#14 spontan

355 17 0
                                    

Wstałam rano, w sumie czy tak rano, popatrzyłam na zegarek i widniała na nim siedemnasta godzina. Dzisiaj mam stać na warcie z Malfoyem, trudno nikt nie zepsuje mi tego dnia. Wstałam z łóżka ruszyłam do łazienki wziąść prysznic i się ogarnąć. Właśnie skończyłam makijaż byłam z siebie dumna, ruszyłam do garderoby

  - hmm co by dziś ubrać, powiedziałam sama do siebie.

Popatrzyłam i znalazłam. Wybrałam czarną sukienkę w pół uda na to marynarka, przypiełam plakietkę prefekta byłam gotowa. Brakowało mi jednego do udanego dnia, wyszłam z pokoju do naszego salonu odziwo było spokojnie i cicho wyciągnęłam z szafki whisky i szklankę i się zaczęło z butelki do szklanki i łyk, uznałam że jedna szklanka narazie mi wystarczy. Patrzyłam się tak przed siebie chwyciłam butelkę i szklankę, ruszyłam do pokoju. Usiadłam przy biurku włączyłam lampkę i zaczęłam czytać jakieś romansidło była to pierwsza lepsza książka którą wzięłam miałam przed sobą małe lusterko w którym zobaczyłam kwiaty stojące za mną na szafce obok łóżka. Odwróciłam się i faktycznie stał tam bukiet czerwonych róż z karteczką.

Wybacz nam wczorajsze zachowanie jest nam głupio i to tak bardzo głupio.

  B i D

Uśmiechnęłam się jak to zobaczyłam, zrobiło mi się ciepło na serduchu. Stałam chwilę przed tymi kwiatami ale zaraz wróciłam do czytania książki. Czas leciał tak szybko zobaczyłam na zegarku dwudziestą drugą trzydzieści.

  - O kurde muszę się zbierać, chuj w to że jestem zebrana ale nic nie jadłam dziś, dobra trudno. Machnełam ręką.

Wypiłam jeszcze szklankę napoju wysoko procentowego i wyszłam z pokoju, ruszyłam schodami w górę do wspólnego salonu ślizgonów. Otworzyłam drzwi odziwo tu też nie było ludzi i było spokojnie i cicho aż za bardzo serio. Ruszyłam do wyjścia nacisnełam klamkę i wyszłam z dormitorium. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam przed siebie, na końcu korytarza ujrzałam profesora "Snejpa" podeszłam do niego

  - dobry wieczór, uśmiechnęłam się delikatnie do niego.

  - witaj Bello a Pan Malfoy gdzie?

  - nie wiem, mówiłam mu wczoraj o warcie.

  - może się jeszcze pojawi, ty pilnuj porządku a ja idę robić porządki w sali od eliksirów, jakby co to wiesz gdzie mnie szukać. Po tych słowach zniknął w ciemności korytarza. Ja ruszyłam przed siebie, chodziłam w kółko korytarzami, usłyszałam jak zegar wybił dwudziestą trzecią. To był mój czas na pokazanie siebie od najgorszej strony. Chodziłam bez celu korytarzami, usłyszałam kroki za sobą odwróciłam się, nie wiedziałam kto to postać zatrzymała się, a ja ruszyłam w jej stronę podchodząc bliżej zobaczyłam że to Draco obróciłam się na pięcie i szlam w przeciwnym kierunku. Słyszałam tylko jak chłopak idzie w moim kierunku, ja przyspieszyłam kroku zniakajc za zakrętem. Zobaczyłam na ławce trzy osoby które sobie siedziały i szeptały. Ruszyłam w ich stronę, nawet nie zauważyli mnie byli tak pogrążeni w rozmowie

  - z jakiego jesteście domu ? Zapytałam ostro.
 
  - Gryffindor.. odrzekł chłopak, którego później poznałam. Ha to był Ciotter i jego przydupasy, to słynne Golden Trio.

  - minus trzydzieści punktów dla Gryfindoru, zapraszam. Pokazałam ręką żeby szli, szlam za nimi w ciszy.

Dotarliśmy pod ich dormitorium.

  - mam nadzieję że was już nigdzie dzisiaj nie zobaczę, inaczej odejmę po pięćdziesiąt. Rzuciłam im chłodne spojrzenie na koniec i odeszłam. Byłam sama w ciemnym korytarzu nie powiem że nie ale troszkę się bałam, nagle ktoś złapał mnie za rękaw i oparł o ścianę. Popatrzyłam w górę i zobaczyłam mimo ciemności te szare tęczówki.

  - w co ty pogrywasz? Rzucił do mnie zalotnie chłopak.

  - a w co ja miała bym pogrywać ?! Nie rozumiem Cię Draco.

Patrzył na mnie po czym wyszeptał..

  - dlaczego taka jesteś? Przymrużył oczy.

  - taka czyli jaka? Teraz to ja ciebie nie rozumiem. Coś mnie zaintrygowało.

  - kusisz mnie.. przygryzłam dolną wargę i popatrzyłam mu prosto w oczy.

Ominęłam go i ruszyłam korytarzem odwróciłam się w jego stronę, chłopak stał i patrzył na mnie zaszklonymi oczami nie wiem dlaczego.

  - dziękuję za kwiaty, zaśmiałam się cicho i ruszyłam przed siebie.

Była już prawie trzecia, więc ruszyłam w stronę swojego dormitorium, weszłam nikogo dalej nie było

  - czysta krew.

Drzwi się otworzyły, zdjełam marynarkę i ruszyłam do swojego pokoju

  - Nie udawaj że nas nie widzisz

Stałam jak wryta, co jest grane !? Odwróciłam się i ujrzałam Blaisa i Pansy, wzięłam głęboki oddech

  - dlaczego nie śpicie? Rzuciłam oschle

  - czekaliśmy na was, szczególnie to na Ciebie, po tych słowach chłopak wstał, podszedł do mnie i mnie mocno przytulił, odwzajemniłam uścisk. Gdy już mnie puścił popatrzyłam się na niego już miałam coś powiedzieć gdy nagle

  - podobają się kwiaty? Zaśmiał się

  - są śliczne dziękuję, zarumieniłam się lekko.

  - chodź na jednego, tylko jednego. Podkreślił bardzo aż za bardzo to słowo  JEDNEGO.

Ruszyłam w stronę kanapy ściskając Pansy. Uśmiechnęła się do mnie usiadłam obok niej, Blaise nalał i wzniósł toast

  - za przyjaźń

Kiwneliśmy wszyscy głowami i zaczęliśmy pić. Odstawiłam szklankę i wstałam

  - ja niestety muszę was zostawić, nie wyganiam was ale idę spać.

  - Tak wcześnie? Popatrzyłam na Pansy zaszokowana.

  - dziewczyno jest już po trzeciej, poza tym jutro są lekcje. Dobranoc.

Ruszyłam do pokoju słysząc tylko ciche i zasmucone Dobranoc. Weszłam do łazienki zsunełam z siebie ubrania i zobaczyłam jak na moim ciele pojawiły się siniaki, zaniepokoiłam się. Ubrałam piżamie wskoczyłam na łóżko przykryłam się kołdrą chwyciłam zegarek ustawiłam budzik na dziewiątą trzydzieści, i po chwili już spałam.


________________________________________
Dziękuję za przeczytanie, możesz zostawić gwiazdkę!❤

Coś się zmieniło... (+16)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz