Rozdział XI

362 21 17
                                    


Spotkania z Jamiem zdawały się na stałe wejść do mojego harmonogramu tygodnia. Rozmowy z nim pozwoliły mi spojrzeć inaczej na całe moje dotychczasowe życie, a także rzucały nowe światło na wiele bieżących spraw. To, że jest moją, sprzecznością sprawia, że często dzięki niemu jestem w stanie bardziej obiektywnie ocenić dręczące mnie problemy. Kolejny piątkowy wieczór spędzam więc w jego towarzystwie. Nigdy nie pomyślałabym, że jego ponowne pojawienie się w moim życiu spowoduje właśnie taki obrót spraw. Minęły dokładnie dwa miesiące od naszego pierwszego spotkania po latach. Wciąż pijemy herbatę, rozmawiając o rzeczach ważnych i tych bardziej przyziemnych. Z zaskoczeniem zauważyłam, że towarzyszące mi od tylu lat obawy, powoli zaczęły zanikać w biegu codzienności. Tak naprawdę jednak stawiłam im czoła każdorazowo, podczas spotkania z Brunetem. Naszą rozmowę przerwał dźwięk telefonu mężczyzny. Jego rozmówca sprawił, że spokojne oblicze Jamiego, zaczęło przybierać grymas gniewu. Wiem już, co ono oznacza. Zakończenie naszego spotkania. Mężczyzna zakończył połączenie i sięgnął po płaszcz. Zanim go podniósł, zawahał się na moment i zapytał:

-Pojedziesz ze mną?

Na moment poczułam wątpliwości, jednak już po chwili siedziałam w samochodzie mężczyzny, zmierzającym w kierunku Philadelphii. To ponad dwie godziny jazdy od stolicy. Jamie obiecał wyjaśnić mi, w jakim celu udajemy się do miasta po drodze. Byłam tego ciekawa, jednak moje ciało ogarnęła ekscytacja z innego powodu. Pierwszy raz od dziesięciu lat wyjeżdżam z Waszyngtonu. Uśmiech wstąpił na moją twarz i poczułam wdzięczność. Jamie zapewne nie spodziewa się, jak wielką przyjemność sprawia mi ta podróż.

-Uśmiechaj się częściej, naprawdę wyglądasz wtedy o wiele lepiej, niż kiedy jesteś smutna.

Czy to był komplement? Nie jestem pewna. Na sto procent wiem jednak, że jest to pierwsza tak miła rzecz, jaka wypłynęła z ust mężczyzny w moją stronę. Pokręciłam głową, by zresetować myśli i pozwolić im płynąć swobodnie. Zbliżamy się do wyjazdu z miasta. Przemijający krajobraz miasta zaczął zastępować widok autostrady międzystanowej, którą podążaliśmy. Strzałka na monitorze GPS pokazywała, że będziemy kierować się na północ. Bez postojów powinniśmy znaleźć się w mieście chwilę po północy. "Nocne życie" - pomyślałam i odwróciłam głowę w stronę mężczyzny. Jest skupiony na własnych myślach. Ciekawe, co zajmuje jego głowę.

-Jedziemy odebrać dług — po pół godziny ciszy pomiędzy nami, usłyszałam głos Jamiego.

-Dobrze — odparłam.

-Wiem, że nie podoba Cię się, kiedy zajmuję się swoimi obowiązkami.

-To nie tak — przerwałam — to inny świat. Świat, w którym nie potrafiłabym się odnaleźć. Nie wiem, jak udaje Ci się żyć ze świadomością, że robisz złe rzeczy.

-Każdy dostrzega tylko moje czyny, nie osobę, którą jestem.

-A kim jesteś?

Brunet nie odpowiedział. Nie potrafił, czy nie chciał? W radiu spokojnie przygrywała muzyka, a nasza dwójka zatopiła się w myślach.

Jamie POV

Annie zadała pytanie, na które nie znałem odpowiedzi. Kim jestem? Trzydziestoletnim więźniem własnego losu. Jeszcze dwa miesiące temu odparłbym pełen dumy, że jestem złym człowiekiem. Teraz sam zaczynałem wątpić w moje dotychczasowe życie. Obecność Blondynki sprowadziła na mnie wątpliwości i niewiedzę. Czy mój ojciec byłby przeciwny, gdybym nie poszedł jego śladami? Czy miałby mi to za złe? Czy byłoby to w ogóle możliwe? Pytania wciąż rozbrzmiewają w mojej głowie, a ja nie potrafię znaleźć na nie odpowiedzi. Jak poradziłbym sobie bez organizacji? Czy byłbym silnym, czy słabym człowiekiem? Nie wiem, naprawdę tego nie wiem. Czyżbym był więc słabym? Złamanym? To, co dotąd przyjmowałem za pewne, przestało takie być. To, co jeszcze do niedawna było moją siłą napędową, teraz zdaje się być kulą u nogi. Czy to możliwe? W jaki sposób kobieta była w stanie tak bardzo zakwestionować trzydzieści lat mojego życia? Przecież tak naprawdę nie zrobiła nic wielkiego. Po prostu jest. Przejechaliśmy już połowę trasy. Droga prowadzi praktycznie wyłącznie przez proste odcinki kilkupasmowej autostrady. Zapadł zmierzch, a droga dzięki niemu zaczęła mienić się wieloma barwami światła, które wpadając do pojazdu, oświetlało twarz Blondynki. Jest spokojna, a jej spokój zaczął udzielać się także mi.

Na miejsce dojechaliśmy chwilę po godzinie pierwszej. Niewielkie remonty opóźniły nasz przyjazd. Annie nie zasnęła przez całą drogę, co więcej, około pół godziny przed naszym celem, zaczęła rozmowę ze mną. To niezwykle inteligentna osoba. Wiedziałem to 10 lat temu i wiem to także dzisiaj. Zatrzymałem samochód pod jednym z klubów nocnych, w których bawi się elita miasta.

-Chcesz iść ze mną?

Zawahała się przez chwilę, jednak założyła na siebie płaszcz i wysiadła z pojazdu. Uczyniłem to samo. Przeszliśmy przez jezdnię i znaleźliśmy się przed wejściem do budynku.

-Zaczekaj — musiałem ją zatrzymać na chwilę i pouczyć — nikomu nie mów kim jesteś, ani co tutaj robisz. Nie odpowiadaj na zaczepki.

Nie chciałem jej upominać. Robię to dla jej własnego bezpieczeństwa. Wiem, że dla niej jest to świat, który chciała poznać. Ja jednak poczułem, że muszę ją przed nim ochronić. Pozna więc go na tyle, na ile sam jej pozwolę. Dlaczego chcę ją chronić? To pytanie niemal natychmiast pojawiło się w mojej głowie. Chyba dlatego, że daje mi coś, czego poszukuję od śmierci ojca — wewnętrzną dyscyplinę, cierpliwość i uspokojenie. Tak. Muszę ją chronić nie tylko dla jej dobra, ale także dla mojego samego. Niemal od razu na wejściu uderzyła nas głośna muzyka, rozbrzmiewająca z każdej strony. Zaprowadziłem Annie do baru. Dzisiejszą zmianę w tym miejscu prowadzi Marie-Kate.

-Spełnij każdą jej prośbę — rzuciłem w stronę barmanki i udałem się w kierunku zaplecza. Zanim przekroczyłem jego próg, spojrzałem na Blondynkę. Później zniknąłem za drzwiami.

Annie POV

Dziewczyna, która stała po przeciwnej stronie baru, odprowadziła Jamiego wzrokiem.

-Czego się napijesz? - zwróciła się do mnie, obdarzając mnie uśmiechem.

-Masz może sok pomarańczowy?

-Nie masz ochoty na coś mocniejszego? - jej głos ginął w eterze, pomiędzy akompaniamentem muzycznych bitów. Pokręciłam przecząco głową. Staram się unikać alkoholu. Piję go wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach. Nie musiałam czekać długo. Po chwili stanęła przede mną szklanka, po brzegi wypełniona napojem. Szybko upiłam kilka łyków. Podczas podróży nie zatrzymaliśmy się ani na chwilę, dlatego pragnienie dało mi znać o sobie. Spojrzałam w stronę baru i dziewczyny. Patrzyła za mnie, a jej twarz z sekundy na sekundę, opuszczał uśmiech. Przekonałam się, jaki jest tego powód, gdy ujrzałam obok siebie dwóch mężczyzn. Wyglądają jak typowi gangsterzy. Barmanka zwróciła się do nich z tym samym pytaniem, które zadała mi chwilę temu. Nie mogłam jednak dosłyszeć ich odpowiedzi, ponieważ muzyka grała zbyt głośno. Mężczyźni, odbierając napoje, zwrócili się w moją stronę:

-A Ty panienko? Co tutaj robisz?

-Robbie, zostaw ją. Ona jest z Jamiem — barmanka uprzedziła moją odpowiedź. Brunet chyba naprawdę jest kimś ważnym, ponieważ mężczyźni bez słowa udali się w swoją stronę.

-Marie-Kate - zobaczyłam wyciągniętą dłoń dziewczyny w moją stronę.

-Annie — odwzajemniłam gest. W tym samym momencie zauważyłam też mojego towarzysza, który pełen furii, opuszczał zaplecze klubu. Bez słowa podszedł do mnie i przywołał do siebie gestem. Wzruszyłam ramionami, podziękowałam barmance za sok i ruszyłam w jego stronę. Chyba nie wszystko poszło po myśli mężczyzny. Kierowaliśmy się w stronę wyjścia, kiedy Jamie chwycił mnie za dłoń. Gest ten sprawił, że poczułam zdezorientowanie, jednak nie wyrwałam dłoni z jego uścisku. Dopiero gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, mężczyzna wyswobodził nasze palce. To było dziwne. Niespotykane jest dla mnie także uczucie, jakie poczułam, gdy Brunet rozdzielił nasze dłonie. Jakbym chciała zawołać "nie, proszę". W ciszy wsiedliśmy do samochodu.

-Czy coś poszło nie po Twojej myśli?

-Nawet bardzo, Annie.

Mężczyzna ruszył z miejsca z piskiem opon. Spojrzałam na wyświetlacz nawigacji. Wskazuje 2.10. Jeżeli ominiemy korki i remonty drogowe, powinniśmy dojechać do Waszyngtonu około 4.30.

Villain LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz