Rozdział XV

304 20 30
                                        

I znów mieliśmy jeden ze "swoich" wieczorów. Mężczyzna po opatrzeniu rany założył nieco dłuższą koszulkę, która zakrywała widniejący na lewym ramieniu bandaż. Zamiast mojej ukochanej sofy, musiały wystarczyć nam obecne w przestronnym salonie fotele. Niezwykle wygodne fotele, które pochłaniały moje ciało niemal w całości. Chociaż musiałam zadowolić się sokiem zamiast zielonej herbaty, nie przeszkadzało mi to w zupełności. Moją głowę zajmowało tysiące myśli. Dlaczego Jamie naraża swoje życie, dla czyiś idei i zarobków? Co tak bardzo pociąga go w tej pracy, że wciąż się jej podejmuje? Nie ma możliwości rezygnacji? A może przemoc i adrenalina pociągają mężczyznę do tego stopnia, że jest od nich uzależniony? Pomimo tak wielu niewiadomych, postanowiłam wyrzucić je z głowy na dzisiejszy wieczór. Jeszcze znajdzie się okazja do poznania odpowiedzi na wszystkie niewiadome. Siedzimy z Brunetem na przeciw siebie i rozmawiamy tak, jakbyśmy znali się od zawsze. To zaskakujące, w jak krótkim czasie z mojego koszmaru, stał się kimś w rodzaju powiernika. Nie brakuje nam wspólnych tematów i nie chodzi mi wyłącznie o przeszłość, która naznaczyła zarówno mój, jak i jego los. Słuchałam mężczyzny, który opowiadał mi o wielu podróżach, które odbył, podczas wykonywania zadań dla Pablo. Uśmiechał się szeroko, a jego oczy wręcz lśniły. To naprawdę przystojny osobnik, a w tym wydaniu zdecydowanie wygląda najlepiej. Mimo faktu, że słuchałam go uważnie, kilka dni temu w mojej głowie narodziło się pytanie, które chciałabym zadać Jamiemu. Bałam się jednak jego reakcji, pomimo tego, że już kiedyś przyznałam przed sobą, że czuję się przy nim bezpiecznie i spokojnie. Jakby moja intuicja dawała mi znać, że ze strony mężczyzny nie spotka mnie żadna krzywda.

-Jamie. Wiem, że to trudne pytanie i nie oczekuję od Ciebie odpowiedzi dzisiaj. Proszę jednak, byś zastanowił się nad nim.

Mężczyzna w jednej sekundzie spoważniał. Pewnie w jego głowie zrodziło się tysiące pytań, na które według niego oczekuję odpowiedzi. Skupił na mnie swój wzrok, a ja widząc intensywną zieleń tęczówek, zaczęłam sama łamać się pod ciężarem mojej myśli. Zamknęłam oczy, jakby ten prosty gest miał dodać mi odwagi. Nabrałam do ust powietrze i niemal na jednym wdechu wypowiedziałam:

-Myślisz, że kiedykolwiek będę mogła przyjechać do Miami?

Nastąpiła chwila ciszy. Otworzyłam oczy. Twarz mojego towarzysza nie zdradzała wielu emocji. To dobry znak, czy zły? Mężczyzna wyraźnie zbierał myśli, przeczesując włosy rękami. Czy to dobry pomysł, by pytać go o taką rzecz? W końcu dziesięć lat temu on i jego Ojciec narazili życie, by wywieźć mnie w miejsce, w którym będę bezpieczna. Ja jednak tęskniłam. Jak cholera pragnęłam, chociaż jeszcze raz w życiu pojechać do mojego rodzinnego miasta. Odwiedzić grób Matki. Poszukać mogiły Ojca. Przejść się uliczkami, które dekadę temu tak dobrze znałam. Wspomnienia te wywołały we mnie smutek. Uświadomiłam sobie, jak niepewny jest nasz los. Jak wiele zależeć może od przypadkowych wydarzeń. Jak ogromny wpływ na nasze życie mogą mieć osoby trzecie.

-Annie, czy ty naprawdę tego chcesz?

-Tak - odpowiedziałam i zdecydowanie kiwnęłam głową na potwierdzenie moich słów.

Przez wiele lat pokusa powrotu do Miami spędzała mi sen z powiek.

-Ehh...no dobrze. Obiecuję Ci, że kiedyś będziesz miała możliwość odwiedzenia Miami. Nie jestem jednak w stanie Ci powiedzieć, kiedy to będzie. Masz jednak moje słowo, że osobiście Cię tam zawiozę i zadbam, byś była bezpieczna.

Obietnica ta wlała do mojego serca nieopisane pokłady nadziei. Zerwałam się z fotela i podbiegłam do Jamiego. Wtuliłam się w niego mocno w prostym geście, oznaczającym wdzięczność. Kiedy mężczyzna pociągnął mnie do siebie w taki sposób, że znalazłam się na jego kolanach, prócz wdzięczności, poczułam także zmieszanie. I radość. I pożądanie. I zniecierpliwienie. Tysiące emocji, które czekały na kolejny ruch mężczyzny. Ten trzymał mnie mocno, jakby bał się, że śni na jawie. Zielone tęczówki nabrały niezwykle intensywnej barwy, a wzrok mężczyzny, połączony z wibrującym dookoła mnie zapachem niemal odbierały mi przejrzystość umysłu. Przymknęłam powieki, rozkoszując się przyjemną wonią. Moment zaskoczenia przyszedł niezwykle szybko. Miękkie usta Bruneta zaczęły delikatnie pocierać moje wargi, niemal prosząc o pocałunek. Poddałam się im, zatracając się w tej chwili. Wrażenie, jakby cały świat dookoła nas zawirował, pogłębiło się wraz z pogłębieniem pocałunku przez mężczyznę. Oh, na tak wielką dozę przyjemności, nie mogłam pozostać obojętna. Gdy nasze języki rozpoczęły wspólny taniec, niemal rozpadłam się na tysiące kawałków. Moje ciało również nie pozostało obojętne na takie doznanie. Ciepło, które swój początek miało na moich wargach, zaczęło rozlewać się na policzki. Wypieki na mojej twarzy stały się zaś oznaką pożądania, które coraz bardziej odczuwałam. Coraz większe mrowienie u zbiegu nóg sygnalizowało, że pieszczota ta oddziałuje na mnie w najbardziej intymny sposób. Żadne z nas nie chciało zakończyć tej chwili. Jakby niewidzialne magnesy w naszych ciałach, przyciągały nas do siebie. Poczułam rękę Jamiego na swoich plecach. Przyciągał mnie jak najbliżej siebie, jakby przed obawą, że mogę uciec. Ja jednak nie zamierzam się stąd ruszać. Moje dłonie niemal bezbłędnie odnalazły drogę do mężczyzny. Wczepiłam swoje smukłe palce w jego włosy, delikatnie je mierzwiąc. Nasze pocałunki głośnym jęknięciem przerwał Brunet. Odskoczyłam od niego, niczym oparzona, by już po chwili znaleźć się tuż przy nim. Powodem tak nagłej reakcji Bruneta, była świeża rana postrzałowa, która w tym właśnie momencie zaczęła krwawić. Uczucia, które odczuwałam w związku z naszym pocałunkiem, zaczęła zastępować panika. Boże, co teraz? Jamie wstał i udał się w stronę łazienki.

-Zostań... - zareagował, kiedy chciałam pójść za nim - poczekaj na mnie tutaj.

Opadłam na fotel pełna uczuć i niewypowiedzianych myśli. Nie żałowałam tego pocałunku.

Jamie POV

Wciąż świeża rana była dla mnie zbawieniem. Wyszedłem do łazienki, nie tylko w celu zmiany opatrunku. To, jak działa na mnie Blondynka, uderzyło we mnie niemal ze zdwojoną siłą. Muszę ochłonąć. Uspokoić swoje ciało po tak intensywnym doznaniu. Cóż...jestem tylko mężczyzną, a pocałunek i bliskość kobiety zadziałały na mnie w najbardziej męski sposób. Stanąłem przed umywalką i puściłem zimną wodę. Włożyłem palce pod lecący strumień, by po chwili schłodzić swoją twarz. Spojrzałem w lustro. Moje oczy niemal świeciły blaskiem, a ja brałem głęboko powietrze do płuc, by doprowadzić się do porządku. Co teraz? Czy Annie postanowi uciec ode mnie? Czy uzna pocałunek za chwilę słabości, czy wyraz uczucia? A ja? Sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem. To, że kobieta jest dla mnie ważna, uświadomiłem sobie już jakiś czas temu. Zdecydowanie zaczęło mi na niej zależeć. Pragnąłem jej obecności i bliskości. Najbardziej jednak pragnąłem zaznać spokoju, który ogarniał mnie, gdy była tuż obok. Tak. To piękne uczucie. Tak banalne i jednocześnie takie trudne. Niemal całe swoje życie otoczony jestem przez przemoc, złość i wyzysk. Bezinteresowność i dobro, które zaistniały w moim życiu to zdecydowanie zasługa niebieskookiej piękności, która siedzi za drzwiami. Zakręciłem wodę. Zmieniłem opatrunek, znajdujący się na moim lewym ramieniu. Opuściłem pomieszczenie, by powrócić do salonu. Uśmiechnąłem się do mojej towarzyszki i z zaskoczeniem odkryłem, że odwzajemnia ona ten szczery gest. Mój boże...dlaczego otaczający nas świat nie może być tak prosty i niewinny, jak uśmiech, radość i szczęście. Swoje kroki natychmiast skierowałem w stronę kobiety. Jej towarzystwo zdawało się być lekiem na to, kim jestem. To przez nią w moim życiu pojawiły się wątpliwości. Dotyczące tego kim jestem i jaki jestem myśli, zaczęły pojawiać się w mojej głowie dokładnie po naszym pierwszym spotkaniu. Przerodziły się one w przeświadczenie, że moja dotychczasowa droga nie jest dobra. Chcę być kimś innym. Lepszym. Dobrym. Nie mogę jednak ot tak odejść. Adrenalina to moje drugie imię. Czy byłbym w stanie poradzić sobie bez niej? Bez ryzyka i bez mojego dotychczasowego "ja"? Być może Annie jest wyłącznie moją odskocznią, a to, kim jestem, już dawno zostało we mnie zakodowane. Jestem przestępcą, czarnym charakterem, typem spod ciemnej gwiazdy. Jak się jednak okazało, mam także uczucia. Przykucnąłem przy fotelu, na którym wygodną pozycję zajęła Blondynka. Spojrzałem prosto w jej oczy, a z moich ust niemal natychmiast wydobyło się pytanie:

-Zostaniesz dzisiaj ze mną?

Dzień dobry Wszystkim! Jak się macie? Jak Wam się podoba rozdział? W tym tygodniu napewno nie będą się one pojawiać tak często, jak w poprzednim - życie codzienne pochłonie mnie całkowicie. Macie jakieś uwagi? Pytania? Wnioski? Zapraszam do sekcji komentarzy, albo do kontaktu w wiadomości prywatnej!

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję, że jesteście <3

Villain LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz