy śmiechem,

Blondyn stał i rzucił zaklęcie na mnie ja tylko się na niego spojrzałam pokazując mu język i środkowego palca,

- mnie to łaskocze, zaśmiałam się wyciągając różdżkę w jego stronę wypowiadając zaklęcie, stał i starał się nie paść na ziemię lecz widać było po nim że boli go jak cholera,
- dobra na dziś koniec, zaśmiałam się,

- co ty, warknął blondyn,

- nie chce was zamęczyć na śmierć, i przy okazji siebie takie zaklęcie trochę siły kosztuje.

Udałam się do pokoju kładąc się na łóżku patrząc za okno, był koniec września a było tak ciemno i ponuro że aż momentami strasznie. Zamknęłam oczy poczułam jak materac obok mnie się ugina a później na swoich ustach delikatny pocałunek chłopaka,

Coś się zmieniło... (+16)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz