Rozdział IX

411 27 15
                                    


Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie zobaczyłam. Jamie nie jest złym człowiekiem. Jest najgorszym ze złych. Uderzył mężczyznę, a później, jak gdyby nigdy nic, poszedł w swoją stronę. A ta dziewczyna? Kim była i dlaczego trafiła do burdelu? Nie miałam odwagi o to zapytać. Brunet też nie silił się na rozmowę ze mną. Oddalaliśmy się z Glenarden, jednak nie zmierzaliśmy w stronę Waszyngtonu. Gdzie w takim razie jedziemy? Załatwić kolejną sprawę? Pobić kolejnego człowieka? Wątpliwości sprawiły, że panika zaczęła ogarniać moje ciało.

-Zatrzymaj się — Brunet zignorował moją prośbę, powtórzyłam więc głośniej: zatrzymaj się, do cholery!

Jamie spojrzał na mnie. Zatrzymał pojazd. Pociągnęłam za klamkę, jednak ta nie ustępowała. Zablokował drzwi.

-Uspokój się, Annie.

Ton jego głosu był łagodny, jednak nie uspokajał mnie w tym momencie. Spojrzałam prosto w jego oczy. Ich kolor wprost mnie hipnotyzował.

-Kim była ta dziewczyna? A mężczyzna, którego uderzyłeś?

Jamie westchnął i pokręcił głową. Oparł ciało wygodnie na fotelu i odwrócił się w moją stronę.

-Ten chłopak, John, to jeden z moich współpracowników. Zawalił proste zadanie, do tego wezwał mnie na miejsce, nie szanując mojego czasu. Uderzyłem go, bo mu się należało. Zrobiłem to także po to, by pamiętał, że należy mi się szacunek.

Kiwnęłam głową.

-A dziewczyna? Dlaczego zawieźliście ją do takiego miejsca?

-Jej ojciec zaciągnął dług u mojego szefa. Kiedy przestało mu się powodzić, przestał oddawać pieniądze. Zniknął, jednak wiemy, że gdy dowie się, że zobowiązanie spłaca jego córka, na pewno pojawi się w mieście. Razem z długiem.

-Często to robicie? Dlaczego skazujecie niewinne kobiety na takie upokorzenie?

Jamie zaśmiał się szyderczo:

-One nie są takie niewinne, jak Ci się wydaje. Doskonale wiedzą, skąd ich mężczyzna, ojciec czy brat ma pieniądze. Nie przeszkadza im to w kupowaniu drogich ubrań i chwaleniu się zagranicznymi wycieczkami. Wiedzą także kiedy mężczyzn zaczyna przerastać ich dług i kiedy postanawiają oni się ukryć. Gdyby były choć trochę mądrzejsze, odradziłyby one zaciąganie pożyczek u Pabla Contario, lub zniknęły w odpowiednim momencie.

-Co dzieje się potem?

-Co byś zrobiła w momencie, gdyby najważniejsza osoba, bądź rzecz znalazła się w rękach tak niebezpiecznego człowieka? Próbowałabyś ją odzyskać. Niewiarygodne, jak szybko znajdują się środki, kiedy gra rozgrywa się o coś cenniejszego, niż Twoje życie.

Szok. To pierwsza emocja, która ogarnęła moje ciało. Jamie mówił to z taką lekkością, jakby opowiadał mi, co dziś spożył na śniadanie. W jego świecie takie rzeczy to codzienność. Ja tego typu sytuacje znam jedynie z netflixowych seriali. Mężczyzna włączył silnik samochodu. Nie ruszył jednak.

-Nadal chcesz wysiąść?

Chciałam? Nie byłam tego aż tak pewna, jak jeszcze chwilę temu. Tak wygląda świat Bruneta. Postanowiłam zaryzykować i zostać z nim.

-Powiedz mi proszę, dokąd jedziemy?

-Zaufaj mi.

Zaufaj. To cholernie ciężkie słowo. Kiwnęłam jednak głową, wyrażając zgodę. Nie wiedziałam dokąd jedziemy, jednak czułam spokój.

Dwadzieścia minut później Jamie zatrzymał samochód. Znam miejsce, w którym się znajdujemy. Jest to baza Joint Base Andrews. Z tego co wiem, stacjonowały tu samoloty Air Force, jednak nie jestem pewna, czy miejsce to nie jest nieczynne od kilku lat. Brunet wysiadł z samochodu, więc podążyłam jego śladem. Powietrze na zewnątrz jest rześkie. Pomimo pory roku nie jest także wybitnie chłodno, co cieszy mnie niezwykle w kontekście niewielkiej ilości czasu, jaką dostałam od mężczyzny na zebranie się. Ubrałam na siebie wyłącznie płaszcz, nie myśląc w tej krótkiej chwili ekscytacji o temperaturze na zewnątrz. Dotrzymywałam kroku mężczyźnie, pozwalając, by prowadził mnie w nieznane miejsce. Przeszliśmy przez siatkę, która już wiele lat temu musiała zostać uszkodzona i zmierzaliśmy w stronę niewielkiego pagórka, który porastały niewielkie drzewa i krzewy. Gdy znaleźliśmy się na jego szczycie, Jamie przystanął. Spojrzałam przed siebie. Widok na hangary i mieniące się w oddali światła. Po prostu pięknie. Wieczór, który powoli nastawał, tylko dodał krajobrazowi uroku. Po całkowitym zmierzchu musi wyglądać on niezwykle uroczo. Jamie usiadł bezpośrednio na ziemi:

Villain LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz