Pomysł Neta

285 18 4
                                    

Nadszedł czas odpoczynku dla reprezentantów. Ostatnie zadanie zostało zapowiedziane na początek czerwca, więc Felix znowu zaczął normalnie chodzić na zajęcia.

Net nadal, można powiedzieć, podlizywał się, żeby odkupić swoje zachowanie, mimo że dawno zostało mu to wybaczone.

Pov. Net

Miałem wrażenie, że Felix cały czas chodzi jakiś taki... przygnębiony. Wielokrotnie zapewniał mnie, że to zmęczenie i stres, ale dostrzegłem, że czegoś mu brakuje.

"Co lubi Felix Polon?"

"OPCM i Quiddich."

"Czego mu brakuje?"

"Quiddicha. Zdecydowanie."

Moje jakże trafne spostrzeżenia potwierdzało zachowanie przyjaciela. Na obronie przed czarną magią często się uśmiechał, wdawał się w dyskusje z profesorem Lupinem, pomagał innym, a po nich czekał na następne czytając jak zwykle podręczniki.

Sam mam podobnie z eliksirami, więc nie komentuję, ale no...

Przez to, że odebrano mu drugą przyjemność i to w dosyć brutalny sposób, poprostu odwołano rozgrywki, nie czerpał przyjemności z nauki czegokolwiek innego.

Stres związany ze sprawdzianami zwykle rozładowywał podczas treningów, a w tym roku stresu było więcej, a latania mniej.

Wtedy zrodził mi się w głowie genialny pomysł.

Wstałem po cichu z łóżka i założyłem szlafrok. Podszedłem po cichu do kufra, mało nie zabijając się o buty, i wyjąłem mapę huncwotów.

Upewniłem się, że nie obudziłem blondyna, który mimo wczesnej godziny, już odsypiał ostatnie miesiące nocnego kucia zaklęć, no i zapewne wczorajszą imprezę, której był głównym bohaterem.

Zszedłem do pokoju wspólnego, w którym zostało już tylko kilku szósto i siódmorocznych i wyszedłem przez obraz.

Na korytarzu rozłożyłem pergamin, szepnąłem formułkę dotykając go różdżką i ruszyłem do gabinetu naszego opiekuna.

Bez problemów dotarłem dokąd chciałem. Zapukałem do profesora Lupina i poczekałem aż otworzy.

-Net? Co ty tu robisz? -Zapytał zdziwiony. Zamrugałem widząc jego neonowo pomarńczowe włosy. -Net?

-Aaaa... Tak... Panie profesorze mam pewien pomysł. Felix ostatnio jest przygnębiony i myślę, że wiem jak temu zaradzić. -Teddy uniósł brwi i wpuscił mnie do gabinetu.

-Mówisz, że jest przygnębiony?

-Tak. Raczej ze stresu, ale mam pomysł, który ucieszyłby wszystkich. Czy mógłby pan poprosić panią dyrektor o zorganizowanie... Zawodów Quiddicha Hogwart-Goście?

-Hmm... Chyba wiem o co ci chodzi, ale powiedz jak byś to widział?

-W ciągu kilku dni z zrzędu, drużyny naszych domów i dwie drużyny pozostałych szkół rozegrałyby mecze każdy z każdym...

-Trwało by to ponad tydzień... To nawet dłużej niż finał mistrzostw świata!

-Dlatego każdemu by się spodobało. Iiii... miło by było gdybyśmy nie mieli wtedy lekcji. -Uśmiechnąłem się rozbrajająco, a Lupin parsknął śmiechem.

-Bardzo podoba mi się twój tok rozumowania. -Poczochrał mnie po włosach i odprowadził do drzwi. -Jeszcze dziś przedstawię twój pomysł profesor McGonagal, ale nie obiecuję, że uda mi się ją przekonać do odwoływania zajęć.

***

Udało się.

Następnego ranka wstałem wcześnie i zchodząc do pokoju zobaczyłem Lupina przyczepiającego nowe ogłoszenie. Mrugnął do mnie i wyszedł a ja podbiegłem do tablicy i przeczytałem:

Mistrzostwa uczniowskie w Quiddichu

Zapraszamy wszystkie drużyny hogwartu, oraz uczniów Durmstrangu i Beauxbatons do wzięcia udziału w tygodniowych rozgrywkach na terenie szkoły.

Zawody rozpoczynają się w przyszły piątek i uczestnicy proszeni są o potwierdzienie uczestnictwa do tego czasu.

Dyrekcja Hogwartu

"Udało się bardzo."

***

Pov. Nika

Reakcja Felixa na ogłoszenie była zaskakująca dopóki nie wiedziało się czego ono dotyczy.

"Międzyszkolnodomowe zawody w Quiddichu." -Prychałam w myślach, ale i tak miałam świetny humor widząc euforię Blondyna.

Mike Thomas wpadł za to w jakąś białą gorączkę.

Zebrał całą drużynę gryffindoru w niecałe piętnaście minut i zaciągnął ich do profesora Lupina. Za pół godziny, na śniadaniu, wszyscy mieli już zwolnienie z lekcji na dwa dni i pozwolenie na zajęcie stadionu.

Chwilę po nich zrobili to krukoni i puchoni przez co ślizgoni już rozwarzali budowę dodatkowych trzech pętli na błoniach.

Cała wielka sala wrzała od podekscytowania, którego nie podzielałam.

W pewnym momencie zauważyłam, że Net je wesoło owsiankę uśmiechając się do siebie.

-Co się tak uśmiechasz? Dosyć dziwny sposób okazywania podekscytowania. -Powiedziałam całując go w policzek.

-To nie podekscytowanie tylko duma. -Powiedział wesoło.

-Duma?

-Z mojego dzieła. To ja to wymyśliłem. -Powiedział równie dumnie jak wyglądał.

-Taaa jas...

-Drodzy uczniowie! -Rozległ się głos McGonagall. -Zapewne już wszyscy wiecie o zawodach, które odbędą się za tydzień. Wraz z resztą nauczycieli stwierdziliśmy, że to świetny pomysł i pragnę podziękować Netowi Bielekyemu za tą propozycję.

Wszystkie oczy zwróciły się na szatyna, który poczerwieniał i nieco się skurczył. Rozległy się brawa, a mój chłopak rozpaczliwie spojrzał na mnie szukają ratunku.

Wzruszyłam ramionami i dołączyłam się do owacji, które wkrótce ucichły na rzecz rozmów.

***

Pov. Laura

Przyglądałam się mojemu chłopakowi, który chodził w tę i spowrotem rozmawiając o Quiddichu z Thomasem.

Śmiałam się w duchu, bo tak naprawdę wyglądało to tak że Felix przedstawiał zaaferowany, swoje pomysły gestykulując, a kapitan chodził z nim z zeszytem i notował wszystko.

Komizm osiągnął apogeum, gdy blondyn zaczął mówić mu o jego błędach podczas gry, a tamtem mu potakiwał.

-Mike! Uważaj, bo długo stanowiska nie zagrzejesz! -Zaśmiałam się. Wspomniany chłopak poczerwieniał ze złości, ale chyba schował dumę do kieszeni, bo nie przestał zapisywać, widocznie profesjonalnych i trafnych, rad Felixa.

Felix, Net i Nika... w Hogwarcie! [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz