Rozdział 3

14K 1.1K 137
                                    


Komentujcie i oceniajcie!

Dla Was to chwilka, a dla mnie ogromna motywacja. ;)
_______________________________________________

W mojej głowie co chwilę pojawiały się nowe, absurdalne myśli dotyczące mojego współtowarzysza. Był tak banalny, jednocześnie będąc kimś nie do odkrycia.

To nie jest prawdziwy on. Skąd to wiem? Bo sama nie byłam sobą.

Jego twarz była promienna, a oczy wpatrzone w drogę. Na ustach malował się lekki uśmiech, wystarczający by na jego policzkach ukazały się delikatne dołeczki. Zwykły człowiek, zupełnie tak jak miliony innych. Jednak on był inny, zasłaniał się samym sobą. Wystarczyło spojrzeć w głąb jego niebieskich tęczówek, by zorientować się jak bardzo wyblakły jest w środku. Trzeba go zabrać, zanim mrok zrobi to pierwszy. Siedziałam wpatrując się w jego postać.

- Czemu się na mnie patrzysz?- zapytał nagle wytrącając mnie z zamyśleń.

- Bo mogę?- odrzekłam obojętnie i oparłam rękę o podparcie umiejscowione pomiędzy nami.

- Nie pyskuj - odpowiedział z nagłą powagą.

- Będę - powiedziałam równie twardo, w międzyczasie poprawiając się na siedzeniu. Teraz byłam przodem do blondyna.

- Dlaczego? - zapytał odwracając na mnie swój wzrok.

- Bo mogę. - odparłam.

- Jesteś dziwna. - powiedział po czym parsknął cichym śmiechem pod nosem.

Przekręciłam oczami i wróciłam do poprzedniej czynności. Obrabiałam mu dupę, co prawda w myślach, ale liczy się tak samo.

Jest w nim coś bardzo niepokojącego, niebezpiecznie szybko unika kontaktu wzrokowego.

Nagle usłyszałam donośne chrząknięcie, a zaraz po tym głośny trzask.

Uniosłam wysoko brwi, lepiej ukazując światu swoje niebieskie oczy. Chłopaka nie było ze mną w aucie. Kurwa, jak mnie zostawił to przysięgam, że zrobię mu krzywdę. W pewnym momencie moje drzwi się uchyliły, a ja prawie wypadłam na mokry beton. Zaparłam się rękoma o ramę i tylko to uchroniło mnie przed mało przyjemnym lądowaniem. Wykręciłam twarz w stronę osoby, która je otworzyła. Obok samochodu stał rozbawiony Luke. Szybkim agresywnym ruchem wysiadłam i stanęłam naprzeciw blondyna.

- Jeżeli chcesz mieć dzieci, lepiej tego nie komentuj.- powiedziałam z groźną miną, przystawiając palec wskazujący do jego klatki piersiowej.

Słysząc to, uśmiechnął się lekko prawdopodobnie myśląc, że to kolejne, nie warte uwagi słowa. On nie wiedział do czego jestem zdolna, nie mógł wiedzieć. Nie znał mnie. Rozejrzałam się dookoła, byliśmy na podjeździe jakiegoś domu.

Weszliśmy do środka, przede mną ukazał się pięknie urządzony salon. Dominowały ciemne kolory, a okna zakryte były czarnymi zasłonami. Upewniło mnie to tylko w przekonaniu, że jego dusza jest mroczniejsza niż mogłoby się wydawać. Stałam wpatrzona w pustą przestrzeń przede mną.

- Zamknij buzię, kochanie.- powiedział złośliwie, widząc mój zachwyt.

- Daruj sobie. - odrzekłam obojętnie, siadając na kanapie.

Wszędzie stały gitary i inne instrumenty muzyczne, a na szklanym stoliku leżało pełno płyt. Nirvana, All Time Low, Radiohead i.. One Direction? Ten chłopak zdecydowanie jest pełen paradoksów.

Rozejrzałam się dookoła i dopiero wtedy dotarło do mnie to, że jestem sama. Nie lubię siedzieć sama.

Wstałam i skierowałam się w stronę pokoju, skąd dochodziły ciche szmery. Przekroczyłam próg drzwi i szczerze mówiąc to co zobaczyłam nie zdziwiło mnie ani trochę. Ciemność i jeszcze raz ciemność. Czarne meble idealnie współgrały z czerwonymi ścianami. Przejechałam po wszystkim wzrokiem. Oczy zatrzymały się na smukłej sylwetce stojącej naprzeciw mnie.

Dire // Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz