W sobotę gryfoni mieli grać półfinał z puchonami.
Klasyfikacja po pięciu meczach prezentowała się w ten sposób:
1. Beauxbatons 1340 pkt.
2. Gryffindor 1110 pkt.
3. Slytherin 920 pkt.
4. Ravenclaw 750 pkt.
5. Huffelpuff 490 pkt.
6. Durmstrang 270 pkt.Przegrali tylko z francuzami. Felix zobaczył wtedy znicza w tym samym momencie co najmniejszy zawodnik przeciwników, ale tamten był szybszy ze względu na miotłę.
Teraz mecze zapowiadały się ciekawie, bo jeśli miejsca w tabeli, by się nie zmieniły, to właśnie gryfoni zagraliby w finale z Beauxbatons.
Pov. Felix
Wszedłem do szatni 30 minut przed czasem. Zastanawiałem się nad dziwnym zachowaniem większości puchonów, którzy w przeciwieństwie do ostatniego meczu z nimi, dzisiaj się do mnie uśmiechali i życzyli powodzenia.
Odłożyłem najlepszą miotłę jak była w szkole, czyli standardowego, obdrapanego Nimbusa 2001.
Przebrałem się w szatę do quiddicha i już chciałem pójść się rozgrzać, w przerwie po pierwszym meczu, gdy do szatni wleciały dwie sowy niosąc podłużną paczkę.
Rzuciły mi pakunkiem pod nogi i wyleciały odbijając się od rzeczy innych zawodników.
-Ej! Co to ma być?! Toż to jakieś żar... -"Do mnie?"
"No jak wół... FELIX POLON. Nad czym sie pacanie zastanawiasz?! Otwieraj!"
Podniosłem opakowanie i zaczęłem odwijać sznurek żeby dostać się do listu. W tym momencie weszła reszta drużyny.
-Śma! Co tam masz? -Zapytał nasz obrońca.
-Nie wiem właśnie. Dopiero dostałem... Prezent od rodziców i odemnie. -Przeczytałem.
-Otwieraj!
Zerwałem papier z nowiutkiej miotły sportowej.
Burza 400. -"Wow..."
-Łoooo *bip*! Wsiadaj!
Drużyna przepuściła mnie na boisko i wybiegła za mną.
Wsiadłem na miotłę i odbiłem się lekko nogami.
Lekko ponieważ słabo usiadłem. Z tego też powodu przyspieszenie mało nie zrzuciło mnie z miotły.
Poprawiłem się dopiero na wysokości wierzyczek stadionu i zanurkowałem na trybunę gdzie czekali moi przyjaciele.
Wykonałem nad ich głowami zwrot, niemal w miejscu i poleciałem do reszty gryfonów, którzy biegli, krzycząc ze szczęścia, po murawie.
To będzie łatwy meczyk.
***
Pov. Laura
Szczerze? Nie znam się na Quiddichu. Mimo to zauwarzyłam, że puchoni grają dziwnie.
Ścigający puchonów wykonywali tylko słabe akcje niemal oddając kafla. Pałkarze odbijali tłuczki jak najdalej od stadionu zamiast w naszą drużynę, a obrońca zawsze był zbyt daleko od pętli, aby obronić.
Przy 340:0 dla nas, Ich szukający ruszył w stronę znicza, którego nie widziałam. Felix popędził dwa razy szybciej i zgarnął znicza zanim ktokolwiek zdążył się zorientować.
-Czterysta dziewiędziesiąt punktów. Wygrywa Gryffindor!
***
-Pokażesz miotłe?-To burza 400?
CZYTASZ
Felix, Net i Nika... w Hogwarcie! [Zakończone]
FanfictionTrójka dzieci z mugolskich rodzin, pierwszego sierpnia, dostaje listy z Hogwartu. Dzień później przychodzą do nich dziwni ludzie i mówią im o ich wyjątkowości. Co stanie się gdy jedenastoletni Felix, Net i Nika poznają się na pokątnej? Książka jest...