Rozdział 27

8.6K 786 106
                                    

Miłego czytania x

- Teraz oficjalnie jesteś moją dziewczyną- uśmiechnął się i delikatnie pocałował moje usta, widocznie zmieszany moim wcześniejszym zachowaniem.

- Przecież się nie zgodziłam- powiedziałam, wzruszając lekko ramionami i odsunęłam się na nieco bardziej zdystansowaną pozycję.

Uchylił lekko usta i marszcząc brwi, usiadł obok mnie. Widziałam jak mierzy mnie wzrokiem, jednak ja pozostawałam nieugięta. Bezczynnie wgapiałam się w kolejny teledysk i chociaż nie miałam pojęcia kim jest osoba na nim, udawałam olbrzymie zainteresowanie.

- Ale mnie pocałowałaś- zamachał rękoma w ramach protestu, a po chwili podparł się o swoją dłoń. Obrażona księżniczka wraca?

- Całować można się zawsze- ponownie wzruszyłam ramionami, udając obojętność. Ciężko było mi tak grać, pamiętając o tym co stało się przed chwilą. Moje sumienie dawało się we znaki, natomiast jak zwykle próbowałam zagłuszyć je nawoływaniem mojego okropnego charakteru, a szczerze powiedziawszy jego argumenty były bardzo przekonywujące.

Chłopak pobladł na twarzy i zaczął bawić się swoimi bransoletkami. Wstałam z miejsca i posyłając mu szary półuśmiech zaczęłam iść w stronę kuchennych drzwi.

- Ściemniasz?- uniósł ciężko brwi, uparcie się we mnie wpatrując. Spojrzałam na niego i ówcześnie głośno się śmiejąc, weszłam do kuchni.

Oparłam się o ciemny blat, czekając aż jego wysokie ciało zasłoni mi widok na okno. Długo nie musiałam czekać, po kilku sekundach chłopak stał przede mną z zamotaniem wymalowanym na twarzy.

Ten człowiek doprawdy źle ulokował swoje uczucia. Mój charakter i jego łatwowierność może się źle skończyć.

- Jemma- przeciągnął.- Nie drocz się ze mną- burknął, nadal uważnie mi się przyglądając.

- Totalnie nie rozumiem o co Ci chodzi- udałam głupią i zgrabnym ruchem podeszłam do kosza z owocami.

Stałam do niego tyłem, lecz nawet wtedy czułam na sobie jego palące spojrzenie. Mogę się założyć, że jego usta wykrzywione były w nieznośnym uśmieszku, a czoło nabyło kilka nowych zmarszczek. W pewnym momencie poczułam jego dłonie na brzuchu, wtedy na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech.

Tak, ściemniam i Ty dobrze o tym wiesz.

Przyciągnął mnie do siebie, a brodę położył na czubku mojej głowy. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że Jasmine miała racje. Przez kilka ostatnich tygodni spędzałam z nim większość czasu i być może to dziwne, ale nie robiłam tego wbrew sobie. Co prawda zazwyczaj kończyło się na dość niemiłych komentarzach, ale chyba właśnie przez to w tym momencie czuję się jakoś tak.. potrzebnie? Czuję się ważna, ba.. w tym momencie czuję się jak najważniejsza osoba na świecie.

Co nie zmienia faktu, że znęcanie się nad nim sprawia mi niesamowitą satysfakcję i nie mam zamiaru z tego rezygnować.

- Za chwilę się spóźnisz- mruknęłam, delikatnie głaszcząc jego dłonie, które teraz kurczowo obejmowały mój brzuch. Westchnął ciężko, opierając czoło o moje ramię. Chwycił moją dłoń i szybkim, prawie niezauważalnym ruchem, sprawił, że stanęłam do niego przodem. Spojrzałam w górę, by mieć lepszy wgląd na jego twarz, która w tym momencie wyglądała niesamowicie spokojnie, jakby wszystko co leżało mu na sercu nagle wyparowało.

- Wtedy będę spóźniony- uśmiechnął się pod nosem.

- Brawo, Sherlock'u- przekręciłam oczyma.- Ruszaj się, nie mam zamiaru udzielać wywiadu, w którym tłumaczę dlaczego masz podbite oko- powiedziałam z cwaniackim uśmiechem, przykładając pięść do jego twarzy. Stuknął mnie lekko w czoło, wcześniej chwytając moje nadgarstki w swoją dłoń i muskając moje usta, ruszył w stronę drzwi.

Dire // Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz