Rozdział VII

532 25 17
                                    


Dzień za dniem, od wschodu słońca do zachodu. W ten sposób minął mi kolejny tydzień. Po wspólnej kolacji Jamie zdawał się zniknąć. Nie niepokoił mnie swoją obecnością i nie nachodził przez cały tydzień. Jedynym miejscem, w którym zagrzał sobie miejsce, była moja głowa. Spotkanie po latach wywołało we mnie wiele emocji. Wiele trudu sprawiło mi kontrolowanie obaw i strachu. Z każdym kolejnym porankiem czułam się jednak pewniej. Mężczyzna nie chce się mnie pozbyć. Naprawdę. Pomimo niewielkiej ulgi w sercu, czułam się rozdarta. Marzę o tym, by nasze spotkanie nigdy nie miało miejsca, z drugiej zaś strony jestem go coraz bardziej ciekawa. Jego i życia, które wiedzie. Życia, w którym zasady są naginane każdego dnia, gdzie jedna decyzja potrafi wpłynąć na czyjś los. Pełnego adrenaliny i władzy. Zdecydowanie chciałabym dowiedzieć się więcej o świecie, który w głębi duszy potwornie mnie przerażał. Pomimo wolnej soboty, postanowiłam wykonać kilka dodatkowych zleceń. Praca pozwala oderwać mi się od niepotrzebnych myśli i obaw, które tak często nawiedzają moją głowę. Nie zawsze jednak potrafię skupić się na niej w stu procentach, zwłaszcza gdy zaczynam myśleć o przeszłości. Dziś jednak postanowiłam: muszę być skupiona. Z laptopem w rękach przeszłam więc do salonu, by rozsiąść się na sofie. Ten mebel jest zdecydowanie moim ulubionym w mieszkaniu. Niektórzy twierdzą, że mogliby nie wychodzić z łóżka. Ja śmiało twierdzę, że mogłabym zamieszkać na sofie. Towarzystwa dotrzymywał mi kubek ciepłej herbaty. Zielona z pomarańczą już kilka lat temu skradła moje kubki smakowe, stanowiąc duet idealny. Ten dzień, pomimo wielu obowiązków, zapowiadał się całkiem dobrze. Poczułam więc dreszcze, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.

POV JAMIE

Znów poczułem, że muszę odwiedzić blondynkę. Niemal tydzień zajęło mi ponowne znalezienie się pod jej drzwiami. Przez te kilka dni musiałem uporać się ze sprawami, które nie cierpiały zwłoki. To prawda, że do Waszyngtonu przyciągnęła mnie Annie. Nie oznacza to jednak, że nie miałem obowiązków, które musiałem wykonać dla Pabla. Kilka osób zapomniało, chyba że ma zobowiązania wobec mojego szefa. Musiałem więc ich odwiedzić i przypomnieć, że zaciągnięty dług należy oddać, a przysługi nigdy nie są świadczone gratis. Takie sprawy wolę załatwiać sam. Osobiście. Mimo tego, że moi ludzie są mi oddani, wolałem nie mieszać ich w część spraw. Nie obawiałem się niczego i nikogo. Przez lata wystawiłem sobie wizytówkę, która wyprzedzała mnie samego. Strach. To on gwarantował mi posłuszeństwo i lojalność. Po co wciąż dopominać się o spłatę długu, skoro wystarczy pozbawić dłużnika tego, co jest dla niego ważne. Żona? Córka? Ukochany koń wyścigowy? Udziały w firmie? Każdy ma coś, na czym zależy mu najmocniej. Niekiedy nie musiałem nawet szukać, by dowiedzieć się, co dana osoba ceni bardziej niż swoje życie. Jaka jest słabość Annie? Pomimo wielu starań wciąż tego nie wiedziałem Wiem jednak, że nie wykorzystałbym ich przeciwko niej. Wolałbym zdecydowanie ochronić je przed całym światem, najbardziej zaś przed samym sobą. Nie zdziwiła mnie mina kobiety, kiedy mnie ujrzała. Wiem, że nie jestem mile widzianym gościem. Stojąc naprzeciwko niej, zdawałem się sam zastanawiać, dlaczego znów skierowałem kroki w stronę jej mieszkania. Nie omieszkałem także dokładnie jej zlustrować. Moja praca wymaga ode mnie wrażliwości na szczegóły, dlatego ich zapamiętywanie opanowałem do perfekcji. Duże, niebieskie oczy, otoczone długimi rzęsami. Niewielki nosek i usta, które niesamowicie przykuwały wzrok. Pomimo niskiego wzrostu, blondynka była niezwykle kobieca. Powoli uczyłem się czytać jej z twarzy. W tym momencie, po początkowym zaskoczeniu, mogłem wyczytać z niej spokój. Przycisnąłem swoje ciało tuż obok niej i sprawnym ruchem wszedłem do mieszkania. Poczułem zapach zielonej herbaty, mimowolnie więc podążyłem za nim wzrokiem. Otwarty laptop, koc na skraju sofy i kubek z nieszczęsnym naparem.

-Pracujesz?

To pytanie wydało mi się tak głupie, jednak było pierwszym, jakie przyszło mi na myśl. Blondynka skinęła głową i wyszła do kuchni. Usłyszałem, jak wlewa wodę do czajnika, po chwili zaś dostałem do ręki kubek z herbatą. Usiadłem na sofie, utrzymując dystans od dziewczyny.

-Daj mi 30 minut, muszę skończyć to, co zaczęłam. Nie odzywaj się, nawet nie poruszaj, potrzebuję skupienia.

Annie nawet na mnie nie spojrzała, wypowiadając te słowa. Nie przywykłem, żeby rozkazywał mi ktoś inny niż Pablo i mój ojciec. Spełnię jednak jej prośbę, z szacunku do jej pracy. Upiłem łyk napoju. Wciąż mi nie smakował.

POV ANNIE

Obecność w moim mieszkaniu Jamiego, dekoncentrowała mnie do tego stopnia, że nie potrafiłam skupić się na pracy. Pomimo tego, że zastosował się do mojego polecenia i ani drgnął, jego zapach rozniósł się po całym pomieszczeniu, raz po raz drażniąc moje nozdrza. Wyczuwałam w nim świeżość, oraz ciężkie nuty. Rozkładają się one wyjątkowo na ciele mężczyzny, tworząc woń, która przypasowała mi niemal od razu. Zamknęłam laptopa. Jestem pewna, że póki mężczyzna nie opuści mojego lokum, spod mojego pióra nie wyjdzie ani jedno sensowne zdanie. Odłożyłam urządzenie na stolik i spojrzałam na bruneta. Był zamyślony i skupiony. Ciekawość, co zajmowało jego głowę, niezwykle silnie dawała mi się we znaki.

-O czym myślisz?

Moje słowa sprawiły, że Jamie natychmiast na mnie spojrzał. Niczym wybudzony z letargu. Przez chwilę nie odpowiedział ani słowem, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy powinnam zadać to pytanie. Moje wątpliwości rozwiał głos, który zawibrował gdzieś głęboko w mojej głowie. Dopiero po chwili, zdawało mi się zrozumieć znaczenie słów, wypowiedzianych przez mężczyznę:

-Zastanawiałaś się kiedyś, jak wyglądałoby Twoje życie, gdyby nie tamte wydarzenia?

Czy się zastanawiałam? Tygodniami potrafię zadręczać się takimi myślami, rozważając w głowie przeróżne scenariusze. Przez te wszystkie lata zdążyłam rozpatrzyć kilkukrotnie chyba każdą możliwą opcję. Odpowiedziałam więc zgodnie z prawdą, zwieńczając swoją wypowiedź pytaniem kontrującym:

-A Ty? Myślałeś, kim byś był, gdyby nie mafia?

Jamie zaprzeczył głową. Nie wiedziałam, czy kłamie, czy mówi prawdę. Nie wiedziałam także, czy powinnam drążyć ten temat. Postanowiłam więc zamilknąć. Cisza, która między nami zapanowała, zdawała się koić moje obawy. Zaczęłam nawet dostrzegać, że towarzystwo Bruneta potrafi nie być męczące. O ile się nie odzywa. Spokój, jaki panował w mieszkaniu, przerwał dźwięk telefonu mężczyzny. Odebrał, spoglądając w moją stronę. Odwróciłam więc głowę, zajmując myśli czymś innym. Strzępki tej rozmowy docierały jednak do moich uszu, doskonale więc odgadłam, że po drugiej stronie słuchawki znajduje się jego współpracownik "czy to nie może poczekać?" "Cholera jasna, kim wy do chuja jesteście, że wszystko muszę po was poprawiać?" Z każdym wypowiedzianym zdaniem, widziałam, jak zaciska szczęki. Tak. Rozmówca zdecydowanie wyprowadził go z równowagi. Jamie zakończył rozmowę i wziął w dłoń czarny płaszcz, który wchodząc, położył dokładnie w tym samym miejscu, co ostatnio. Nie zaszczycił mnie ani jednym spojrzeniem, jednak ja odruchowo poszłam za nim pod same drzwi. Kiedy zauważyłam klamkę w jego dłoni, postanowiłam się odezwać:

-Mogę jechać z Tobą?

Mężczyzna zawahał się przez chwilę. Nie powinnam go w ogóle o to pytać. Chęć poczucia adrenaliny, była jednak silniejsza ode mnie. Chciałam zobaczyć, jak wygląda codzienność po drugiej stronie - chociaż nie wiedziałam, gdzie wybiera się Brunet, postanowiłam zaryzykować. Tym bardziej zdziwiły mnie słowa Jamiego:

-Masz 15 sekund.

Taki krótki rozdzialik dla Was :) Jak Wam się podoba historia? Jakieś uwagi? Czekam na Was!

Villain LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz