Rozdział XXXI

769 20 19
                                    


Seasons came and changed the times
When I grew up, I called him mine
He would always laugh and say
„Remember how we used to play?"
Bang bang, You shot me down
Bang bang, I hit the ground
Bang bang, that awful sound
Bang bang, oh my baby shot me down

Jamie POV

Pędziłem przez ulice Waszyngtonu niczym oszalały. Telefon od Annie oznaczał tylko jedno. Zagrożenie. Z każdą pokonaną przeze mnie ulicą, z każdą sekundą, która upłynęła od czasu zakończenia połączenia czułem, jak w moim ciele narasta złość i frustracja. To wszystko jest moją winą. To ja, Jamie Vertes odpowiadam za wszelką krzywdę, która kiedykolwiek spotkała kobietę. To ja sprowadzam na nią ciągłe nieszczęście i to ja wpędziłem ją w tak poważne kłopoty. Jej życie jednak nigdy dotąd nie było tak bardzo zagrożone, jak w tym momencie. Jedyną sensowną informacją, którą zdołała mi przekazać, jest ta, że Contario wie wszystko. Po cholerę do niej wróciłem? Jeżeli nie zdążę jej uratować, nigdy sobie tego nie wybaczę. Miała być obok mnie bezpieczna. Przysięgałem jej to i jak widać, tej przysięgi nie dotrzymałem. Annie miała być moją kobietą. Moją przyszłością, która zastąpi miejsce wspomnień. Zatrzymałem pojazd i biegiem ruszyłem w stronę jej mieszkania. W mgnieniu oka przeskakiwałem kolejne stopnie na klatce schodowej, modląc się, by nie było za późno. Wbiegłem do mieszkania i zatrzymałem się w pół kroku.

-Niespodzianka.

Nie wiedziałem, co się dzieje. Myślałem, że to Contario złożył wizytę Blondynce. Tymczasem na sofie, naprzeciwko niej siedziało dwóch głąbów, którzy dodatkowo byli zdrajcami. Ich pewność siebie zdradzała jednak, że całe to spotkanie zostało przez nich zaaranżowane.

-Co Ty zrobiłaś, Annie?

-Jamie, przepraszam...

Kobieta spojrzała na mnie, a z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Nie mogłem znieść tego widoku. To nie jej wina.

-Dobra, kochasiu. Pablo na Ciebie czeka.

Pablo... Jakie są jego zamiary? Nie mogłem uwierzyć w swoją głupotę. Jak mogłem sądzić, że pomyłka sprzed ponad dekady nie wyjdzie na jaw? Zwłaszcza że rozgrzebałem ją i sprawiłem, że zaczęli się nią interesować członkowie organizacji. Mężczyźni powstali z zajmowanego miejsca. Andreas nie spuszczał broni z celu — tym celem byłem ja. Ruszyłem w stronę Blondynki, by się pożegnać.

-Wrócę, obiecuję — szepnąłem, delikatnie całując usta dziewczyny. Były słone od łez. Robbie skuł moje ręce opaską zaciskową. Ruszyłem naprzód, nie znając swojego położenia. Nie wiem, czy spełnię obietnicę, złożoną Annie. Mężczyźni równie dobrze mogą mnie zabić, zanim dotrzemy do Miami. I to z pełną aprobatą Contario.

***

Wysiadłem z samochodu, który zatrzymał się przed posiadłością szefa Mafii. Tuż obok mnie znalazło się dwóch mężczyzn, którzy poprowadzili mnie do gabinetu mężczyzny, pośród znajdujących się w willi gapiów. Każdy chciał zobaczyć upadek Jamiego Vertesa. To zdecydowanie jest wydarzenie, które jeszcze długo będzie rozpamiętywane przez członków organizacji. Kiedy znaleźliśmy się przed odpowiednimi drzwiami, jeden z towarzyszących mi mężczyzn zapukał w nie. Weszliśmy do środka. Contario natychmiast kazał uwolnić mnie z niewygodnego skrępowania i wyprosił asystującą mi dwójkę. Usiadłem na fotelu wskazanym przez Pablo i czekałem na jakikolwiek ruch z jego strony. Co zadecyduje? Przede wszystkim w sprawie Annie. Służę mu tyle lat, że doskonale zdaję sobie sprawę, jakie konsekwencje może mieć to całe wydarzenie. Mafijny boss to człowiek porywczy. Nie zniesie zdrady, chociaż wielokrotnie pokazał mi, jak różne są dla niego jej definicje.

Villain LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz