Zwykłe dni?

329 18 14
                                    

Przyjaciele siedzieli przy kominku w pokoju wspólnym. Przyglądali się zabawie śnieżki i okruszka.

Koty ganiały się jak zwykle, miaucząc wesoło.

Felix rozmawiał z Laurą, która leżała mu na brzuchu i gładził jej blond włosy, które oznaczały spokój.

-Jutro otworzą się skrytki... -Stwierdził Felix.

-Ciekawe co oznaczają te napisy... -Mruknął Net.

-Te na zewnątrz? To chyba starożytne runy. Trzeba by poprosić o pomoc nauczycielkę albo kogoś ze starszych roczników. -Powiedziała Nika.

-Mamy cza... -Zaczął Net.

-A skąd wiesz? Może to będzie coś jeszcze trudniejszego od poprzedniego? -Przerwała mu rudowłosa.

-Mój kuzyn chyba chodzi na starożytne runy. -Zamyśliła się blondynka. -Pójdę do niego. Daj na chwilę... -Wyciągnęła rękę po pudełka. Przyłożyła je do pergaminu i kilkoma ruchami różdżki sprawiła, że ścianki odbiły się na papierze. -Lecę do pokoju krukonów. -Rzuciła jeszcze.

***

-Jeszcze raz. Ferawerto.

-Weraferto.

-MERLINIEEEE. Jakbyś pouczył się wczoraj to byś nie miał problemów!

-Jakbyś nie zauważył rozkminiałem razem z wami tą twoją durną zagadkę!

-GADAŁEŚ TYLKO JAKIEŚ GŁUPOTY! DO NICZEGO NOWEGO NIE DOSZLIŚMY! MOGŁEŚ UCZYĆ SIĘ DO WALONEGO SPRAWDZIANU!

-WIESZ CO?! SAM SE TĄ ZAGADKE ROZWIĄZUJ! MAM GDZIEŚ CZY CI SIE UDA CZY NIE! Trzeba było się nie zgłaszać...

-JA SIĘ NIE ZGŁOSIŁEM!!!

-... tobyś nie musiał się nami wysługiwać.

-Jak możesz...?

-Mogę. Właśnie, że mogę. Zgłosiłeś się dla sławy! Wszyscy to wiedzą! Kto miałby cię wrobić?! Nie jesteś Harrym Potterem, nikt nie chce cie zabić! Jesteś nikim.

Felix otworzył usta z szoku. Patrzył jak Net wchodzi do klasy. Po jego policzku spłynęła łza.

-Mam! Te runy... te runy... Uff... -Podbiegła Laura i zaczęła mówić jednocześnie łapiąc oddech. -Coś się stało? Felix?

-Net... mnie zostawił... -Ponownie spłynęła mu po policzku słona kropla.

-O merlinie... -Szepnęła Laura, krórej włosy stały się czarne. -Te runy mówią tylko, że szkatółki się dzisiaj otworzą. To znaczy na tej drugiej jest: "Otwieram się na sam koniec".

-Poczekamy do dwunastej... i-i... i z-zobaczymy. -Blondyn zaczął się jąkać, a dziewczyna go przytuliła.

-Chodź. Zaraz pokaże się zagadka.

***

Blondyn i (nadal) czarnowłosa siedzieli przygnębieni na łóżku chłopaka. Nika jak się dowiedziała co się stało, pomaszerowała cała czerwona z wściekłości, w sobie tylko znaną stronę.

Patrzyli na dwa drewniane, cylindryczne pudełka, które pojawiły się po zabiciu Minotaura. Felix zerkał co chwilę na zegarek i gdy godzina zmieniła się równo na 12.00, coś kliknęło w jednej z nich.

Polon chwycił pudełko i delikatnie rozchylił dwie połówki (w kształcie... chleba? Wiecie taki cylinder przekrojony od góry do dołu) na zawiasach.

Ze środka wyturlał się mały zwitek pergaminu. Wziął go do ręki i rozwinął.

Było tam napisane:

Jeśli to czytasz wiedz, że jesteś potęgą.
Zabicie tego stwora nielada jest wyczynem.
Lecz tym razem będziesz duszą uwięzioną.
Tylko ze swym umysłem,
będzies mógł obcować.
Czekają cię rozmaite wyzwania.
Rozwiązać je wszytkie musisz, aby się wydostać.
Każde co innego wymaga,
lecz każdemu każdy podoła...

-C O ?

-Powiedzieli, że będzie wszystko, ale na tyle łatwe, że powinieneś dać radę.

-Acha... super... wielkie dzięki pani minister... naprawdę warto było tracić połowę skóry na nodze... -Mówił podirytowany Felix w niebo. -No nie... No poprostu... kurna... NO NIE. BOŻE, CZY TY TO WIDZISZ!?

-Ech... Nauczyliśmy cię, i się, tyle poprzednio że może najlepiej poprostu skupić się na lekcjach?

-Taak. Chyba tak zrobię... McGonagal pozwoliła mi iść do Hogsmeade w przyszłą niedzielę.

-Z okazji bycia reprezentantem? -Uniosła brwi Laura.

-Niby, że jakby miało mi to pomóc w myśleniu. Ale najważniejsze jest to, że mogę cię zabrać.

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko a jej włosy zmieniły kolor na różowe.

***

Dwunastoletni Felix szedł ze swoją blondwłosą dziewczyną pod ramię. Ponownie nawiedził ich śnieg, ale oni nie odpuścili swojego pierwszego wyjścia do wioski.

Net nadal chodził obrażony na wszystkich i rozmawiał tylko z Niką, a właściwie to warczał na nią, że trzyma z "tym oszustem".

Od kilku dni blondyn naprawdę miał podły chumor, ale dzisiejszego dnia nic nie mogło popsuś.

Dotarli do "Trzech mioteł" gdzie zwykle spotykają się uczniowie i zajęli stolik na uboczu.

Felix zamówił sobie herbatę, a dla Laury gorący sok malinowy i wyjął dwa drewniane pudełeczka i kartkę.

-Znaki się zmieniły. -Szepnął. -Dzisiaj rano zauważyłem.

-Co? Jak?! -Chłopak podsunął jej przedmioty.

-Widzisz? Nie chciałem rano mówić bo kręcił się koło nas ten dupek.

-Net zachowywał się dzisiaj inaczej. -Przytaknęła studiując runy. -Kurczaki... Dwa kojażę. To chyba nazwy przedmiotów szkolnych. Jedno to "zielarstwo", a drugie "eliksiry". Są jeszcze dwa, ale nie są napewno tak podstawowe.

-Możesz poprosić kuzyna?

-Tak. Jak wrócimy to mu zaniosę odbitkę...

-Może lepiej orginał? Może to dlatego się zmieniło... Chociaż to bez sensu...

-Pójdziemy razem i ładnie poprosimy. -Zadecydowała.

-Hmm. Okej. -Chłopak odebrał od kelnerki napoje. -Słyszałaś o zaklęciach zwodzących?

***

Rozmowa między nimi toczyła się zaskakująco długo i gdy dotarli do pokoju wspólnego Ravenclavu, było już ciemno.

Zapukali i otworzył im jakiś pierwszoroczniak. Po chwili wyjrzał też szóstoroczny prefekt.

-Słucham?

-Mógłbyś zawołać Patryka?

-Aaa... Laura? Tak już po niego idę... Wejdźcie.

Usiedli na kanapie i po minucie przyszedł do nich uśmiechnięty, wysoki, szatyn w okularach z czarnymi oprawkami.

-Cześć! Patryk. -Uścisnął dłoń blondynowi.

-Cześć. Mógłbyś jeszcze raz na to spojrzeć? -Podał mu pudełko.

-Hmm... Zmieniło się... albo wtedy nie skopiowało się na papier.

-Raczej zmieniło. -Powiedział niepewnie.

-No to tu jest kolejno: zielarstwo, lub roślinność w zależności od znaczenia, ptak lub latanie, eliksiry i zwierciadło.

-Zwierciadło? -Zapytała Laura.

-Ta runa nie ma innych znaczeń.

-Dzięki. Będziemy już lecieć. Jak coś to wiszę ci piwo kremowe. -Powiedział na odchodne Felix.




Felix, Net i Nika... w Hogwarcie! [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz