Rozdział 11

2.5K 104 4
                                    

Dni mijały mi na codziennych treningach razem z Izzy czasami pojawiał się też Jace lub Clary. Osobiście nie mam cierpliwości do Jace. Lubię go naprawdę, ale jego ego mnie czasami przerasta, co nie zmienia faktu, że trzeba mu oddać to, że naprawdę świetnie walczy i jest dobrym nauczycielem.

Poza treningami walki wciąż próbujemy obudzić moje moce razem z Magnusem, co do tej pory idzie nam raczej tragicznie. Wydaje mi się, że albo jestem kompletnym beztalenciem i zakałom podziemnych albo naprawdę mnie z kimś pomylili.

- Powinnaś coś z tym w końcu zrobić. - Mruknął Magnus, gdy po raz kolejny zignorowałam połączenie Dominica.

Niestety połączeń z dnia na dzień jest coraz więcej od rodziców, rodziców Dominica, Emily, no a szczególnie od Dominica, który wydzwania do mnie minimum 20 razy dziennie.

- Żeby to było takie proste. - Burknęłam pod nosem patrząc na wyświetlacz.

- To jest bardzo proste groszku. Tak naprawdę ty już dawno podjęłaś decyzje co z tym zrobić. - Uśmiechnął się pocieszająco, po czym opuścił pomieszczenia.

Westchnęłam tylko cicho wiedząc, że czarownik ma rację. Musze to zrobić. Musze zerwać zaręczyny. On musi w końcu zacząć żyć swoim życiem bez ciągłego poszukiwania mnie.

Niechętnie podniosłam się z kanapy i udałam się do swojego pokoju.

Siedziałam z telefonem w ręku tak naprawdę od paru godzin i zastanawiałam się co zrobić i co tak właściwie powiedzieć. No cóż prawda jest taka, że za dużo to nie wymyśliłam, ale czy to w ogóle jest możliwe by powiedzieć taką rzecz delikatnie bez zranienia drugiej osoby.

W końcu mój telefon zadzwonił po raz kolejny tego dnia, a na wyświetlaczu wyświetliło się zdjęcie i numer osoby, którą ignoruje od dłuższego czasu. Może skoro znowu dzwoni to znak, że i tak nic więcej nie wymyśle i może powinnam po prostu odebrać.

- Halo. - Odezwałam się cicho odbierając w końcu połączenie.

- Jezu Naomi to ty. - Chłopak brzmiał jakby za chwilę miał się rozpłakać ze szczęścia.

- Tak. - Mruknęłam cicho.

Teraz, gdy usłyszałam jego głos, naszły mnie jeszcze większe wątpliwości. To nie tak, że nagle chcę wyjść za mąż po prostu nie chcę go skrzywdzić, a wiem, że gdy powiem na głos to co muszę powiedzieć, złamie mu serce.

- Co się z tobą dzieje? Odchodzę od zmysłów. - Mówił przejęty. - Nie ma cię na uczelni, w akademiku, ani u twoich rodziców. Dzwonie parę razy dziennie, a ty nie odbierasz, nie odpisujesz, a ja wariuje. Odchodzę od zmysłów Naomi. Nikt nie wie co się z tobą dzieję. Mamy się pobrać za niedługo, a ja nie mam pojęcia gdzie jest moja narzeczona czy uciekła czy ją porwali czy...

- Posłuchaj Dom... - Przerwałam mu nie mogąc go dłużej słuchać. - Odnośnie tego ślubu. Musimy go odwołać.

- Co? - Wyszeptał załamany.

- Tak będzie lepiej. - Mruknęłam cicho. - Dobrze wiesz, że nie powinno to tak wyglądać. Bierzemy ślub tylko, dlatego bo nasi rodzice tego chcą, a nie my.

- Ja tego też chce. - Odpowiedział od razu. - Naomi zależy mi na tobie. Zawsze zależało. - Dodał ciszej.

- Znajdziesz lepszą dziewczynę, która pokocha cię tak jak ja nigdy nie będę umiała. Zasługujesz na to. Zasługujesz by być szczęśliwym.

- Gdzie jesteś? Powiedz przyjadę po ciebie. - Mówił z coraz większą desperacją w głosie. - Razem poradzimy sobie z tym wszystkim. Musimy to rozwiązać jak dorośli ludzie.

Who I Truly Am? // Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz