Rozdział 13

10K 916 67
                                    

Głosujemy i komentujemy! Wiem, że jestem upierdliwa, lajf is brutal. :D  Miłego czytania! ;))

Bez pośpiechu, wolnym tempem kierowaliśmy się w stronę delikatnie oświetlonych schodów. Pomiędzy nami nie było żadnej oznaki krępacji, lub zniechęcenia, najwidoczniej powoli odchodzimy od rutyny, która zdążyła się już wedrzeć do naszej znajomości. Muszę przyznać, że była to dość miła odmiana.  Lekko ściskał moją dłoń, drażniąc jej skórę swoim kciukiem. Nie wiem co sprawiło, że nawet przez chwilę nie miałam ochoty jej zabrać.

Gdy doszliśmy do pierwszego ledwo wysuniętego schodka, uniosłam wzrok na blondyna, stojącego obok mnie. Uśmiechnął się przelotnie i luzując swój uścisk, przyłożył drugą dłoń do moich pleców, popychając je delikatnie, dając mi znak, bym szła dalej. Co dziwne, nawet na moment nie puścił mojej ręki. Robił to bardzo lekko i miałam wrażenie, że za chwilę ta piękna więź pęknie, tak się nie stało.

- Panie przodem- rzekł lekko, jego zachrypnięty głos odbijał się pustym echem w mojej głowie. W ramach odpowiedzi było mnie stać jedynie na krótki, przelotny uśmiech. Nie jestem pewna, ale chyba zatrzepotałam rzęsami. W każdym razie jeżeli to zrobiłam, jedyną rzeczą, na którą teraz mam ochotę, jest zapadnięcie się głęboko pod ziemię.

Wchodziłam po schodach, a zaraz za mną wspinał się po nich Lucas, nadal ujmujący moją dłoń. Gdyby to wszystko działo się w innym miejscu, o innej godzinie i gdybyśmy nie byli to my, być może ta scena mogłaby zaliczać się do tych najromantyczniejszych w moim życiu.

Po pokonaniu ostatniego schodka, przed moimi oczyma ukazały się olbrzymie cyfry, układające się w liczbę 23. Widząc to, na mojej twarzy pojawił się cień zażenowania. Wystarczyło, że weszłabym po tych schodach i tyle, a nie.. zapomniałam.

Z moją spostrzegawczością i orientacją w terenie, prędzej znalazłabym się gdzieś w Azji, na środku plantacji ryżu.

- Podoba mi się Twoja koszulka- mruknęłam, siląc się na to, by zabrzmiało to szczerze, choć może wcale nie musiałam udawać, na jego ubraniu widniała bowiem nazwa jednego z moich ulubionych zespołów.

- Też mi się podoba- rzekł, nieco mocniej ściskając moje palce. Syknęłam z bólu, a gdy blondyn zorientował się co było tego powodem, uniósł moją dłoń do swoich ust i pieszcząc ją swoim dotykiem, pocałował miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu był pierścionek z niebieskim kamyczkiem.

Nie jestem w stanie opisać tego co czułam. Wstyd, zmieszanie? Czy może radość i ulga? Nie mam pojęcia, jednak przekonana jestem, że Lucas po raz kolejny miał niezły ubaw z mojej miny.

- Dlaczego to robisz?- zapytałam, pomimo tego, że bardzo chciałam tego uniknąć. Zauważyłam, że moje pytanie lekko zbiło go z tropu, byłam przekonana, że to zmusi go to zabrania dłoni, ten jednak jedynie zwolnił.

- Robię co?- burknął, natychmiast zmieniając swoje zachowanie. Nie wyglądał już zbyt miło. Och, gdzie podział się Lucas, który jeszcze chwilę temu był całkiem znośny?

- Jesteś taki zmienny- mruknęłam cicho.- Mogłabym przysiąc, że jeszcze wczoraj chciałeś zrobić mi krzywdę- rzekłam, tym razem nieco głośniej.

Podniósł na mnie swój wzrok, a po chwili zwolnił uścisk, moja dłoń bezszelestnie odsunęła się od niego. Cholera jasna!

- Nie wiem o co Ci chodzi- odwarknął, unikając wzroku.

- Ty jesteś słabym kłamcą, a ja nie jestem głupia- parsknęłam w jego stronę, a ten raczył obdarzyć mnie swoim niebieskim spojrzeniem.

I na tym nasza rozmowa się zakończyła. Ja nie miałam zamiaru kontynuować, a Luke najwyraźniej nie miał ochoty mnie słuchać. Kroczyliśmy przed siebie w nienagannej ciszy, a co najlepsze, ani trochę nie żałowałam, rozpoczęcia tego tematu. Teraz chociaż wiem, że coś jest na rzeczy.

Dire // Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz