Rozdział 33

6.5K 534 23
                                    

Zapraszam na notkę pod rozdziałem! Miłego czytania x


Spojrzałam niezrozumiale i cicho westchnęłam, wiernie podążając za nią. Nasze spotkania zawsze kończą się podróżą w stronę domu Mike'a, oczywiście zwykle zazwyczaj się wpraszamy, także jego telefon poważnie mnie zmartwił. Coś było nie tak, chociaż wiedziałam że w ciągu kolejnych kilku godzin wszystko stanie się dla mnie jasne.

Jasmine przez całą drogę miała zmarszczone brwi i zaciśnięte wargi, tak jakby ta krótka rozmowa coś zmieniła. Jej lewa dłoń wbijała się w mój nadgarstek, miażdżąc wszystkie, nawet najmniejsze kostki. Narzuciłam kaptur na głowę i ruszyłam szybszym krokiem, z trudem doganiając przyjaciółkę.

Gdy tylko dotarłyśmy do domu chłopaków, byłam nawet lekko zestresowana faktem, że nie wiem co mnie spotka, gdy tylko przekroczę próg tego niepozornego domu. Dziewczyna widząc moje zachowanie, zsunęła mnie na bok, a sama podeszła do drzwi, wbijając dzwonek w ścianę. Dzwoniła nim tak mocno i długo, że prawdopodobnie nawet sąsiad podszedł do drzwi, żeby zobaczyć co się dzieje. Końcówki jej palców zrobiły się białe od nacisku, a usta lekko spierzchł od zbyt głębokich dechów.

W pewnym momencie drzwi poruszyły się, a w nich stanął Michael. Jego oczy były zamglone, a włosy związane w małą kitkę na środku głowy. Ciało okrył szarym i o wiele za dużym swetrem, a na nogach miał zielone kapcie z doklejonymi oczami, na których domalowany był zez. Wyglądał jak siedem nieszczęść, zupełnie inaczej niż dotychczas. Jas rzuciła się w jego ramiona, a ja nadal nic nie rozumiejąc, weszłam do środka.

W salonie siedział Calum, który w gruncie rzeczy wyglądał podobnie jak Mike, jedyną rzeczą, która ich różniła był wyraz twarzy. Hood siedział uśmiechnięty od ucha, do ucha z dumą wymalowaną na twarzy. Mogłabym się założyć, że właśnie wygrał jakiś wyścig w GTA, albo po prostu wyrwał blondynkę z pobliskiego baru na beznadziejne teksty o królikach i czarodziejach, których i tak nikt, nigdy nie rozumie.

- Ktoś mi powie o co chodzi? - spytałam luźno, biorąc garść chipsów do ręki. Wepchnęłam je sobie do buzi i opadłam na fotel, jednocześnie zrzucając z niego Calum'a.

- Akurat to powinien powiedzieć Ci Luke - odparł ciężko Ashton, wychodząc z kuchni.

- Kto to Luke? Nie znam - zaśmiałam się cicho, jednak widząc poważną minę Jasmine, przekręciłam oczyma. - Przecież żartuję, no błagam - wyrzuciłam dłonie ku górze - od kiedy nie znacie się na żartach? - dodałam po chwili, marszcząc brwi.

- Przyjęła to lepiej niż myślałem - rzucił Ash w stronę Michael'a, wskazując na mnie palcem. Ten jedynie przejechał dłonią po twarzy, ukazując światu swoje rozdrażnienie.

- Myślenie chyba nie jest Twoją mocną stroną - burknęłam oschle. - O co znowu chodzi? Jeżeli Luke chce zmienić płeć, lepiej mi tego nie mówcie - uniosłam dłonie do góry, próbując brzmieć zabawnie.

- Nie chodzi o to - powiedziała cicho Jasmine, zwracając uwagę swoim zachrypniętym głosem. Brzmiała tak, jakby za chwilę miała się rozpłakać.

- Czy chociaż raz nie potraficie się poprawnie wysłowić? Uwierzcie, że mam już dosyć ściem z Waszej strony - powiedziałam, biorąc kolejną porcję chipsów.

- Mamy trasę - powiedział szybko i bez ogródek Calum za co byłam mu niesamowicie wdzięczna.

- To świetnie! - klasnęłam w dłonie - jestem dumna - uśmiechnęłam się szeroko, wpychając w usta jedzenie. Michael westchnął ciężko i usiadł obok mnie, biorąc moją dłoń do ręki. Moja twarz zastygła w trakcie rozdrabniania przekąski, a brwi niebezpiecznie się do siebie zbliżyły. - A Ty tak właściwie robisz co? - spytałam dosyć wolno i niewyraźnie, z uwagi na pełną buzię.

Dire // Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz