Chapter Twenty-Two

22 2 0
                                    

Po skończonym występie z głośników leciała spokojna muzyka, do której niektórzy tańczyli. Syriusz przyniósł "partnerce" jakiegoś mugolskiego drinka i stanął z nią pod ścianą.
— Przypatrujemy się Remusowi i tej blond...
— ...pindzie. Zgadza się, Syriuszu, jak na to wpadłeś?
— Chodzi mi o to czy masz jakiś pomysł jak się jej pozbyć — objaśnił.
— Nie. Myślisz, że jak się dowie o futerkowym problemie to to będzie koniec? — spytała.
— Bardzo możliwe. Kto nie ryzykuje ten szampana nie pije — przybił jej żółwika. Zauważyli jak Puchonka próbuje pocałować ich przyjaciela, ale on starał się ją odeprzeć.
— Trzymaj mnie, Black, bo jej strzelę — warknęła.
— To idź — wzruszył ramionami, a ona podała mu szklankę.

Stanęła za dziewczyną i wskazała Remusowi by był cicho. Blondynka nadal nachalnie rzucała się na wilkołaka.
— Nie rozumiesz, że nie to nie? — spytała, a Puchonka odwróciła się twarzą do niej
— Kto cię pytał o zdanie, Lorna? Idź się obściskuj z Syriusuzkiem, a mnie i Remusa zostaw. Mam prawo pocałować mojego chłopaka — położyła nacisk na przedostatnim słowie i momentalnie poczuła pieczenie na lewym policzku, a z ust brunetki wydostał się jęk bólu.
— Siostra, co się stało? — spytał Fabian, który chwilę wcześniej siedział z Citalią przy stoliku, a nastolatka pokazała mu dłoń. — Trafiłaś, ale jakim kosztem — zaśmiał się. — Przynajmniej będziesz miała krótki urlop od treningów. Usiądź — Lupin podsunął jej krzesło. — Coś żeby przygryzła macie?
— Po co ta szopka? — spytał Lunatyk.
— Jaka szopka? Lores lekko zwichnęła nadgarstek jeśli tego nie nastawię to może mieć go stale uszkodzonego — wyjaśnił.
— I mam rozumieć, że niby potrafisz to zrobić — Remus założył ręce na piersiach.
— Po pierwsze, nie zgrywaj chojraka, Lupin, bo jeszcze nie zdążyłem ci się odwdzięczyć za zranienie mi siostry, po drugie nie raz podczas ćwiczeń mieliśmy jakieś kontuzje, więc jak chcesz to zaraz ci nastawię wszystkie klepki, a po trzecie uczę się na uzdrowiciela, także się przytkaj i daj coś twardego, bo nie chcecie żeby się rozdarła na całą knajpę — zagroził łapiąc go za kołnierz swetra.
— A trzeba było zazdrościć? — parsknęła Alayah, a Lorraine wyrwała się na krześle. Syriusz pospiesznie ją złapał i usadowił z powrotem.
— Pamiętaj, że lewą ręką też ci mogę rozwalić łeb, a tak poza tym — kopnęła ją z całej siły w piszczel — nadal mam sprawne obie nogi.
— Zazdrosna jesteś? 
— O ciebie? Prędzej świnie zaczną latać. Nie jesteś dla mnie żadną konkurencją. Tak swoją drogą to w domu ci coś powiem. Zobaczymy czy nadal będziesz taka cwana — spojrzała na nią spode łba z chytrym uśmiechem.
— Masz, gryź — Black podwinął rękaw bluzy i podał jej swoje przedramię.
— Pewien jesteś? — spytała, a on przytaknął. — Fab, nastawiaj —poleciła i przyłożyła rękę chłopaka do ust. 
— Felix, skocz po ortezę do apteki — rzucił i ukucnął przed siostrą. Jednym zwinnym ruchem wcisnął dłoń na odpowiednie miejsce, a ona wgryzła się w skórę Łapy z krzykiem. Cicho syknął, a nastolatka od razu go puściła.
— Przepraszam — podrapała się po karku.

Barmanka przyniosła torbę z lodem i podała ją basistce, która od razu przyłożyła przedmiot do rannego miejsca. Wstała z krzesła i postanowiła, że pójdzie się przewietrzyć. Usiadła na ławce i wyciągnęła z kieszeni zapalniczkę. Zaczęła kręcić nią wokół palców. 
— Załóż — bliźniak rzucił jej stabilizator, a ona posłusznie wykonała polecenie. —Twoje starania idą na marne. Jak jej o tym powiesz i się rozstaną Remus cię znienawidzi, a jak to nic nie da reszta chłopaków też będzie niezbyt szczęśliwa — zajął miejsce obok niej i wyciągnął z kieszeni papierosa. Przejął od nastolatki przedmiot leżący na jej kolanach i odpalił. 
— Zdaję sobie z tego sprawę — zapięła ostatni rzep ortezy i powtórzyła czynności, które przed chwilą wykonał Felix.
— Co z tym zrobimy? — spytał nawet na nią nie patrząc.
— Już naprawdę nie mam pomysłów. Myślisz, że jeśli się rozstaną przeze mnie to uda mi się z nim później pogodzić? — uniosła brew.
— Nie mam pojęcia Lores — rzucił, a nastolatka położyła głowę na jego ramieniu.
— Mam pomysł! — krzyknął Syriusz, który wybiegł z Pubu i od razu dosiadł się do bliźniąt.
— Jaki? — zapytali.
— Pocałuj Remka — zlecił zadanie Lorraine.
— Co? — zdziwiła się.
— Rozstaliście się przez to, że Maryse go pocałowała. Jesteś dla Alayah największym zagrożeniem. Pocałujesz go na jej oczach, ja jej powiem o likantropii tak żeby już całkowicie się odkleiła i wygraną mamy jak w banku — poklepał się po ramionach.
— Syriusz, jeśli ktoś się dowie on nas znienawidzi — oznajmił Thomson.
— Załatwię to po mojemu, dobra? Uda mi się. Zaufajcie mi chociaż raz — poprosiła, a oni się zgodzili.

(Nie)Zuchwały Gryfon//R.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz