Rozdział 1

19.3K 1.2K 218
                                    

Siedziałam na swoim miejscu. Czułam się osaczona. Z jednej strony okno samolotu, za którym była pustka. Z drugiej strony chłopak wyglądający na niezłego psychola. Miałam dwa wyjścia, albo zagadać, albo wybić szybę i rzucić się w nicość. Gdybym nie była, aż tak znudzona pewnie wybrałabym tę drugą wersję. W tym momencie nie przeszkadzał mi nawet niezachęcający wygląd chłopaka.

- Wyglądasz jak wokalista Prodigy.- rzekłam zgodnie z prawdą przyglądając się mu.

Zdziwiony moim nagłym zainteresowaniem jego osobą odłożył telefon do kieszeni i lekko wykręcił się w moją stronę.

- To ten zjeb z zielonymi włosami, tak?- odpowiedział po chwili zastanowienia. Podniosłam wysoko brwi lustrując to co znajdowało się teraz na jego głowie. Czy on zapomniał, że sam jest zjebem w zielonych włosach?

Kiwnęłam głową na znak, że jego myśli skierowały się w dobrym kierunku. -uwielbiam go!- krzyknął po chwili, a na moich ustach pojawił się szczery uśmiech. Pierwszy od tak dawna.

- To akurat widać..-mruknęłam i wróciłam do przeglądania swojej play listy.

Chłopak nie miał jednak zamiaru zaprzestać na tym krótkim dialogu.

- Jestem Michael, ale możesz mówić na mnie Mike. Znajomi zawsze tak do mnie mówią, ale jak dla ciebie mogę być Mikey, bo w sumie Mikey też jest spoko, co nie?- powiedział na jednym wydechu powodując, że uśmiech na mojej twarzy powiększył się dwukrotnie.

- Mike jest okej. Jemma i mów na mnie jak tam sobie chcesz- odpowiedziałam obojętnie i wyciągnęłam ku niemu rękę.

Ścisnął ją delikatnie, zupełnie inaczej jakbym to sobie mogła wyobrazić.

- Powiesz mi coś o sobie?- zapytał po chwili.

- Po co chcesz coś o mnie wiedzieć?- mruknęłam patrząc na jego wisiorek.

- Wydajesz się być wyjątkowa.- odpowiedział tym razem już trochę pewniej.

- Jestem zupełnie taka sama jak wszyscy, nudna i bez uczuć.- podniosłam wzrok. Uśmiech jakby spłynął z jego ust.

- Przykre, że tak uważasz.

- Nie, przykre jest to, że ja przez całe życie cierpiałam, a inni pławili się w luksusie mając mnie totalnie w dupie.- odwarknęłam jednocześnie wykręcając twarz w stronę ciemności. Oparłam rękę o zagłębienie pod oknem i przyłożyłam dłoń do twarzy zakrywając oczy na ułamek sekundy. No i cała dobra atmosfera ulotniła się wraz z moim dobrym wrażeniem.

Nie rozumiem po co to powiedziałam. Dlaczego tak nagle uchyliłam przed nim kawałek historii, o której tak bardzo chcę zapomnieć. Dlaczego?

Czułam na sobie jego wzrok. Nagle ujął mój policzek swoją dłonią, a drugą złapał mnie za brodę wykręcając jednocześnie w swoją stronę.

- Widzisz, wiedziałem że jesteś wyjątkowa- odrzekł przyjaźnie, a na jego twarz znów wdarł się uśmiech.

Trwało to zdecydowanie zbyt długo. Chłopak nadal ściskał moje policzki, a jego wzrok utkwiony był w martwy punkt gdzieś za mną. Przekręciłam oczami i znacząco odchrząknęłam. Nie zareagował. Niż intelektualny.

- Nie że coś, ale mógłbyś mnie już puścić.- wycedziłam przez swoje ściśnięte usta. Spojrzał na mnie i natychmiast zabrał rękę. Parsknęłam śmiechem,bo przecież to było zabawne, prawda?

- Przepraszam, no ale.. przecież to jest najpiękniejsza istota jaką kiedykolwiek widziałem- powiedział rozmarzonym głosem. Spojrzałam na niego i wysoko uniosłam swoje brwi.

Dire // Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz