Chapter Nine

31 2 0
                                    

Całą noc nie mogła spać przez słowa Pottera. Rozmyślałam nad tym czy chłopak jej nie wkręca. Finalnie zasnęła dopiero nad ranem co poskutkowało opuszczeniem zajęć.

— Hej Lynx, hej Miriam — Remus podszedł do dziewczyn.
— Widzę, że się zamieniliście — rzuciła roześmiana Chase.
— Gdzie zgubiłyście Lory? — spytał.
— Odsypia. Całą noc nie spała — wyjaśniła Ślizgonka.
— A ty skąd to wiesz? — zdziwiła się Humphrey.
— Bo wstałam o trzeciej do kibla, a ona wpatrywała się w sufit — wzruszyła ramionami.
— Wiesz może czy nasze dzisiejsze spotkanie aktualne? — dopytał.
— Aktualne. Jak się szykowałam na zajęcia to dopiero szła spać i powiedziała, że mam ci przekazać, że się prześpi trochę i po lekcjach masz na nią czekać przed szkołą — odparła.
— Okay, dzięki dziewczyny — odrzekł i odszedł.

Dosiadł się do swoich przyjaciół i podeszły do nich Lily, Marlena i Dorcas. Syriusz objął tę ostatnią w talii, a Evans i McKinnon spojrzały na to z obrzydzeniem.
— Jak ci idą podboje, Remusie? — zapytała rudowłosa.
— Nawet Syriuszowi tak dobrze nie wychodzi z laskami jak Remkowi z Lorraine — zaśmiał się James.
— A ty niby skąd to wiesz? — uniosła brew.
— Bo ja i Lory jesteśmy psiapsi, kapiszi? — oburzył się okularnik.
— Kolejny zwariował. Bratacie się ze Ślizgonką, kretyni. Ślizgonką! W dodatku fałszywą jak bum cyk-cyk — wykrzykiwał Łapa.
— Ty mieszkasz ze Ślizgonami i jakoś nikt cię nie odrzuca — stwierdził Peter z buzią pełną waty cukrowej.
— Zamknij się, Glizdogonie i nie podważaj mojego autorytetu jeśli nie chcesz pozbyć się ogona — warknął.
— Dobrze mówi. Uwziąłeś się na nią, a nic złego ci nie zrobiła. Rów cię swędzi, że jakaś laska potrafi ci się sprzeciwić, a nie lata za tobą jak mucha za obrzyganym butem — wściekła się Lena.
— Możemy nie rozmawiać o wymiocinach, gdy Peter je? Zaraz będziemy musieli sprzątać — stwierdził zrezygnowany Remus.
— Nie przejmuj się tym co mówi Syriusz. Wszyscy popieramy twój wybór, Remusie. To ty masz być z nią szczęśliwy, a nie my — rzuciła Dorcas.
— Dziękuję, Dor.
— A ładnie to tak obgadywać Thomson za jej plecami? — Lynx uszczypnęła Remusa w boki a chłopak się zerwał i przypadkiem uderzył ją w szczękę. — Gnoju, moje zęby!
— Gnoju nie strasz! — wrzasnął, a Miriam się zaśmiała.
— Black, nie umiesz zaakceptować jednej to masz dwie na głowie i Puchonkę na dodatek — rzuciła kąśliwie Lily.
— Pieprzcie się wszyscy — warknął.
— Hola, hola, Black, najpierw muszę sobie kogoś znaleźć — zażartowała Chase.
— Wow, Lynx, od kiedy masz poczucie humoru? — spytał Felix.
— Jak mi w końcu oddasz kasę, którą mi wisisz to będę jeszcze szczęśliwszym człowiekiem — stwierdziła wściekła.
— Właśnie, Chase, czemu ty wiecznie jesteś wredna i ponura? O i czemu tak nie lubisz mugoli? Biją cię w domu? — dopytywał Black.
— Mój ojciec, mugol, jest psychopatą, który groził mi bronią jak mu powiedziałam o swojej orientacji. Wiesz jak na to zareagowałam? Wyszłam z domu i prosto pod oknami, przez które patrzył pocałowałam na powitanie Lorraine. W domu miałam później piekło. Wydaje mi się, że mam prawo odczuwać do nich niechęć — wyjaśniła poirytowana, po czym dodała: — Nie martw się Remusie, Lorraine woli chłopców, zrobiła to tylko dlatego żebyśmy wkurzyły mojego ojca. Zadowolony Black? — syknęła.
— No to wpadłeś jak śliwka w kompot, Łapo. W sumie wypiłbym kompot. Taki domowy kompocik. Truskawkowy — rozmarzył się Peter.

(Nie)Zuchwały Gryfon//R.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz