Rano Felix zaraz po przebudzeniu pobiegł do pokoju wspólnego. Ponieważ nie mógł zasnąć do świtu, była już dwunasta.
Podbiegł do Laury i uściskał ją czule.
Ta zdziwiła się, ale odwzajemniła, gdy poczuła, że blondyn szlocha jej w ramię przestraszyła się.
-Felix co się stało!?
-Nie chcę cię stracić.
-Ni... -Nie dokończyła, bo chłopak wpił się w jej usta.
***
Pov. Nika
Szarpęłam Neta spowrotem do przejścia. Ten zdziwiony nie zdążył na szczęście zepsuć chwili czułości przyjaciołom.
-Idziemy do biblioteki. -Powiedziałam stanowczo.
-Ale po co... Książek nie mamy... Mieliśmy...
-Oj przymknij się... Wszystko byś im zepsuł.
-Co? Komu?
Już chciałam mu odpowiedzieć, ale zza rogu wyszedł profesor Lupin z jakimiś papierami i neseserem.
-O dobrze, że na was wpadłem. Przekażcie Felixowi żeby dzisiaj wieczorem poszedł do Hagrida, bo ja wyjeżdżam.
-Dobrze napewno przekażemy. -Powiedziałam uprzejmie i pociągnęłam szatyna za rękę. -Idziemy.
***
-Devin czemu nie jesssteś w szkole???
-Pani. Skończyłem.
-Tak szybko? Byłm pewna że skoro ten nieudacznik Draco robił to przez rok to wymaga to conajmniej miesięcy. Świetnie się spisałeś.
-Dziękuję pani.
-A teraz wezwiemy naszych przyjaciół, żeby zajęli się resztą.
***
Felix otrząsnął się z transu. Piekła go niemiłosiernie blizna. Rozejrzał się po wielkiej sali. Wszyscy jedli obiad, Laura nie zauwarzyła, że źle się poczuł, bo rozmawiała z Niką.
Rudowłosa przedstawiała swój plan czerwonej, gdy McGonagal zastukała w kielich i wstała, aby przmówić.
-Zapewne wszyscy już wiecie, że od jakiegoś czasu znikają nasze rodziny, oraz inni czarodzieje. Delphi Voldemort się odrodziła i zbiera sojuszników. Obawiamy się, że nie będziecie bezpieczni poza Hogwartem i postanowiliśmy zorganizować klub pojedynków. Poprowadzi go profesor Lupin gdy tylko wróci z delegacji. Dziękuję.
Sala zawrzała. Wszyscy byli ciekawi jak to będzie wyglądać. Niewiele osób dostrzegało w tym szansę na obronę podczas wojny, większość raczej szansę na zemstę na wrogach.
Przyjaciele wstali i nowym zwyczajem, poszli bezpieczną grupą do pokoju wspólnego.
-Je jestem słaba z eliksirów... Rób to z Netem jemu napewno się uda. -Tyle Felix dosłyszał z szeptu czerwonowłosej, skierowanego do rudej.
Na korytażu zaczepił ich Nott.
-Bliznowaty! Jak tam? Będziesz walczył ze szczurami podczas pojedynków? -Ponad piątka ślizgonów zarechotała. Felix zmarszczył brwi i starał się ich ignorować. -No co jest blondi? Przywal mi. No już nie krępuj się.
Za rogiem rozległy się krzyki. Przyjaciele zatrzymali się na murze węży, którzy zagrodzili im drogę.
-Won. -Wycedził Nott nerwowo się oglądając. Reszta jego koleżków miała już wyciągnięte różdżki.
-W BIAŁY DZIEŃ MOJĄ SZKOŁĘ!!!
Felix szybko wyciągnął różdżkę i wycelował w przeciwników, słysząc już wyraźnie McGonagal i odgłosy walki.
-Co do...!?
Zaklęcia poleciały zza ściany. Ślizgoni już się nie wachali tylko zaatakowali przyjaciół. Przez ich przewagę liczebną, gryfoni mogli co najwyżej rzucać tarczę.
Za nimi pojawiła się dyrektorka, Lupin i Longbottom, wściekle walcząc z zamaskowanymi sześcioma dorosłymi.
Część młodych ślizgonów postanowiła zająć się nauczycielami. Felix wyczuł okazję i miotnął drętwotą w Notta.
Kolejno spetryfikowali młodych ale w tym czasie przybyło czterech śmierciożerców.
Nika cisnęła w jednego niespodziewanie rozbrajacz. Spadła mu maska.
-To Theodor Nott! -Krzyknęła Laura, ale obudziła się, gdy Felix w ostatniej chwili ochronił ją tarczą, przed zaklęciem.
Nauczyciele i superpaczka poruszani byli metodycznie do tyłu. W końcu wyszli na mury zamku.
Śmierciożercy stali się agresywniejsi. Co chwilę leciały w ich stronę zielone smugi.
Jednocześnie ich zostało tylko siedmioro, tyle samo co obrońców.
Felix osłonił przed drętwotą Laurę i w tym momencie zrozumiał, że popełnił fatalny błąd.
W jego stronę leciało zielone zaklęcie njewybaczalne. W ułamku sekundy je dostrzegł, a jeszcze szybciej zobaczył kogoś wskakującego na tor lotu płomienia.
W kolejnej chwili zdał sobię sprawę, że to McGonagal uratowła mu życie.
Dyrektorka upadła bezwładnie na ziemię.
Felixowi zakręciłyby się w oczach łzy, gdyby nie to, że tępo ich produkcji, przestało dorównywać prędkości, rzucania przez niego zaklęć.
Po minucie śmierciożercy leżeli na podłodze, a kilku uciekło.
Nika powoli podeszła do nauczycielki i uklęknęła. Zamknęła jej oczy i zaniosła się szlochem.
Objął ją Net, który też płakał.
Lupin patrzył na to smutnym wzromiem i położył dłoń na ramieniu blondyna.
Chłopakowi zaś ciurkiem leciały łzy z oczu. Nawet nie miał siły przybrać jakiegoś grymasu na twarz. Laura go objęła.
Longbottom pobiegł po kogoś i po pół minuty, wrócił z grupką nauczycieli, zwabionych już wcześniej hałasem.
***
Pogrzeb odbył się dwa dni później. Wszyscy uczniowie już dzień wcześnjej zostali odesałni do domów, ale Felix, Net, Nika i Laura zostali do ceremonii.
Właściwie to Lupin i tak przeniósł ich świstoklikiem na cmentarz.
Kolejną dyrektorkę Hogwartu pochowano zamordowaną.
CZYTASZ
Felix, Net i Nika... w Hogwarcie! [Zakończone]
FanficTrójka dzieci z mugolskich rodzin, pierwszego sierpnia, dostaje listy z Hogwartu. Dzień później przychodzą do nich dziwni ludzie i mówią im o ich wyjątkowości. Co stanie się gdy jedenastoletni Felix, Net i Nika poznają się na pokątnej? Książka jest...