Chapter Twenty-Five

21 1 0
                                    

Spakowała swoje rzeczy i pociągnęła kufer za sobą. Powoli zeszła po schodach, a następnie rzuciła bagaż w przedpokoju. James rzucił się na szyję przyjaciółce i załkał teatralnie w jej ramię.
— Co ja bez ciebie zrobię z tymi pacanami? — odsunął się lekko od niej, a Lupin pociągnął go za nadgarstek. — Nie bądź zazdrosny, Luniek, nie jesteście razem.
— Nie? — zdziwiła się Lynx.
— Kolejna inteligentna, chcesz skończyć jak Felix? — zagroziła.
— Czyli jesteście? — zdziwił się Peter.
— To... skomplikowane — Remus podrapał się po karku.
— Nie właźcie im do łóżka, może są, może nie. Jak będą chcieli to nam powiedzą — rzucił Syriusz.
— Kim jesteś i co zrobiłeś z Blackiem? — nastolatka uniosła brew.
— Nie wiem jak wy, ale ja zostaję — rzucił Felix.
— Felix, pakuj manaty — warknęła.
— Ty też byś chciała zostać — wywrócił oczami.
— Wszystko jest lepsze od słuchania Maryse — wzruszyła ramionami.
— Wszyscy wyjeżdżają w najbliższych dniach, widzimy się we wrześniu — wyjaśniła Miriam.
— Jak pojedziesz do nas, piękna, to może się zastanowię czy wracam do domu — objął Puchonkę ramieniem, a ona się zaczerwieniła.
— Jeśli mogę — rzuciła niepewnie.
— Jak się prześpią będziecie dostawać wiadomości na bieżąco — zaśmiała się Thomson.
— Niemiła jesteś „siostrzyczko".
— Mówi to gość, który oznajmił całej grupie przyjaciół, że jego siostra spała z jego przyjacielem.
— Ciesz się, że powiedziałem im, a nie Jeremy'emu. On nadal myśli, że jesteś cnotką.
— Czy naprawdę dziewictwo Lory to taki ważny temat? — zdziwił się Łapa.
— Popieram pytanie pchlarza, Felix jesteś zazdrosny, że Lores „dojrzała" szybciej od ciebie? — rzucił uszczypliwie James.
— Jesteście chorzy — zaśmiała się Humphrey.

Pożegnała się z Peterem i Syriuszem, a na końcu podeszła do Remusa. Chłopak złożył delikatny pocałunek na jej czole, a ona wtuliła się w jego tors. Tak bardzo nie chciała wracać. Bała się, że znów go straci. Że pojawi się ktoś taki jak Alayah. Ten ból nie był jej znów potrzebny.
— Chciałbym móc spędzić z tobą więcej czasu — szepnął.
— Ja z tobą też — odparła tym samym tonem.
— Przepraszam, że ogarnąłem się dopiero trzy dni temu.
— To nie twoja wina. Obiecaj mi jedynie, że do następnego naszego spotkania nie znajdziesz sobie kolejnej flądry — zażartowała.
— Liczysz się dla mnie tylko ty. Dasz radę jutro do mnie przyjechać? — spytał, a ona spojrzała na niego zalotnie. — Rodzice są na wyjeździe — dodał, a ona się zgodziła.
— Przynajmniej Felix nie będzie stał pod drzwiami ze szklanką i podsłuchiwał — zaśmiała się, a on jej zawtórował.
— Mam nadzieję, że nie zostanę za szybko wujkiem — stwierdził James, a bliźnięta i ich przyjaciółki za pomocą kominka przenieśli się do domu Thomsonów.

(Nie)Zuchwały Gryfon//R.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz