Rozdział 12

9.2K 867 24
                                    

GŁOSUJEMY I KOMENTUJEMY! ♥

- Znowu się widzimy..

Jej dźwięczy, lecz zachrypnięty od nadmiaru papierosów głos, dotarł do moich uszu. Lekko wzdrygnęłam.

- Cóż za spostrzegawczość- mruknęłam beznamiętnym tonem.

Sky, Skyla, Skyler.. och, w życiu nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będzie mi dane spotkać ją po raz kolejny. Zwłaszcza, że rozstałyśmy się w niezbyt przyjaznych kontaktach.  Nasza znajomość nie wyglądała dobrze i nie była też oparta na żadnego rodzaju koleżeństwie.

Właściwie wszystko polegało na tym, że przemycała mi fajki, gdy siedziałyśmy jeszcze w zakładzie. I gdyby nie fakt, że w dzień mojego wyjścia wybiłam jej dwa zęby, prawdopodobnie cieszyłabym się nieco bardziej. Niestety w tym momencie mój entuzjazm zjechał windą do samych bram piekieł.

- Od kiedy ich słuchasz?- rzekła, wskazując dłonią na wielki bilbord wywieszony za sceną.

- Nie słucham- mruknęłam z irytacją. Nie dość, że zaciągnęli mnie na jakiś koncert, to jeszcze siedzę niewiadomo gdzie, z niewiadomo kim.

- Dlaczego wyszłaś z.. no wiesz zakładu?- zadałam jej pytanie, chociaż odpowiedź nie interesowała mnie ani trochę.

- Dobrze się sprawowałam- odparła z olbrzymim uśmiechem. Jeżeli jej dobre sprawowanie mam odbierać w sposób dosłowny, przeleciała przełożonego. 

Uśmiechnęłam się drętwo i zajęłam miejsce. W głowie kłębiło mi się wiele pytań. Dlaczego siedzę tak daleko od reszty i dlaczego nie zapytałam ich o to od razu? Chciałam udowodnić, że jestem samowystarczalna i sama świetnie daję sobie radę. Oczywiście, biorąc pod uwagę moje szczęście, musiałam trafić na kogoś znajomego.  Mogłam właśnie wyzywać się nawzajem z Lukiem, a tymczasem siedzę i jak gdyby nigdy nic rozmawiam z częścią swojej przeszłości. Z częścią od której chciałam uciec.

- Spadaj stąd!

Do moich uszu dobiegł piskliwy głos. Można by rzec, że był bardziej irytujący od donośnego ryku Luke’a. W lekkim zdezorientowaniu przechyliłam twarz. Przede mną stała młoda dziewczyna, ubrana w koszulkę z logo zespołu i wielkim plakatem w dłoni. Zabawne, nie miała nawet 12 lat, a agresja wypływała jej uszami.

- Słucham?- wychrypiałam z lekkim rozbawieniem. Jakim prawem to dziecko śmie dyktować mi warunki?

- To co słyszałaś, to moje miejsce- wywarczała w moją stronę. Uśmiechnęłam się szeroko i wyjmując bilet z kieszeni, wskazałam na napis ukazujący moje miejsce. Spojrzała na mnie spod byka, by po chwili zaśmiać się dźwięcznie.

- Coś cię śmieszy?- mruknęłam z rozdrażnioną miną.

Nie chcę jej zrobić krzywdy, ale jeżeli w tym momencie nie znajdzie się na drugiej półkuli, wybiję jej wszystkie mleczaki.

- Czytać nie umiesz czy jak? To nie twoje miejsce- burknęła, ledwie hamując śmiech, a z mojej twarzy odeszła cała krew. Jak to nie moje miejsce?

Rząd 23 Miejsce 9

Przecież właśnie tu się.. Cholera! Rząd 9 miejsce 23.

Po raz kolejny moja spostrzegawczość sprawiła, że zrobiłam z siebie idiotkę. Powinnam dostać za to jakiegoś Oscara.

Z przepraszającym i lekko zażenowanym uśmiechem podniosłam się z miejsca. Rzuciłam ostatnie spojrzenie rozbawionej do czerwoności Skyler i szybkim krokiem oddaliłam się od miejsca niemiłego spotkania. Złapałam się za głowię i w akompaniamencie mało cenzuralnych słów, szłam przed siebie, ignorując innych.

Dire // Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz