Uczta powitalna

648 37 59
                                    

Felix, Net i Nika mogli powiedzieć, że się przyjaźnią pomimo, że znali się od miesiąca.

Sowa blondyna, czyli Negra, pozwalała im na komunikację paczkowo-listową, ale oczywiście bez sensu byłoby gdyby do siebie nie dzwonili. Tylko Net miał komputer i to taki z (dosłownie) śmietnika, więc korzystali z możliwości sowiej poczty.

Jadąc pociągiem do nowego świata i zupełnie nowej szkoły, rozmawiali wesoło. W pewnym momencie drzwi do przedziału otworzyły cię z głośnym odgłosem. Przyjaciele popatrzyli na różowowłosą dziewczynkę w ich wieku.

-Hej! Mogę z wami usiąść? W moim przedziale wykluł się pająk wielkości hipogryfa, a wszystkie inne są pełne.

Cała trójka patrzyła na nią z szeroko otwartymi oczami i ustami. Pierwsza obudziła się Nika.

-Taak! Pewnie! Oczywiście! Proszę... -Zabrała plecak. -Nic ci nie jest?

-Nie. -Usiadła. -W sumie to ten chłopak był tylko trochę podobny do pająka... -Zamyśliła się. -Laura jestem.

-Nika. -Ruda podała jej dłoń. -A to Felix i Net.

Przywitali się wszyscy i wrócili do rozmowy, a dziewczyna wyjęła jakąś książkę i zaczęła czytać.

Chwilę później, Net ni z tąd, ni z owąd, podskoczył przerażony i stanął na siedzeniu z miną jakby zobaczył, wymyślonego przez Laurę, pająka na podłodze.

-O-o-ona... -Powiedział wskazując przerażony palcem na dziewczynę.

Przyjaciele spojrzeli na nią, a ona na nich i się uśmiechnęła.

Miała teraz niebieskie włosy i złote oczy zamiast zielonych.

-Jestem metamorfagiem.

-Trudne słowo.

-C-co to znaczy? -Zapytał piskliwym głosem Net siadając już na swoim miejscu.

-Mogę dowolnie zmieniać swój wygląd. -Uśmiechnęła się promiennie i w tym momencie jej uszy urosły do rozmiarów tych słoniowych.

Nika wytrzeszczyła na to oczy.

-O to... fajnie. -Nie wiedział co powiedzieć Felix. -Czyli jesteś prawdziwą czarownicą?

-Pół krwi. Matka to umie, więc i ja. A wy? Z jakich rodzin jesteście?

-Eee... No z Bieleckych. -Na słowa szatyna niebieskowłosa zmarszczyła brwi.

-Właściwie to wszyscy jesteśmy mugolakami... tak to się nazywa? -Zwrócił się do Niki blondyn.

-Aaa... No tak to nie będę was znać. -Uśmiechnęła się Laura. -Chyba pójdę się przebrać, niedługo będziemy.

Przyjaciele także zaczęli się przebierać, a potem zostawili Rudowłosą na chwilę samą, aby zrobiła to samo.

Wysiedli z pociągu i postawili bagaże w wyznaczonym miejscu.

-Pirszoroczni! Pirszoroczni do mnie! -Zahuczał ktoś. Net odwrócił się pierwszy i stanął jak wryty, na widok mężczyzny zarośniętego, lekko siwą, brodą, oraz wysokiego i szerokiego jak dwoje ludzi.

Felix niezrażony pociągnął go w tamtą stronę.

-Wsiadajcie do łódek! Po trzy osoby, nie więcej!

Nika pierwsza władowała się do małej łódeczki, po niej wsiedli chłopcy. Jeszcze kilka minut wielkolud pomagał ich rówieśnikom wsiąść i ruszyli całą armadą łódeczek.

Gdy wypłyneli z przystani widok zaparł dech. Była noc, a Hogwardzki zamek pięknie świecił ze wszystkich okien.

Net cały czas coś mamrotał o utopieniu i rekinach, a Felix rozważał czy nie szybciej byłoby wokół jeziora, więc tylko Nika rozkoszowała się widokiem.

Felix, Net i Nika... w Hogwarcie! [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz