Epilog

9.5K 819 243
                                    

Na wstępie chcę zaznaczyć, że jestem zaryczana i wyglądam jak jakiś mutant, także doceńcie to ;(
Miłego czytania!

~~~ 

Nigdy nie należałam do osób spędzających godziny przed lustrem, co najwyżej krótkie zerknięcie czy włosy leżą okej i czy nie ma żadnych plam na ubraniu. Tym razem nie mogłam oderwać wzroku od chudej i poszarzałej twarzy obcej mi blondynki w odbiciu. Co to wszystko ze mną zrobiło?

Moje oczy były bez wyrazu, tak jakby całkowicie straciły swój niebieski kolor, a wory pod nimi jedynie uwydatniały ten efekt. Drobne ciało okrywał jedynie gruby materiał flanelowej koszuli, sięgającej mi prawie do kolan. Ostatni raz rzuciłam na siebie odrzucające spojrzenie i zatopiłam twarz w dłoniach. Nie wiem na co liczyłam. Że gdy znów na siebie spojrzę, zobaczę uśmiechniętą i szczęśliwą dziewczynę oczekującą na spotkanie z chłopakiem? Błąd, byłam jedynie małą kropką nieszczęścia, tracącą wszystko dookoła.

I niestety, wcale nie chodzi tu o moje zamiłowanie do użalania się na sobą to po prostu czysta prawda. Uchyliłam oczy i widząc, że w odbiciu nadal wyglądam tak samo, głośno westchnęłam, wypychając do przodu wargi.

- Znowu Ty - burknęłam, stojąc jak słup przed lustrem. - No i czego się tak gapisz?- po raz kolejny spytałam samą siebie, jednocześnie lekko uderzając dłonią o szklaną powierzchnię. W odzewie usłyszałam cichy śmiech, który zdecydowanie nie należał do mnie.

- Chyba nie do końca Cię w tym psychiatryku wyleczyli - powiedział rozpromieniony Calum. - Wyglądasz okropnie - powiedział, spoglądając na moją twarz.

- Jak dobrze, że psycholowi zawsze upiecze się zabójstwo - rzuciłam mu groźne spojrzenie i dość niekulturalnie rzuciłam się na łóżko, nie zapraszając go do środka. Cóż, nie musiałam tego robić, sam doskonale znał każdy zaułek tego domu, a jednym z jego ulubionych miejsc niezaprzeczalnie była lodówka, którą z pewnością już odwiedził, bo trzymał w dłoni mój kurwa serek.

- Bardzo śmieszne - zrobił litościwą minę i usiadł na łóżku, siłując się z wieczkiem serka. - A tak w ogóle to jak się trzymasz? - spytał, jednocześnie wylewając na siebie połowę pojemniczka. - No kurwa, tradycja.

Zaśmiałam się głośno, po raz pierwszy tego ranka, a Calum jedynie przybrał kolor dorodnej papryki, ukazując mi swoje rozdrażnienie. Mimo tego, że właśnie pobrudził mi kawałek koca, cała ta sytuacja bawiła mnie jak nigdy dotąd.

- W szafie powinny być jakieś spodnie Luke'a - machnęłam ręką i położyłam policzek na rozgrzanej poduszce, obserwując jak chłopak rozpina rozporek. Rzucił mi zawstydzone spojrzenie, jednocześnie każąc wykręcić twarz. Cicho westchnęłam, robiąc to o co mnie prosił. Po kilku chwilach usłyszałam dźwięc zamykanych drzwiczek i bez wahania wykręciłam głowę.

- Czy Tobie się przypadkiem nie pogorszyło? - spytałam, widząc Caluma w moich starych, legginsach galaxy.

- Podkreślają głębię mojego spojrzenia - powiedział, brzmiąc jak typowy znawca mody.

- Chyba głębię Twojej głupoty - zaśmiałam się. - Po co przyszedłeś? - spytałam, domyślając się przyczyny.

- Twojego pięknisia pogrzało, wczoraj cały wieczór oglądał jakieś beznadziejne romansidła i zasmarkał mi całą bluzę, a dzisiaj zżarł dwa pudełka lodów, jak tak dalej pójdzie to ten samolot go nie uniesie - powiedział Calum jednym ciągiem. Wiem, że starał się brzmieć poważnie, ale przez te spodnie po prostu nie potrafiłam odebrać tego normalnie i bezwstydnie parsknęłam śmiechem, powodując u niego kolejne oburzenie. - To nie jest śmieszne, a ta broda? Wygląda jak Mojżesz, błagam zrób coś z nim.

Dire // Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz