Przenosiny

14 7 0
                                    

Dwadzieścia minut później byli już pod restauracją Eddy'ego.

– To... To miejsce, o którym pan mówił? – spytał zdezorientowany Randy.

– Wiem, że dziwnie to wygląda, ale jeśli komuś masz zaufać w tej sytuacji to właśnie Edward'owi – odpowiedział Henry.

Weszli do środka, wilkołak był w szoku, że nawet o tej porze, w końcu dochodziła czwarta rano, drzwi restauracji były nadal otwarte.

– Byłem tu kilka razy – przyznał Randy. – To miłe miejsce, ale nie wiem, czy się nadaje na spotkania watahy, w końcu potrzebujemy tam nieco prywatności.

– Prywatność to rzecz ważna dla wilkołaków, ale i dla każdego – wtrącił Eddy, wchodząc na salę. – Wy moją właśnie zakłócacie – zauważył. 

– Wiesz, że nie robiłbym tego bez powodu – odparł Henry. – To poważna sprawa. 

– Przecież wiem – mruknął Edward. – Po prostu mój sen został zakłócony. 

– Ty nie śpisz – wtrącił pan Jellybean, irytując tym Edward'a. 

Eddy westchnął głośno. Nie lubił mieszać w świat czarodziejów więcej osób, niż było to konieczne. Niestety Henry zdradził wilkołakowi co nieco, co wcale nie było na rękę Edwardowi, zwłaszcza teraz. 

Wcześniej odwiedziła go delegacja Rady Raise. Nie był w dobrym humorze po tej rozmowie lub raczej nieco agresywnej wymianie zdań. Oczywiście wina nie leżała po jego stronie, on po prostu odmówił pomocy Radzie. 

                                                                    10 godzin wcześniej

Edward pożegnał pierwszych i jedynych w tym dniu klientów. Martwiło go, że interes nie idzie. Nie chodziło tu o pieniądze, których w latach pełnienia funkcji wielkiego maga nagromadził wiele. Gotowanie było jego pasją, lubił sprawiać ludziom przyjemność swoimi potrawami, niestety z każdym dniem ruch był coraz mniejszy. 

Pogrążony w myślach zabrał się za wycieranie stolika. Ucieszył się, słysząc, że ktoś wszedł do restauracji. 

– Zaraz państwa obsłużę – oznajmił, nie odrywając wzroku od stolika. 

– Nie potrzebujemy stolika – odpowiedział  znajomy kobiecy głos. 

Edward spojrzał na kobietę. 

– Elenor – przeniósł wzrok na towarzyszących jej wysłanników Raise – myślałem, że chcesz porozmawiać na osobności, ale widzę, że to oficjalne spotkanie. 

– To nie ona ma z tobą rozmawiać. – Zza Elenor wyłoniła się kobieta o długich czarnych włosach i surowym spojrzeniu. – Ja chcę to zrobić. Elenor tylko pokazała mi to miejsce. 

– Nie wierzę... – mruknął Eddy pod nosem, odkładając ścierkę na krzesło. – Czym sobie zasłużyłem na wizytę wnuczki ostatniego znanego nam księcia nieba? – spytał. – Ach, przepraszam, nie lubisz tego tytułu. Co się tu sprowadza, Angelino? 

Kobieta przewróciła oczami. 

– Poczekamy na zewnątrz – oznajmiła Elenor i wyszła z restauracji. 

Tuż za nią wyszli także wysłannicy. 

– Wybacz, gdybym wiedział, że mnie dzisiaj odwiedzisz, lepiej bym się ubrał – powiedział, patrząc na nienaganny strój kobiety. 

Angel's Quest: An Angel CriedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz