Rozdział XXII

239 15 7
                                    

Jamie POV

Ostatnie dni nie należały do najszczęśliwszych. Annie niespodziewanie zaczęła mnie dystansować. Nie wiem, czy robiła to świadomie, czy instynktownie próbowała ochronić się przede mną. Jej czyny sprawiły jednak, że wzbierała we mnie agresja i porzucona kilka tygodni temu brutalność. Niemal całe dnie spędzałem w posiadłości Pablo, który otwarcie zaczął szykować się do wojny ze swoimi przeciwnikami. Spokojnych dni zostało niewiele. Zanim jednak rozpocznie się walka, muszę umieścić Kobietę w bezpiecznym miejscu. Postanowiłem więc, że jutro wieczorem wyruszamy z miasta. Najlepszym wyjściem będzie, jeżeli Blondynka wróci do Waszyngtonu.

-Annie, proszę, spójrz na mnie.

To kolejny raz, kiedy musiałem zabiegać o uwagę niebieskookiej. Nie przywykłem do tego, by kogokolwiek i cokolwiek prosić. Ona jednak jest wyjątkiem. Odstępstwem od normy w tym przypadku, jak i w każdym innym. Spełniła moją prośbę i obdarzyła mnie spojrzeniem. Gorzkim i niezwykle smutnym. Nie mogę znieść tego oblicza. Czy tak wyglądało ono przez ostatnie dziesięć lat? Czy tak będzie wyglądać już zawsze?

-Jutro wyjeżdżamy. Nie chciałem, by nasz pobyt w tym mieście tak wyglądał. Uwierz...

-Nie chciałeś? Czego więc się spodziewałeś? To wszystko jest następstwem Twojej pomyłki!

Ton, w którym odpowiedziała mi kobieta, przepełniony był żalem i frustracją.

-Tak. Porwałem Cię, w wyniku pomyłki. Później, zamiast zabijać, zorganizowałem Twoje życie: dach nad głową, środki i wszystkie potrzebne pomoce. Ale cholera jasna, nie miałem wpływu na twojego ojca. Nie wiem, za kogo mnie uważasz, ale nie potrafię wpływać w ten sposób na ludzi.

-Dziękuję Ci, Panie wspaniałomyślny. Będę Twoją dłużniczką do końca życia.

Sarkazm jej wypowiedzi był tak oczywisty, że nie wiedziałem, jak mógłbym odpowiedzieć. Miała do mnie ogromny żal, który schowany głęboko na dnie jej serca, w przeciągu tych kilku dni zaczął kierować dziewczyną. Zacisnąłem dłoń w pięść i głośno uderzyłem nią o stół. Byłem zły. Wściekły na siebie i na cały świat. Sceptyczne nastawienie Annie powodowało rozchwianie moich emocji. Prawda jest jednak taka, że przy Annie wszystkie uczucia odczuwam mocniej. Każdy bodziec jest dla mnie niezwykle intensywny. Dlatego, gdy usłyszałem oskarżycielski ton Kobiety, odpowiedziałem na niego niemal tak samo. W głębi duszy pragnąłem jednak jej przebaczenia. Pomimo wszystkich wydarzeń, które rozegrały się pomiędzy nami, tak naprawdę nigdy o nie nie poprosiłem. Stanąłem tuż przy Blondynce. I choć moje ciało rwało się do niej, nie wykonałem żadnego gestu.

-Jeżeli chcesz, mogę zniknąć z Twojego życia. Powiedz tylko słowo, a po tym wyjeździe nie zobaczysz mnie nigdy więcej. Tego pragniesz Annie?

Słowa, które opuściły moje usta, gorzko rozbrzmiały po pomieszczeniu. Jeżeli usłyszę pozytywną odpowiedź, przepadnę. Nie mogę jednak znieść myśli, że tak ważna w moim życiu osoba, odczuwa wobec mnie żal oraz swego rodzaju złość. cisza przeciągała się niemiłosiernie, dając mi z każdą upływającą sekundę coraz większą pewność, że ta część mojego życia właśnie odchodzi w zapomnienie. Uświadomienie sobie tego sprawiło, że pierwszy raz od naprawdę wielu lat, poczułem się martwy. Martwy w środku, odarty z uczuć i ich pozbawiony. Moje ciało ogarnął pewien rodzaj paniki. To nie miało tak wyglądać.

Annie POV

Pytanie, które chwilę temu wybrzmiało z ust Jamiego zdawało się być najtrudniejszym, na które muszę odpowiedzieć. Nie potrafiłam znaleźć odpowiednich zdań, które mogłyby opisać szalejące we mnie w tym momencie uczucia. Na pierwszy plan wysuwał się jednak żal. Przez dekadę starałam się o nim nie myśleć zbyt intensywnie. Podczas tego wyjazdu uderzyła mnie jednak jego siła. To prawda, wszystko, co do tej pory mnie spotkało, jest winą Bruneta. Każda moja obawa, wieloletni strach, który blokował moje działanie. Utrata ostatniego członka rodziny, brak przyjaciół, mężczyzny i stabilnego, poukładanego życia. Kiedy zjawił się w moim życiu niemal cztery miesiące temu, nie wierzyłam, że będę w stanie mu zaufać, wybaczyć i w końcu pokonać strach. Czas spędzony z Jamiem pokazał mi jednak, że tak właśnie się stało. Zaufałam mu, pokonałam strach. Wybaczenie jest jednak o wiele cięższe, zwłaszcza po informacjach, które uzyskałam podczas mojego pobytu w mieście. Mój Boże, co musiał czuć mój ojciec w momencie śmierci? Został sam, poszukując swojego jedynego dziecka. Działanie to jest wyrazem najwyższej troski, miłości i rodzicielskiego przywiązania. Skupiłam swój wzrok na Jamiem. Intensywna barwa jego oczu niemal iskrzyła, jednak pewność siebie i monumentalność, która zawsze biła od mężczyzny, zdawała się ustąpić miejsca smutkowi. Już dawno nauczyłam się odczytywać emocje Bruneta.

-Jamie, wiem, że to nie do końca Twoja wina...

Co tak naprawdę chciałam mu powiedzieć? Nie jestem pewna. Czy chciałam, by zniknął z mojego życia? Pewna cząstka mnie pragnie tego od samego początku. Większa część jednak wyje z rozpaczy, przed taką ewentualnością.

-Dlaczego więc mnie unikasz? Dlaczego dystansujesz się ode mnie?

-Ten wyjazd, te wszystkie informacje...to cholernie trudny dla mnie temat. Wspomnienia uderzyły we mnie, a ja nie wiem, jak powinnam się do nich odnieść. W końcu to wszystko jest skutkiem jednego wydarzenia.

To szczera prawda. Ciężko jest mi obiektywnie spojrzeć na moje życie. Jeszcze ciężej jest mi odpowiedzieć na pytanie, czy pragnę obecności w nim Bruneta. Chociaż zależy mi na nim, coraz bardziej docierała do mnie rzeczywistość. Jamie Vertes to kryminalista. Mężczyzna, który mnie porwał, a chcąc naprawić swój błąd, skazał mnie na samotność. Mimo wszystko ponownie zjawiając się w moim życiu, wprowadził do niego radość. Zawładnął umysłem, a niedawno także i ciałem. Doskonale zdaję sobie jednak sprawę, że to wszystko za niedługo się skończy. W końcu nie będzie miał dla mnie czasu, kiedy przyjdzie mu walczyć o imperium swojego szefa. Może więc nie warto jest narażać się na to wszystko i podziękować mu za wspólnie spędzone chwile? Dziesiątki myśli i scenariuszy niemal rozsadzały moją głowę. Muszę opuścić to pomieszczenie. Znaleźć się w miejscu, w którym nie będzie przy mnie Bruneta. Tylko wtedy moimi myślami przestaną kierować uczucia. Emocje tak silne, że odbierają zdolność racjonalnego myślenia. Podniosłam się z zajmowanego dotąd fotela, kierując swoje kroki w stronę wyjścia. Wyszłam na zewnątrz posiadłości. Panował późny wieczór, wczesna noc. Upał dzisiejszego dnia odszedł w zapomnienie, ustępując miejsca przyjemnemu chłodowi. Lekki wiatr rozwiewał moje włosy. Względną ciszę zakłócał tylko stłumiony dźwięk otaczającego nas miasta i lekki szelest palmowych liści. Przymknęłam powieki. Przed moimi oczami natychmiast pojawiła się wizja Jamiego. Uśmiechniętego i wyluzowanego. Patrzącego na mnie w wyjątkowy, spokojny sposób. Ten widok często zajmował moją głowę. Widziałam go przed snem, o poranku, w pracy czy podczas wykonywania codziennych czynności. Niemal za każdym razem, gdy przymykałam oczy. Moje serce zabiło nieco mocniej. Ten mężczyzna zajmuje wyjątkowe miejsce w moim sercu. Dlaczego więc tak bardzo się przed nim bronię? Strach? Nie, przy Jamiem czuję się bezpieczna. Wolność? Tak bardzo jej pragnęłam. Nowość? Marzyłam o tym, by wyrwać się ze schematu życia. Co więc nie pozwala mi w pełni wpuścić Bruneta do mojego serca? Co spowodowało dystans i gorzkie słowa, które niczym strumień opuściły dziś moje usta? Możliwość odrzucenia. Utraty mężczyzny, tak jak utraciłam rodziców i swoje życie. Nie chcę znów zaczynać od nowa. Nie chcę leczyć swoich lęków i prostować wszystkiego w swoim życiu. Tak samo mocno nie chcę jednak utracić zielonookiego. Zamyślona przeszłam w głąb ogrodu. Spokój, jaki tu panuje, zaczął udzielać się także mi. W głowie wciąż jednak dźwięczało mi pytanie "Czy Jamie ma zniknąć z mojego życia?".

Witam Was serdecznie. Jak się macie? Ten rozdział nie należy do najszczęśliwszych i przyznam szczerze, że nie dałam sobie dnia na przespanie się z nim. Mam nadzieję jednak, że Was nie zawiodłam. Czekam na Wasze opinie! Dzielcie się z nimi tutaj, na mojej tablicy, bądź prywatnie.

Ściskam Was wszystkich <3

Villain LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz