Od rana chłopcy czuli się dość dziwnie. Spodziewali się, że będzie im brakować towarzystwa Liv, ale nie spodziewali się, że tak mocno odczują tego skutki. Może to i Chris był najbardziej pozytywnie nastawiony do życia, ale musieli przyznać, że Liv była największą kulką energii, jaką kiedykolwiek udało im się spotkać.
– Też czujecie się tak...? – Isaac nie wiedział, jakim słowem mógłby to uczucie określić.
– Tak – odparli niemal jednocześnie.
– To dobrze, że nie jestem w tym sam – odparł Iz, po czym wrócił do nawijania makaronu na widelec.
Jedzenie nie bardzo im szło. Czuli się trochę zdołowani brakiem przyjaciółki.
Olivii też brakowało towarzystwa i to jeszcze bardziej niż im. Mama i Cory w szkole, Adam w szpitalu, co oznaczało, że Liv musiała siedzieć sama przynajmniej do piętnastej. Westchnęła ciężko i przeciągnęła się, gdy nagle przypomniała sobie o istnieniu magicznej rzeczy, jaką był telefon. Wiedziała, że była to pora lunchu, więc nie bała się zadzwonić. Wybrała numer Chris'a, głównie dlatego, że był jako pierwszy na jej liście kontaktów.
Czując wibracje, chłopak wyciągnął swój telefon z kieszeni.
– To Liv – oznajmił dość radosnym tonem, przez co reszta spojrzała na niego wyraźnie zainteresowana. – Livie, coś się stało? – spytał, odbierając.
– Nic takiego w sumie – powiedziała, lekko zachrypniętym głosem. – Po prostu się stęskniłam – wyjaśniła. – I też bardzo, ale to bardzo mi się nudzi – dodała, zakopując się pod kołdrą.
– Poczekaj chwilę – poprosił Chris. Włączył tryb głośnomówiący i położył telefon na stole. – Mów – zaśmiał się.
– Mam już dość tego leżenia – mruknęła dziewczyna.
– To dopiero trzeci dzień – zauważył Isaac.
Liv wzdrygnęła się lekko, słysząc głos przyjaciela, ale bardzo ją to ucieszyło.
– Jesteście razem teraz? – spytała zaintrygowana.
– Ta, próbujemy jeść lunch – odparł Collins. – Zdecydowanie nam to nie idzie.
– Głuptaski, musicie jeść – zaśmiała się Olivia, po czym zakaszlała. – Musicie być silni na treningu – dodała, gdy kaszel się nieco uspokoił.
– Wcale nie mam ochoty na trening – odezwał się Isaac. – Będzie nam smutno bez ciebie.
– Jakie to urocze. – Liv była rozczulona. – Mnie też jest smutno bez was. I nudno, muszę siedzieć sama.
– Nie zapomnij wziąć lekarstw – powiedział Harry.
– Tak, tak. Wiem, wiem – zaśmiała się dziewczyna. – Mam nadzieję, że szybko to się skończy. Będę miała tonę zaległości z dzisiaj, a jak dojdzie do tego więcej dni, to będę załamana.
– Chciałbym cię jakoś pocieszyć, ale faktem jest, że pisaliśmy dzisiaj już dwie kartkówki – odpowiedział Chris.
– Musisz mnie dobijać? – spytała pół żartem, pół serio.
– Wybacz, Livie. Sami się ich nie spodziewaliśmy – odparł szczerze.
– Ta, ktokolwiek powiedział pani Barley, że zaczynanie tygodnia kartkówką z matematyki, to dobry pomysł, powinien smażyć się w piekle – przyznał rozgoryczony Harry, odkładając widelec na talerz.
CZYTASZ
Angel's Quest: An Angel Cried
FantasyPo przegranej z Maximilianem drużyna Silverwood High przeżywa ciężkie chwile. Sytuacji nie ułatwia powrót Chris'a. Maternus pomału wciela swój plan w życie, Kath stara się mu w nim pomóc, chociaż sama ma kogoś innego na oku. Demoniczne morderstwa u...