Rozdział 13

2.5K 103 8
                                    

Popołudniu czekałam na Izzy, która wczoraj obiecała mi, że przejdzie dzisiaj, żeby trochę ze mną potrenować. Tak właściwie to siedziałam jak na szpilkach nie mogąc się już tego doczekać. Prawda jest taka, że treningi z Izzy stały się moją ulubioną rozrywką w tym czasie. Lubię trenować też z Jace'm czy to z Clary, ale to jednak nie to samo co z Izzy.

Isabelle Lightwood jest zdecydowanie moją ulubioną panią trener. Może, dlatego że bardzo szybko nawiązałam z nią przyjacielską więź i ufam jej najbardziej ze wszystkich osób ze Świata Cieni, a nawet nie tylko z tego świata. Po prostu jej ufam najbardziej.

No może mam też bardzo dobrą relacje z Magnusem, z którym teraz mieszkam. Czarownik stał się dla mnie trochę jak mój własny mentor. Nie dość, że próbuje mnie nauczyć magii i pomaga mi odnaleźć się w tym świecie to jeszcze zgodził się bym u niego mieszkała w tym czasie, choć tak naprawdę nie musiała. Wiem, że mogę z nim tak naprawdę o wszystkim porozmawiać.

Siedziałam na łóżku w moim pokoju przebrana w strój sportowy jakieś zwykłe legginsy i krótki top. Moje włosy związane były w dwa warkoczyki. Tak gotowa siedziałam już od rana nie mogąc się doczekać aż Izzy w końcu przyjdzie.

W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś zapukał do drzwi i nie czekają na moją odpowiedź wszedł do środka. Otworzyłam momentalnie oczy i to kogo tam zobaczyłam sprawiło, że otworzyłam je ze zdziwienia jeszcze szerzej.

- Co ty tu robisz? - Spojrzałam zdezorientowana na ciemnowłosego. - To prawda miał przyjść jeden z Lightwoodów, ale miał przyjść ten, którego akurat lubię, a nie ty.

- Ale jestem ja. - Przewrócił oczami. - Iz ma podobno coś do załatwienia, więc kazała mi przyjść w zastępstwie. - Powiedział szybko, na co mój entuzjazm do trenowania od razu się obniżył lub raczej właściwym określeniem będzie, że wyparował całkowicie.

- No popatrz, a już miałam ci zarzucić, że się jednak stęskniłeś za mną Aleksandrze. - Rzuciłam z kpiną. - Nie musiałeś przychodzić. - Dodałam już poważniej. - Wystarczyłby sms, że dziś Iz nie ma czasu. - Wzruszyłam ramionami. - Możesz wracać już do Instytutu.

Wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę szafy z zamiarem znalezienia ubrań na przebranie. Gdy wyciągnęłam jakąś bluzkę, poczułam szarpniecie za ramię, przez co byłam zmuszona odwrócić się w stronę chłopaka.

- Serio? - Warknął przywracając oczami. - Nie denerwuj mnie. - Burknął pod nosem. - Przyszedłem tu, więc nie będę już wracał, a ty musisz się w końcu nauczyć walczyć. To co się dzieję to nie są jakieś żarty, więc zapraszam. - Pokazał ręką w stronę drzwi.

Przyglądam mu się chwilę zła, po czym nic nie mówiąc zrezygnowana wyszłam z pokoju. W taki oto sposób mój cudowny plan na to popołudnie zrujnował się w kilka sekund.

- Ile razy mam ci powtarzać, że nogi szerzej? - Przewrócił oczami po jakimś czasie naszego treningu, którego już całym sercem mam dość

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ile razy mam ci powtarzać, że nogi szerzej? - Przewrócił oczami po jakimś czasie naszego treningu, którego już całym sercem mam dość. Z nikim się tak źle nie trenuje jak z nim.

Who I Truly Am? // Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz