#55 taka jest kolej rzeczy

143 8 1
                                    

Byłam w swoim domu był inny niż zwykle nie było tu ponuro jak zawsze było tu wręcz jasno i przejrzyście a ja nie miałam na sobie czarnego stroju lecz piękną białą sukienkę. Rozejrzałam się widząc na schodach kobietę która zmierzała w moją stronę podeszłam do niej parę kroków,

  - Bella! Obróciłam się i ujrzałam Zuckera który biegł w moją stronę,

  - kochany mój, kucnełam i przytuliłam chłopca,

  - witaj Stello a właściwie to Deleno, podeszła do nas kobieta z wielkim uśmiechem,

  - gdzie ja jestem? Podniosłam się patrząc na nią,

  - w świecie nie żyjących, chwyciła mnie za ręce,

  - jak to ? Czy ja umarłam? Przełknełam  z trudem ślinę,

  - skarbie tego się dowiesz jak wrócisz, objęła mnie,

  - mogę wrócić? Tkwiłam w objęciu z kobietą którą kiedyś uznawałam za moją matkę,

  - oczywiście że możesz jeśli tylko będziesz chciała, a myślę że chcesz, odsunęła się odemnie, miała zaszklone oczy ale biło od niej ciepłem jak zawsze,

  - jak to się stało że zgineliście? Z jej twarzy zniknął ten szczery i wielki uśmiech,

  - na ten temat porozmawiamy jak tu wrócisz, mam nadzieję że nie za szybko, przytuliła chłopca który był bardzo szczęśliwy,

  - miałam Cię chronić, zjebałam przepraszam, westchnęłam słysząc jak załamuje mi się głos,

  - nie zawracaj nim sobie głowy wracaj do przyjaciół i narzeczonego, ona była taka wesoła ale dlaczego?

Zginęła w wyprawie miała tyle jeszcze życia przed sobą było mi żal tej kobiety, tak cholernie żal. Musi tu tkwić i nie może tego naprawić, może jest szczęśliwa przez to że odzyskała syna ? To że za nim tęskniła to było bardziej niż pewne widziałam jak na niego patrzy jaka jest przy nim szczęśliwa tak jak on przy niej. Żałuję że nie ma jej wśród żywych wiedziała bym że zawsze mogę do niej przyjść i porozmawiać teoretycznie dalej gdzieś w głębi serca miałam poczucie że to jest właśnie moja matka, Zuckera nigdy nie skeśliłam z bycia moim bratem on dalej nim był i będzie mimo że go tu nie ma.

  - masz rację, puściłam jej dłoń i cofnęłam się o parę kroków,

Widziałam jak odchodzą po wielkich schodach tacy szczliwi, znikali mi z pola widzenia chciałam coś powiedzieć lecz nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa mimo że tak bardzo chciałam. Przed oczami miałam ciemność i poczułam ból przeszywający moje ciało próbowałam się ruszyć lecz nie mogłam. Słyszałam jego szloch mojego Daraco oraz dwójki przyjaciół chciałam ich uściskać lecz nie mogłam chciałam dac jaki kolwiek znak że ich słyszę i że żyje lecz kurwa nie mogłam było to dla mnie straszne przecież wróciłam i miałam być żywa to dlaczego nie mogę nic zrobić?

  - chodźmy, powiedział prawie szeptem czarnoskóry,

  - nie zostawię jej ! Krzyknął blondyn,

  - ja wiem że to będzie ciężkie ale musisz.. westhnęła brunetka,

  - nie, ja ją kurwa kocham nie zostawię jej ! Zaczął płakać jeszcze mocniej a ja nie mogłam z tym nic zrobić,

  - ona nie chciała by abyś płakał doskonale o tym wiesz, załamał się jej głos po czym nastała cisza,

  - nie chciała bym, wyszeptałam otwierając oczy,

  - Delena! Krzyknął przytulając mnie,

  - udusisz mnie, zaśmiałam się,

  - tak tak, uśmiechnął się do mnie dając mi buziaka,

Coś się zmieniło... (+16)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz