Kiedyś Będzie Lepiej

30 9 21
                                    

7 stycznia, godzina 12:09, stołówka Silverwood High

Collins i Isaac siedzieli przy stole, bacznie obserwując, siedzącego naprzeciwko nich Harry'ego, który niemalże cały czas siedział z nosem w telefonie. Rano Liv oznajmiła im, że spróbują zjeść  lunch całą piątką.

Chłopcy ożywili się trochę, gdy Olivia i Chris podeszli do stołu. Liv, zauważając okazję, usiadła obok Haz'a i poprosiła Chris'a, aby usiadł obok niej.

– Poważnie? – spytał Haz i spojrzał na przyjaciółkę.

– No co? – Olivia była oburzona pretensjami. – Stęskniłam się za wami. – Złapała przyjaciół za dłonie. – Dajcie mi się nacieszyć.

– Nikt ci nie zabrania, Livie. – Thirlwall zaśmiał się cicho. – Możesz sobie świętować.

– Właśnie, skoro jesteśmy przy świętowaniu – zaczął nieśmiało Iz. – To nie powinniśmy świętować twojego dołączenia do drużyny? – spytał Chris'a.

– Właśnie! – Ożywiła się Liv. – W końcu teraz będziemy grać razem.

– Nie wiem, czy jest co świętować – przyznał speszony Thirlwall. – Poza mną nawet nie było nikogo, kto chciałby zdobyć pozycję środkowego.

– Oj już, nie bądź taki. – Olivia lekko go szturchnęła. – Każdy powód jest dobry do radości.

– Może pójdziemy gdzieś, skoro chcecie świętować – zaproponował Locky.

– Świetny pomysł – powiedziała Liv. – I nawet wiem, gdzie pójdziemy. Do Eddy'ego! – oznajmiła ucieszona.

– Chwila, Eddy nadal ma restaurację? – zapytał zszokowany Thirlwall.

– No tak, zapomniałam ci powiedzieć – przypomniała sobie Olivia. – Jak byliśmy na randce z Randy'm, to zabrał mnie właśnie tam – wyjaśniła, chociaż mina Chris'a nie wskazywała na to, że cokolwiek zrozumiał. – No tak, o tym też ci nie mówiłam. Mamy tyle do nadrobienia. Dużo się podziało przez te pół roku – przyznała.

Haz niezbyt przysłuchiwał się rozmowie, był pochłonięty pisaniem z Matt'em, jednak gdy dotarło do niego pytanie Olivii, "Czy idziesz z nami?", poczuł, że wrócił do rzeczywistości.

– Idziesz? – spytała ponownie dziewczyna.

Harry nie miał na to ochoty. Po rozmowie z Chris'em wróciły do niego wszystkie bolesne wspomnienia. Nie chciał, żeby widywali się poza szkołą i treningami, jeszcze nie był na to gotowy. Z drugiej strony wiedział, że nie będą mogli się unikać do końca życia.

– Jasne, możemy wpaść do Eddy'ego po treningu – wydusił w końcu.

– Świetnie! – Liv była wniebowzięta. Co prawda dalej bała się, że w najmniej oczekiwanym momencie chłopcy mogli się pokłócić i zepsuć zabawę, ale po głębokich przemyśleniach doszła do wniosku, że jakoś musi pogodzić tę dwójkę. 

*
7 stycznia, godzina 18:02, Rybki Eddy'ego

– Nie wierzę, że to miejsce istnieje – powiedział Harry, gdy dotarli do restauracji.

– Szalone, no wiem – zaśmiała się podekscytowana Liv.

Jako pierwsza weszła do środka. Rozejrzała się w poszukiwaniu Eddy'ego. Widząc pustą salę, zrozumiała, że pewnie był na zapleczu, więc podeszła do lady. Zastukała kilka razy w mały, złoty dzwonek.

Eddy, ucieszony nowymi klientami, od razu poszedł na salę. Nie spodziewał się, kogo zobaczy. Stanął jak wryty, nie mogąc w to uwierzyć. Wiedział, że kiedyś zobaczy ich razem, ale to było zdecydowanie za szybko.

Angel's Quest: An Angel CriedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz