Rozdział 9

14.2K 999 55
                                    

Zagłosuj i skomenuj. Doceń moją pracę ;)

Zostawił mnie zdezorientowaną w drzwiach i dobrze wiedziałam, że zrobił to specjalnie. Zauważyłam, że wprawianie mnie w stan nerwicy, stało się ostatnio jego ulubionym zajęciem. Był tylko jeden, mały i prawie niezauważalny problem. Ze mną się nie zadziera i przy najbliżeszj okazji mam zamiar mu o tym przypomnieć.

Wracając myślami na ziemię, jednym mocnym ruchem zatrzasnęłam drzwi. Huk był na tyle głośny, że obudził dwie śpiące królewny, nadal spoczywające na kanapie.

Z niezbyt przyjemnym wyrazem twarzy weszłam do salonu, po drodze obdarzając każdego morderczym spojrzeniem.

Wbiłam swoje ciało w miękki materac i włączyłam muzyczną stację. Z głośników poleciał głośny dźwięk raniący moje uszy. Czy komercja wypełnia ten jebany wszechświat? Nigdy nie potrafiłam pojąć fenomenu tego gatunku.

Przecież to wszystko ma mniej przesłania, niż wyświetlacz w pociągu, informujący o kolejnej stacji.

Usłyszałam ciche szmery wydobywające się z kuchni. Czyżby Jasmine znów próbowała swoich sił w gastronomii? Ostatnim razem, omal nie otruła swojego brata. Gdyby nie pies, który zdechł, ówcześnie jedząc jednego z jej pseudo naleśników, byłaby jedynaczką.

Pchnęłam białe drzwi i zajrzałam do środka. Ashton z ledwie przytomnym wzrokiem, zapełniał szklankę wodą. Na mój widok, drętwo uniósł kąciki swoich ust.

- Jak się czujesz?- zapytał z troską, widząc moje podkrążone oczy.

- Pytać trupa jak się czuje, brawo Ashton- mruknęłam, chowając twarz w dłoniach.

- Woah, z takim entuzjazmem mogłabyś robić za parkometr.

Prychnęłam śmiechem i artystycznie popukałam się palcem wskazującym po czole. Oparłam się plecami o ścianę i przymknęłam oczy. Miałam dość.

Moim celem w tym momencie było jak najszybsze pozbycie się zbędnego balastu w postaci dwóch obcych chłopaków, chwilowo okupujących mój dom.

- Nie chciałabym być niemiła, ale czy wy kiedyś macie zamiar iść do siebie?

- Zdecydowanie nie umiesz być miła - powiedział, spoglądając na mnie zza szklanki. Wzruszyłam ramionami i oczekując na dalszą wypowiedź, wpiłam się tęczówkami w jego osobę.

- Najpierw musimy znaleźć sposób, jak wydostać się z tego domu, niezauważonym.

- Wiedziałam! Jesteście w jakimś gangu i ściga was policja. No kurwa, wiedziałam!

Spojrzał na mnie zadumionym wzrokiem i tym razem to on stuknął palcem o swoje czoło.

- Weź idź do psychiatryka czy coś, może tam ci pomogą.

- Już próbowali- mruknęłam ledwie słyszalnym tonem.

- Hm?

- Gdzie Michael?- odparłam zmieniając temat, po raz kolejny mój niewyparzony język mógł przysporzyć mi problemów.

Jemma, panuj nad sobą.

- Poszedł na górę z Jasmine kilkanaście minut temu- odpowiedział obojętnie.

Na mojej twarzy pojawił się szatański uśmiech, a w moim przypadku zwiastuje to napływ idiotycznych pomysłów.

- Na górę? A mówili po co?- zapytałam, szczerząc się jeszcze bardziej.

- Oglądać zdjęcia i powiedzieli żeby im nie przeszkadzać.

Dire // Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz