Prologue

81 3 0
                                    

— Odsuń się, Thomson! Szukam tej laski z naszego roku co gra w tej nowej, genialnej kapeli! — rzucił podekscytowany Syriusz Black. Nemezis siedemnastolatki.
— Właśnie z nią rozmawiasz — odparła z ignorancją.
— Ta, jasne. Kłamać możesz innych, ale nie mnie — warknął.
— Następnym razem uważnej sprawdzaj gazety — Lynx wcisnęła mu stronę z Proroka, na której widniały twarze członków zespołu z podpisami i dziewczyny odeszły. Na wyrwanym papierze, wytłuszczonym drukiem widniał napis "Lorraine Thomson".

Weszły do przedziału, w którym siedziała Miriam.
— Widziałaś jego minę? — wybuchnęła śmiechem Chase.
— Był w totalnym szoku — zaśmiała się Lorraine.
— Niech zgadnę... Czarnowłosy przygłup się na was natknął i szukał Lorraine, nie wiedząc, że o nią chodzi? — spytała Miriam.
— Bingo — odrzekła Lory.
— Ale to jest ćwok — zachichotała Puchonka.
— Co z zespołem, tak w ogóle? — spytała młodsza ze Ślizgonek.
— Aktualnie sama nie wiem. Jedynie Citalia się orientuje — odparła starsza.
— Chwila... To twoja ciotka jest tym waszym przedstawicielem? — zdziwiła się Humphrey.
— Myślisz, że kto zaproponował mnie Susanne? — odpowiedziała.
— Czyli to dzięki znajomościom? — rzuciła kąśliwie ciemnoskóra Ślizgonka.
— Nie! Chodzi o to, że Susie i Tommy nie mogli znaleźć odpowiedniego gitarzysty, a że ja gram od dziecka to Citallia im rzuciła taką propozycję. Spodobało im się i mnie wzięli — wyjaśniła.
— Zazdrość — rzuciła, udając obrażoną, Miriam.
— Nie ma o co. Pół wakacji przesiedzieliśmy w domu mojej ciotki grając jej nad uchem. O dziwo się nie darła — wyjaśniła ze śmiechem.

Kilka godzin później Lorraine Thomson i jej współlokatorka, Lynx Chase, siedziały przy stole Slytherinu. Lory czuła na sobie wzrok ze strony Gryfonów. Odwróciła się w tamtą stronę i zauważyła, że Black i Lupin wpatrują się w nią jak w obrazek. Wstała od stołu i podeszła do nich pewnym siebie krokiem.
— Skarbeńki, autograf chcecie? — zaśmiała się.
— To Ślizgoni potrafią coś innego niż torturowanie i zabijanie? Łamiesz stereotypy — rzucił kąśliwie Syriusz.
— Ty za to jesteś idealnym przykładem, że Gryfoni są zuchwali — posłała mu wredny uśmiech i powróciła do rozmowy z koleżanką z domu.
— Ja chciałem się jedynie przywitać — usłyszała ze strony Remusa Lupina.

(Nie)Zuchwały Gryfon//R.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz