Rozdział 59

1.7K 80 6
                                    

Z wypowiedzeniem ostatnich słów Razjel chwycił Naomi za ramiona i zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć zniknęli. Tak po prostu zniknęli. Rozpłynęli się w powietrzu.

- Naomi... - Wyszeptałem cicho patrząc zdezorientowany w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stała moja dziewczyna.

- Co tu się właśnie stało? - Jako pierwsza odezwał się zaszokowana Clary.

- Gdzie do cholery jest Naomi? - Jace podniósł się szybko z miejsca.

- Jakie zabrać do siebie do domu? Niby gdzie do domu? - Simon zaczął zadawać pytanie po pytaniu, gdy ja nie byłem w stanie z siebie nic wydusić.

- Do nieba. - Mruknął Magnus. - To właśnie, dlatego jej oczy zmieniły barwę, dlatego nie wyczuwałem demonicznych mocy. Ona jest aniołem. Tylko aniołem.

Widziałem jak Izzy, również wpatruje się w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stała Naomi kompletnie nic nie mówiąc. Dopiero po chwili odwróciła zmartwiony wzrok w moją stronę.

- Alec? - Odezwała się cicho moja siostra zwracając tym samym uwagę wszystkich na mojej osobie.

- Idę do domu. - Odezwałem się w końcu ruszając w kierunku wyjścia.

- Co? Ale...

- A co do cholery mam niby teraz zrobić!? - Krzyknąłem wściekły odwracając się w ich stronę.

Patrzyłem na każdego z nich po kolei, gdy oni tylko odwracali ode mnie wzrok prawdopodobnie nie wiedząc co powiedzieć. Sami rozumieją, że mam rację. Nic nie mogę zrobić. Nikt z nas nie może nic zrobić. Dopiero, co ją odzyskałem i już wszystko miało być idealnie. Wszystko... Ale znowu wszystko się posypało.

Naomi została porwana przez Valentine, ale uciekła razem z Simonem. Została aresztowana i skazana na śmierć, ale uratował ją anioł. Umierała, ale uratowaliśmy ją. Demon przeszły ją mieczem i umarła, po czym nieoczekiwane jednak ożyła.

A teraz...

Teraz jej ojciec zabrał ją do nieba. Niby jak ją mam stamtąd wyciągnąć?

Nawet nie było nam dane spędzić jednego całego dnia razem, a już ją ponownie straciłem.

Może po prostu niedane nam jest być razem. Może w naszym przeznaczaniu nie było nigdy miejsca na wspólną przyszłość. Może mieliśmy się tylko poznać i zakochać, a później tylko cierpieć. Już tylko ciągle cierpieć.

Z jednej strony jestem już tym zmęczony. Mam dość tego, że ją tracę. Mam dość cierpienia. W tym momencie mam ochotę wrócić do Instytutu i pójść spać. Odpuścić już wszystko.

Jednak nie mogę odpuścić. Nie mogę o niej zapomnieć i na pewno jej nie zostawię. Nie potrafię tego zrobić. Nie odpuszczę dopóki nie będę miał pewności, że ona sama chcę tam zostać.

 Nie odpuszczę dopóki nie będę miał pewności, że ona sama chcę tam zostać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Who I Truly Am? // Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz