Rozdział 37

2K 84 2
                                    

Obudziłam się w pokoju, w którym nocowałam przez pierwsze parę nocy, gdy to wszystko się zaczęło i trafiłam do Instytutu. To miał być mój pokój na stałe, ale uciekam do Magnusa, gdzie żyło mi się zdecydowanie o wiele lepiej. Teraz znowu tu jestem, choć jest to ostatnie miejsce, w którym chce być.

Czuje się wykończona. Naprawdę wykończona. Mimo, że czuje się o wiele lepiej niż w momencie, w którym uciekliśmy i trafiliśmy tu z powrotem to wciąż czuję się okropnie. Może ma to związek z tym, co czuje w środku przez tę głupie przywiązanie i uczucia, które posiadam do pewnego chłopaka. Może nasiliło się to będąc pod tym samym dachem, co on. Tak naprawdę nie mam pojęcia jak to działa, ale wiem jedno żyło mi się o wiele łatwiej w niewiedzy, gdy nie znałam Aleca albo po prostu, gdy go nie lubiłam.

- Cześć biszkopciku. - Do środka wszedł Magnus przerywając moje rozmyślanie, przez co od razu zerwałam się z łóżka i podbiegłam do niego.

- Magnus. - Odetchnęłam z ulgą przytulając mężczyznę bardzo mocno, co od razu odwzajemnił.

- Co aż tak bardzo nie chciałaś wyprowadzać się do Idrisu, że żeby temu zapobiec dałaś się złapać Valentinowi? - Zaśmiał się odsuwając się ode mnie z lekkim uśmiechem.

- Bardzo zabawne. - Przewróciłam oczami.

- Jak mogłaś się zgodzić na wyjazd do Idrisu bez wcześniejszej rozmowy, bądź, chociaż pożegnania się ze mną? - Zapytał z wyczuwalnym wyrzutem w głosie.

- Przepraszam. - Zaczęłam niepewnie. - Po prostu...

- Po prostu Lydia ma mocne argumenty. - Przerwał mi widocznie nie pałając sympatią do dziewczyny.

- Raczej Clave. - Mruknęłam od niechcenia.

- Jak się czujesz? - Spytał z wyraźną troską przyglądając mi się na badawczo.

- Już dobrze. - Odpowiedziałam szybko. - No, a przynajmniej lepiej niż przedtem. - Poprawiam się, gdy zauważyłam jego dość oczywisty wzrok. - Magnus możemy wrócić już do ciebie?

- Czyli jednak nie Idris? - Uniósł jedną brew do góry widocznie zadowolony.

- Nigdy w życiu. - Odpowiedziałam od razu uśmiechając się przy tym wesoło.

- Poza tym nie powinnaś pytać, kiedy wrócimy do mnie tylko do nas. To jest tak samo twój dom biszkopciku. - Powiedział z lekkim uśmiechem. - I to dobry pomysł, żeby już wrócić. Instytutu mnie męczy. Tylko nie jestem pewien czy przejście przez portal w twoim stanie jest również tak dobrym pomysłem.

- Magnus nic mi nie jest. - Przewróciłam oczami. - U Ciebie... To znaczy u nas. - Poprawiam się widząc jego wzrok. - U nas szybciej dojdę do siebie. Proszę. - Popatrzyłam na niego błagalnie.

- Dobra. - Westchnął cicho. - Chodźmy. - Odwrócił się w stronę drzwi, ale gdy tylko położył rękę na klamce odwrócił się w moją stronę. - Nie, czekaj. Przecież tak nie pójdziesz. - Powiedział przyglądając się mojemu strojowi.

Machnął szybko ręką, a na moim ciele od razu pojawi się normalne ubrania. Czarne rurki, krótki top i skórzana kurtka. Moje włosy lekko się pofalowały, a na twarzy pojawił się delikatny makijaż.

- Lepiej. - Uśmiechnął się w moją stronę. - Możemy iść. - Podał mi ramie, które od razu chwyciłam.

- Dzięki. - Mruknęłam cicho wychodząc z nim z pokoju.

 - Mruknęłam cicho wychodząc z nim z pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Who I Truly Am? // Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz