Imprezy i Problemy

10 4 1
                                    

Bal z okazji rocznicy wygrania wojny brzmiał okropnie. Normalnie zakończenie wojny to bardzo pozytywna sprawa, jednak kiedy dość spora część obywateli zdaje sobie sprawę z tego, że wojna była wywołana bez sensu, z poczucia wyższości, wcale nie ma czego świętować. Przyjaciele postanowili spotkać się w swoim ulubionym miejscu w szkole, by omówić plan działania, zupełnie tak, jakby był to mecz o wszystko.

– Nie spodziewałem się, że będziesz chętna do robienia tego – przyznał Isaac. 

– Nie jestem, a tym bardziej nie popieram tego wszystkiego, ale czasem trzeba zagrać wbrew sobie, jeśli chce się coś wygrać. Poza tym nie zmienimy faktu, że to obchodzą co roku – zauważyła Liv.  – Przynajmniej nie zmienimy tego, nie biorąc udziału w organizacji, nie zdobywając punktów i nie wygrywając hali. Nie czuję się z tym najlepiej, ale to była jedyna w swoim rodzaju okazja, żeby faktycznie wygrać. 

– Nie mamy ci tego za złe – powiedział Haz. – Znaczy mamy, ale bardziej to, że wkręciłaś nas w jakieś głupie zajęcie, nie pytając nas o zdanie, niż to, czego ono dotyczy. I masz rację, możemy nie brać w tym udziału, ale co to zmieni, dalej będą z tego robić święto i wielkie osiągnięcie, jeśli chcemy coś zrobić, to po prostu znajdźmy Różdżkę. – Harry usiadł na kanapie.

– Świetny plan, bardzo łatwy do wykonania – wtrącił Collins, siadając na fotelu. 

Harry zmierzył go wzrokiem. 

– Jak na razie wydaje się łatwiejszy niż wygranie pucharu, patrząc na nasze wyniki – mruknął Haz.

– Hej, bez takich mi tu – powiedziała oburzona Liv. – Co cię ugryzło?

– Nic – odparł Harry. 

– Przestań, przecież widać. – Chris usiadł obok przyjaciela. – Normalnie bywasz tylko troszkę zadziorny, a nie całkowicie wredny. Co jest? 

Harry spojrzał na przyjaciół. 

– Matt poznał moich rodziców – odparł w końcu. 

Chris poczuł się z tym dziwnie, ale przecież powinien się tego spodziewać, chociaż na razie skutecznie wypierał z głowy myśl, że Matt i Harry byli razem, to pomału zaczynało to do niego docierać i poważnie go ranić. 

– Było aż tak źle? – spytał Isaac. 

– Nie było źle, nawet raczej go polubili – przyznał Harry. 

– To dlaczego jesteś... Taki? – spytał Locky. 

– Nie wiem – fuknął Haz. – Chyba dlatego, że to wyszło przez przypadek. Ojciec zaprosił Matt'a na kolację, a ja czułem się z tym strasznie dziwnie. Matt też opowiadał im o swojej mamie i o tym, że ona nie widzi, a ja czułem się jak największy głupek, bo wiecie, że nie umiem pocieszać. 

– Tak, zdążyłam zauważyć przez te lata – zaśmiała się Olivia. – Jakbym wiedziała, że tak będzie, to kazałabym wam odprowadzić mnie pod same drzwi, chociaż nie wiem, czy to by coś zmieniło – przyznała. 

– Wątpię – mruknął Haz. – Nieważne, co z tym balem? – spytał, potrzebując zmiany tematu.

– Cóż, jesteśmy wolontariuszami, a nie głównymi organizatorami, bo to jedyny bal w roku, który nigdy nie jest robiony przez uczniów – zaczęła Olivia. – To jednak nie zmienia faktu, że czeka nas sporo dodatkowej roboty. Pytałam mamy o jakieś szczegóły, żebyśmy mogli się mniej więcej podzielić zadaniami.

Liv wyjaśniła, że potrzebują osób do dekoracji, głównie wieszania kolorowych światełek, gdzie każda lampka symbolizowała jeden rok bez wojny. Trzeba też pomóc przy dmuchaniu balonów oraz nakrywaniu do stołu.

Angel's Quest: An Angel CriedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz