Rozdział XXVI

216 17 8
                                    

Nie chciałam wracać do Waszyngtonu. Odsuwane w najdalszy zakątek mojego umysłu myśli, z każdym zbliżającym nas do celu podróży kilometrem, zaczynały na nowo dźwięczeć w mojej głowie. Jak długo będę musiała czekać na ponowne spotkanie Bruneta? Czy nadchodzące wydarzenia zaważą na jego losie? O zorganizowanych grupach przestępczych wiedziałam tyle, co nic. Niewiele. Zbyt mało jak na osobę, która pokochała jednego z najważniejszych jej członków. Piętnastogodzinna droga powrotna niemiłosiernie zbliżała się ku obranemu przez nas celowi. Stolica. Moja klatka i moje okno na świat. Pomimo spokoju ciała moja dusza i serce niemal wyły z rozpaczy. Życie jednak to nie film. Pomimo usilnych chęci nie mogłam wyrwać mężczyzny z ciążących na nim obowiązkach. Pozostało mi wyłącznie pogodzić się z tą sytuacją i modlić się, by najgorsze sankcje ominęły mężczyznę bliskiego memu sercu. 

-Annie. 

Z zamyślenia wyrwał mnie głęboki głos mężczyzny i spoczywająca na moim udzie dłoń. Druga pewnie spoczywała na kierownicy. Jamie tylko na moment spuścił wzrok z trasy. Nie wiem, czy próbował ukryć przede mną swoje oczy, z których czytałam niczym z otwartej księgi, czy sam zatopiony był w rozmyślaniach. 

-Przepraszam, mówiłeś coś. 

-W schowku czekają na Ciebie dwie rzeczy. 

Otworzyłam znajdujące się tuż obok mnie drzwiczki. Telefon i broń. Nie chciałam jej dotykać, to nie jest coś dla mnie. Jamie kontynuował swoją wypowiedź, przekazując mi instrukcje niczym jednemu ze swoich pracowników. 

-W telefonie znajdziesz tylko jeden numer. Numer do mnie. Skorzystaj z niego wyłącznie w sytuacji zagrożenia Twojego życia. By do tego nie doszło, masz broń. Kiedy przyjedziemy do Waszyngtonu, szybko nauczę Cię z niej korzystać. Uprzedzając Twój sprzeciw. To nie jest prośba Annie. Nie wiem, jak wiele wie o Tobie Contario. Nie wiem, ile osób może powiązać Cię z moją osobą. Wiem jednak, że przez jakiś czas nie będę w stanie  zadbać o Twoje bezpieczeństwo, dlatego musisz zrobić to sama. 

Ton mężczyzny nie wyrażał żadnego pola do negocjacji. Wspomniane rzeczy spakowałam do swojej torebki. 

-Co się stanie, jeżeli Cię zabiją? 

Pytanie wypowiedziane przeze mnie zawisło pomiędzy nami. Wiedziałam jednak, że należy je zadać. Pomimo tego, że nie było ono przyjemne. Nie. Było ono okropne. Niosło za sobą niewyobrażalny ból. Pustkę. Stratę. 

-Wtedy zadzwoni do Ciebie mój najbardziej zaufany człowiek. Jeżeli na wyświetlaczu pojawi się nadawca Antoni, wiedz, że będzie miał dla Ciebie informację odnośnie mojej osoby.

Zamknęłam oczy, czując, jak pod moimi powiekami zbierają się łzy. Uczucie względem Bruneta, które dopiero niedawno zdefiniowałam, było na tyle silne, że nie potrafiłam sobie wyobrazić jego zakończenia. Żałuję, że tak mało czasu mogliśmy spędzić wspólnie, wiedząc, że połączyła nas tak silna więź. 

-Mała, rozchmurz się. 

Nie mogłam nawet gniewać się na niego o nazwanie mnie małą. Nad moim życiem kolejny raz zebrały się czarne chmury, nad którymi nie miałam żadnej kontroli. Świadomość tak beznadziejnej sytuacji sprawiła, że w moim sercu pojawiła się rysa. Otaczający mnie świat wydawał mi się w tym momencie odrażający, a wszystkie negatywne emocje związane były z pustką, która dopiero miała nastać. Jak potoczyłby się nasz los, gdyby Jamie nie był przestępcą? Z pewnością nasze drogi nigdy by się nie zeszły. Widząc znajomą okolicę, poczułam przyspieszone bicie mojego serca. Wjazd do miasta nigdy wcześniej nie wydawał mi się być tak ohydnym i nieprzyjemnym. Nie mogłam na niczym skupić mojej uwagi ze względu na przemijające w mojej głowie, niczym klatki w filmie, obrazy. Nerwowo przebierałam palcami u dłoni. Czekająca mnie najbliższa przyszłość malowała się wyłącznie w odcieniach szarości. 

Jamie POV 

Siedząca tuż obok Blondynka wyglądała dziś zupełnie inaczej niż zwykle. Jej twarz ozdobiona była wyłącznie grymasem. Oczy, które jeszcze kilka godzin temu niemal iskrzyły pod wpływem ofiarowanej przeze mnie przyjemności, teraz zdawały się być wyblakłe. Sam nie potrafiłem znaleźć słów, które mogłyby wlać do serca Annie jakiekolwiek pozytywne uczucia. W swoim życiu wielokrotnie narażałem wszystko dla interesów Pablo. Zdarzało się, że cudem unikałem śmierci, czego najbardziej namacalnym dowodem są zdobiące moje ciało blizny. Tym razem nie miałem ochoty walczyć. Pomimo tego, że niemal całe swoje istnienie powierzyłem służbie Contario. Wystarczyło kilka miesięcy, bym zapragnął zmienić swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni. A może wcale nie była to kwestia czasu? Zdecydowanie nie. Jedna osoba, jedyna kobieta, która zdołała skruszyć lód, który od tak dawna otaczał całego mnie. Śmierć Teda Vertesa pociągnęła za sobą łańcuch wydarzeń, które doprowadziły moją osobę do momentu, w którym zapragnąłem skończyć ze wszystkim, co do tej pory znałem. Oczywiście, że nigdy nie wyrzeknę się tego, kim jestem. Przeszłość zdobi nasze dusze, wypalając na nich piętno. Jak wyobrażałem sobie życie po odejściu? Przede wszystkim moje plany nigdy nie zakładały całkowitego zerwania z wykonywanym przeze mnie fachem. Jeżeli dla mojej decyzji potrzebna jest odpowiednia terminologia, nazwałbym to wyciszeniem. Kto wie, być może zająłbym się nawet czymś, co posiadałoby ostateczne, pozytywne rezultaty. Z pewnością jednak nie chciałbym rozczarować jedynej ważnej dla mnie osoby. Zatrzymałem samochód w dobrze znanym mi miejscu. Spojrzałem w górę, by zobaczyć wychodzące z mieszkania kobiety okna. Ona w tym momencie zrobiła to samo. Natychmiast jednak zmieniła kierunek patrzenia, wbijając we mnie swój wzrok. 

-Wychodzi na to, że pora się pożegnać.

Pomimo tego, że Annie doskonale znała moje plany i wiedziała, że natychmiast muszę wracać do Miami, w jej głosie wyczułem nutę rozczarowania. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jaki jest jego powód. 

-Posłuchaj mnie. Wrócę do Ciebie najszybciej, jak będę mógł. Wrócę, obiecuję. 

-Jamie… 

-Annie, nie przerywaj mi. Wiem, że w głowie masz miliony myśli, tysiące pytań i setki scenariuszy. Ja jednak jak każdy członek rodziny Vertes nie rzucam słów na wiatr. Możliwe, że nie zobaczymy się całymi tygodniami. Kiedy wrócę, chcę jednak, by na twojej twarzy pojawił się uśmiech. 

Moje słowa brzmiały niczym wyjęte z romantycznego filmu, którymi tak bardzo gardzę. Wyimaginowany świat, w którym wszystko jest kolorowe, a ludzkie problemy toczą się wyłącznie w toku akcji jednego odcinka. Uczucie, którym darzę niebieskooką, również do niedawna wydawało mi się być nic nieznaczącym zlepkiem wspólnych obietnic bez pokrycia. To ona pokazała mi, że dla drugiego człowieka jesteś w stanie zrobić wszystko. Zapomnieć, zrozumieć. Czy także wybaczyć? Nim kobieta wysiądzie z samochodu, muszę poznać odpowiedź na to pytanie. 

-Annie. Jeżeli jednak miałbym zginąć, muszę załatwić ostatnią ciążącą na mojej duszy sprawę. 

Twarz kobiety pobladła w jednej chwili. Wpatrzone we mnie źrenice wyczekiwały pytania, a ja musiałem zebrać się w sobie, by je zadać. Nigdy nie prosiłem nikogo o przebaczenie. Wiele moich czynów wymagałoby tego. Wiele osób na moim miejscu poszukiwałoby go, jako lekarstwo na odchodzącą w cień duszę. Ja jednak w tej chwili potrzebowałem oczyszczenia związanego wyłącznie z Blondynką. 

-Proszę, wybacz mi. 

Z początku miałem wrażenie, że nie zrozumiała, o co mi chodzi. Później jednak jej mimika zdradziła, że doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, który dręczy moje serce. 

-Już dawno to zrobiłam Jamie. 

Informacja ta zadziałała na mnie niczym pobyt w tybetańskim klasztorze, po którym wychodzi się zupełnie innym człowiekiem. Poczułem się jak nowonarodzony. Ogromny kamień, którego świadomość miałem dopiero od niedawna, spadł z mojego serca. Nadszedł najtrudniejszy z momentów. Czas pożegnania. Rozłąki naszych ciał i umysłów. Jednak nie dusz. One już zawsze pozostaną związane ze sobą. Niczym wiedziony instynktem wpiłem się w usta dziewczyny. Pocałunek, z początku subtelny z każdą chwilą zamieniał się w coraz bardziej gorący. Wkładałem w niego całe swoje uczucia, z pasją muskając wargi Blondynki. Ta oddawała mi dokładnie to samo. Kiedy delikatnie wczepiła palce w moje włosy, mierzwiąc je, moje ciało zareagowało niemal od razu. Gdybym tylko mógł, razem z nią udałbym się do jej mieszkania, odkrywając najwyższe formy przyjemności. 

Villain LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz